Artykuł „Gazety Polskiej Codziennie”, w którym
opisano spotkanie Janusza Piechocińskiego z rodziną Ponomariowów, nie spodobał się wicepremierowi. Nie spodobał się tak bardzo, że szef PSL dał nam odpór na swoim blogu. Janusz Piechociński pisze:
„Nie była to tajna schadzka – spotkanie było w programie wizyty i stosowne materiały na spotkanie przygotowały departamenty MG”. Skoro, panie wicepremierze,
„stosowne departamenty przygotowały materiały”, to dlaczego nie były w stanie przygotować odpowiedzi na pytania w tej sprawie wysłane przez autorkę tekstu?
Reszta blogowych wynurzeń wicepremiera jest jeszcze zabawniejsza: rozmawiał z prof. Władimirem Ponomariowem, zastępcą dyrektora Instytutu Problemów Bezpiecznego Rozwoju Energetyki Jądrowej, jego żoną i synem w zaciszu rosyjskiej restauracji o „gospodarce komunalnej”, w tym o „utylizacji odpadów”. Zapewne jądrowych. Oby się nie okazało, że w Polsce…
W takiej sytuacji nie dziwi, że Janusz Piechociński nie umie odróżnić dziennika „Codzienna” od tygodnika „Gazeta Polska” (pisze bowiem, że tekst ukazał się w „GP”).
Nie zaskakuje też, że rząd, w którym zasiada Piechociński, ma w Polsce, według ostatnich badań, 18 proc. zwolenników.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Igor Szczęsnowicz