Z zainteresowaniem przeczytałem wywiad dziennikarzy PAP z Borysem Budką. Spodziewałem się, że okolicznościowa rozmowa z okazji pierwszego roku kadencji pana Budki jako przewodniczącego PO będzie ciekawsza. W końcu kolejne przegrane wybory, kłótnie w partii i odejścia czołowych polityków do konkurencji mogłyby skłaniać ku autorefleksji bardziej krytycznej.
Tymczasem dowiedziałem się, że podczas minionego roku w PO niemal wszystko poszło świetnie (niemal, bo jedynym błędem zdaniem Borysa Budki było sejmowe głosowanie za podwyżkami uposażeń polityków). Porażka Trzaskowskiego to sukces, odpływ polityków PO do Ruchu Szymona Hołowni też, Grzegorz Schetyna też nie jest problemem. Problemem jest tylko „złe PiS”, które trzeba odsunąć od władzy, najlepiej za pomocą szerokiego bloku koalicyjnego, którego stworzenie zaleca Donald Tusk. Jednak politycy partii rządzącej mogą spać spokojnie. Przy tym poziomie samozadowolenia i sposobie patrzenia na otaczającą rzeczywistość szefa głównej partii opozycyjnej stworzenie czegokolwiek, co mogłoby w dłuższej perspektywie zagrozić Zjednoczonej Prawicy, będzie bardzo trudnym zadaniem.