Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Łukasz Rutkowski UJAWNIA: Dziś mogłem być tam, gdzie Stoch, ale zniszczono mnie psychicznie

Łukasz Rutkowski, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w skokach narciarskich, olimpijczyk z Vancouver, był w drużynie z Adamem Małyszem, Kamilem Stochem i Stefanem Hulą, która w 2009 roku w Libercu wywalczyła czwarte miejsce w mistrzostwach świata. Dziś zamiast brylować na skoczniach, Rutkowski prowadzi klub Rutkow-Ski, który w krótkim czasie stał się kuźnią narciarskich talentów i mocno kibicuje przyjaciołom z reprezentacji Polski.

facebook.com/KamilStochOfficial

Niezalezna.pl: Kamil Stoch po raz trzeci w karierze wygrał Turniej Czterech Skoczni. Zasłużenie?

Łukasz Rutkowski: I zasłużenie i bezapelacyjnie! Nawet jak spóźniał wyjście z progu, to i tak kończył skoki perfekcyjnie. W dwóch ostatnich konkursach spisał się kapitalnie. Czyli jak na jego możliwości – normalnie...

To prawda, że w środowisku skoczków mówi się, że kto wygra trzeci konkurs w Innsbrucku, to zazwyczaj zwycięża również w kolejnym w Bischofshofen i w konsekwencji w całym turnieju?

Nie do końca tak jest. Ktoś może być najlepszy w Innsbrucku, a potem wszystko stracić w Bischofshofen. Dopóki narty w powietrzu, to walka trwa i niczego nie można z góry zakładać, ani przesądzać.

Po Innsbrucku Halvor Egner Granerud, który tam na rzecz Stocha stracił pozycję lidera TCS, żalił się norweskim mediom, że Kamilowi pomogły warunki atmosferyczne, brak wiatru podczas jego skoku. W niedzielę Stoch udowodnił, że nawet gdy w pierwszej serii startował przy najsilniejszych podmuchach, to i tak był poza konkurencją.

Tonący brzytwy się chwyta... Tylko tak mogę skomentować tą niefortunną wypowiedź Graneruda. Myślę, że nakręcił go albo trener, albo koledzy z drużyny. On nie mógł ocenić warunków w jakich skakał Kamil, bo w tym samym czasie sam gotował się do startu. Ludzie z jego ekipy wmówili mu, że to niesprawiedliwe, że skakał w gorszych warunkach niż Polak, a on w nerwach coś tam chlapnął. Jakby Stoch, czy inni nasi kadrowicze mieli wpływ na siłę wiatru... Absurd totalny.

Nie ulega wątpliwości, że Kamil Stoch zdominował Turniej Czterech Skoczni. Jak – pana zdaniem – na jego tle wypadli pozostali Biało – Czerwoni?

Choć Dawid Kubacki w klasyfikacji generalnej zajął trzecie miejsce, to skakał gorzej niż przed rokiem. Popełnił wiele błędów. Po cichu liczyłem, że na podium skończy turniej Piotrek Żyła, ale w Bischofshofen spisał się słabiej, niż zaledwie kilka dni temu w GA-PA. Największym zaskoczeniem na plus jest ósme miejsce Andrzeja Stękały. Mam dla tego chłopaka wielki szacunek. Najpierw był w kadrze, potem został z niej usunięty, następnie przywrócony. Huśtawka nastrojów. Brawa dla niego, że się podniósł po tym, jak go odstawiono na boczny tor. Wielu bardzo zdolnych chłopaków w ten sposób zniszczono.

Pana też?

Oczywiście! Złamano mnie, zniszczono psychicznie. Dlatego boli mnie, kiedy patrzę na skoki chłopaków, bo mam świadomość, że dziś zamiast siedzieć przed telewizorem, powinienem być tam gdzie Kamil. Przecież w mistrzostwach Polski wygrywałem ze Stochem czy Żyłą. Miałem zapał, talent i wielką chęć do pracy. Pamiętam, jak w trakcie Igrzysk w Vancouver Adam Małysz powiedział mi: „Łukasz, gdybym tak się pilnował i stosował tak restrykcyjną dietę jak ty, to chyba bym ocipiał...” Odebrałem to jako wielki komplement z ust mistrza. Cóż, widać komuś nie pasowałem...

No to kto panu zniszczył karierę?

Proszę mi wybaczyć, ale nie podam nazwisk. Nie ze strachu, bo nikogo się nie boję. Mam czyste sumienie. Ci ludzie wciąż jednak funkcjonują w środowisku polskich skoków i nie chcę, by moja wypowiedź odbiła się rykoszetem na młodych zawodnikach, których prowadzę w klubie. Powiem tylko, że wszystko zaczęło się od tego, że nie chciałem pracować z psychologiem reprezentacji. Uważałem, że ujawniając nasze rozmowy, złamał kodeks lekarski. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Jak się okazało po czasie, miałem rację, bo pięć lat później został wyrzucony z kadry. Ale wtedy, gdy byłem w drużynie, postawiono mnie pod ścianą – albo pracuję z psychologiem, albo mnie nie ma. Czułem się zaszczuty. To był mobbing w wersji hard.

Kiedy patrzył pan na sukces Kamila Stocha, bardziej żałował pan, że nie ma go w drużynie, czy cieszył się z sukcesu kolegi?

Po tym jak mnie potraktowano, zadra pozostała. I będzie we mnie już zawsze. Ale z drugiej strony czas leczy rany, a do chłopaków nic nie mam, dlatego bardzo ucieszyłem się z ich sukcesów.

Trwa narodowa dyskusja, kto jest większym skoczkiem – Małysz czy Stoch? Był pan z obydwoma w drużynie i zna ich doskonale. Zatem – kto jest lepszy?

Uważam, że Adam i Kamil są na jedynym poziomie. Trzeba jednak pamiętać, że gdyby Adam nie rozkręcił koniunktury na skoki, to nie byłoby Kamila, mnie i wielu innych chłopaków. Jestem szczęśliwy i zaszczycony, że miałem przyjemność być z nimi w reprezentacji Polski. Z Kamilem trzymałem się bliżej. Zazwyczaj dzieliliśmy pokój w hotelach, do dziś pozostaje moim bliskim kolegą. Podobnie jak Piotrek Żyła. Adam i Kamil to świetni, normalni ludzie, którzy nie mają w sobie nic z gwiazdorów. Biorąc pod uwagę to co osiągnęli, są aż za normalni. Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.

Teraz jest pan założycielem i prezesem klubu Rutkow-Ski Skrzypne. To łatwiejsze i mniej stresujące zajęcie, niż skakanie?

Kiedy byłem zawodnikiem poza treningiem i udziałem w zawodach nic mnie nie interesowało. Byłem odpowiedzialny tylko za siebie. Dziś jestem prezesem, trenerem, menedżerem, człowiekiem od wszystkiego. Odpowiadam za bezpieczeństwo dziewięciu młodych adeptów skoków, których szkolę. Bywały sytuacje, że nawet kiedy jury dawało zielone światło, to nie pozwalałem chłopcom skakać, bo martwiłem się, że warunki są dla nich za trudne. Ale ta praca daje niesamowicie wiele satysfakcji. Mimo, że klub działa zaledwie od trzech lat, to moi podopieczni zajmują cyklicznie 2-3 miejsca w najbardziej prestiżowych zawodach dla dzieci – Lotos Cup. 12-letni Dawid Dziobroń to talent czystej wody. Pozostali też maja bardzo duży potencjał. Jesteśmy organizacją pożytku publicznego (KRS 0000672637). Zachęcam do przekazania jednego procent podatku na KS Rutkow-Ski. Jeśli będą sponsorzy i klub będzie się rozwijał, to jestem pewien, że wychowam następców Stocha, Kubackiego i swoich. Są trudne czasy pandemii, ale są w Polsce firmy – Skarbu Państwa i inne, które mogą zainwestować w sport, młodzież i skoki narciarskie.

 



Źródło: niezalezna.pl

#skoki narciarskie #Kamil Stoch #Łukasz Rutkowski

Piotr Dobrowolski