My, starsi, już wiemy, że – jak pisał Gabriel Marcel – „każde życie ludzkie rozwija się na sposób dramatu”. Ale wiemy również, że pojawiają się w nim ludzie, wydarzenia itp., dzięki którym chce się żyć. Trzy sytuacje: gdy się pojawiły na świecie, miałem pewność, że są cudem, a ja jestem wielkim szczęściarzem.
Pierwsza ma dopiero dziewięć miesięcy. Nie jestem jej ojcem, tylko dziadkiem. Nie obcowałem z nią dotąd zbyt często ze względu na COVID-19. Jednak dzięki nowoczesnym środkom przekazu obserwuję z uwagą ją i jej rozwój. Ileż ona daje mi radości. Mam poczucie, że została mi darowana kolejna wielka miłość. Spotykam je, roczne, dwuletnie, przede wszystkim w okresie wiosenno-letnim w parku. Prawie zawsze mój uśmiech w ich stronę zostaje, ku mojemu wzruszeniu, odwzajemniony. Dzieci, nasze skarby. Pytam, jak to jest możliwe, aby im, tym jeszcze nienarodzonym, nie pozwolono żyć. Może dzisiejsze dziewczyny nie mają zbyt wiele okazji do obcowania z niemowlętami i małymi dziećmi, aby doświadczyć z całą mocą ich tajemnicy, świętości i piękna.