Środowiska lewicowe, promujące wielokulturowość (m.in. antysemicką kulturę islamu), jednocześnie angażują się w potępianie antysemityzmu i usiłują nie dostrzegać zależności między tymi zjawiskami. (...) Incydenty antysemickie, do których dochodzi ostatnio na zachodzie Europy, są wynikiem przyjęcia przez poszczególne państwa dużej liczby arabskich imigrantów, których kraje pozostają w konflikcie z Izraelem - zaznacza w rozmowie z Niezależna.pl politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Kilka dni temu w Niemczech doszło do kolejnego ataku antysemickiego. W Kolonii młody mężczyzna został najpierw obrzucony wyzwiskami, a potem pobity przez grupę około dziesięciu osób.
Niezależna.pl postanowiła zwrócić się do politologa, eksperta ds. międzynarodowych prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego z pytaniem, czy tego typu incydenty, których w ostatnich latach jest coraz więcej, mają podobne podłoże do antysemityzmu, który m.in. w Niemczech rozwijał się przed wybuchem II wojny światowej.
- Incydenty antysemickie, do których dochodzi ostatnio na zachodzie Europy, są wynikiem przyjęcia przez poszczególne państwa dużej liczby arabskich imigrantów, których kraje pozostają w konflikcie z Izraelem. Władze państw, gdzie odnotowywane są ataki na Żydów mają ogromny problem, z którym zapewne będą się borykali przez dziesiątki lat. To może odbić się negatywnie na bezpieczeństwie całego społeczeństwa
– powiedział nam prof. Żurawski vel Grajewski.
Dodaje również, że „środowiska, które promują wielokulturowość, czyli środowiska lewicowe, jednocześnie angażują się w potępianie antysemityzmu i usiłują nie dostrzegać zależności między tymi zjawiskami”.
- W związku z tym będziemy mieli do czynienia z próbą ukrywania istoty sprawy np. przez nie podawanie etniczności sprawcy ataku antysemickiego. We Francji wykształcono całą terminologię, która ma temu służyć. Nie mówi się o atakach przedstawicieli mniejszości arabskiej, tylko o »młodych ludziach z przedmieść«. Natomiast wszyscy wiedzą kim są ci »młodzi z przedmieść«. To jest oczywiście skutek poprawności politycznej. Jak długo będzie dominował obecny model kulturowy mainstreamu europejskiego, tak długo będą rozwijane mechanizmy zacierania istoty tego problemu
– wskazuje politolog.
Naszego rozmówcę spytaliśmy także, czy nie jest przypadkiem tak, że Izrael na ataki antysemickie na terenie np. Niemiec czy Francji reaguje z mniejszym zapałem, niż zareagowałby gdyby ten sam incydent miał miejsce na terytorium Polski.
- Tak jest i należy to raczej zrozumieć niż się temu dziwić. Ten mechanizm jest prosty. Po pierwsze, po 1991 r. w Izraelu znalazło się w sumie ponad 1,7 mln dawnych obywateli sowieckich. To w kraju, który liczy ok. 7 mln obywateli, jest dosyć dużym odsetkiem. W ramach strategicznego konfliktu politycznego z naszym państwem, ta wspomniana cześć opinii publicznej staje po stronie rosyjskiej. Po drugie, gdyby do takich ataków antysemickich dochodziło na terenie Polski, to wówczas odpowiadaliby za nie etniczni Polacy, albo za incydentami stałyby służby innych państw. W Niemczech czy Francji wina idzie na konto imigrantów. Po trzecie, w Izraelu antypolonizm jest atrakcyjny pod względem wyborczym. W związku z tymi kwestiami, które wymieniłem, mechanizmy, które działają w Polsce nie będą działały w Niemczech i Francji. Te mechanizmy oczywiście są nam wrogie i należy je potępiać, ale nie należy im się mocno dziwić
– wyjaśnia prof. Żurawski vel Grajewski.