Pluralizm z Czerskiej
W poniedziałek na stronie internetowej „Gazety Wyborczej” pojawił się list czytelniczki, która podzieliła się problemami córki. Matka opisuje w nim nastolatkę rozdartą między potrzebą akceptacji rówieśników a próbą ich oszukania przez udawanie dla zyskania sympatii osoby niebinarnej.
Tekst w ekspresowym tempie zniknął z portalu. Za publikację „nieprawomyślnego” listu, który w istocie był sensownym głosem zaniepokojonego rodzica niebezpiecznymi trendami wśród młodzieży, pokajała się redaktor naczelna portalu. I może nie warto byłoby rozwodzić się nad tym zdarzeniem, gdyby nie fakt, że redakcja z Czerskiej nie pierwszy raz bawi się w cenzora. Przypomnijmy, że jeden z jej dziennikarzy postulował zwolnienie z Radia Zet Beaty Lubeckiej, która ośmieliła się zadawać niewygodne pytania tęczowemu aktywiście Michałowi S. Tymczasem w mniemaniu własnym i sympatyków redakcja jawi się jako medium uchodzące za kwintesencję pluralizmu. Prawda jest zupełnie inna: „Wyborcza” to od dawna jeden z najbardziej dogmatycznych i zamkniętych na uczciwe debaty ośrodków na rynku medialnym.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
