Wolność dana nam jest jak resztki dla psa, czyli przypadek ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Żeby świąt nigdy nie było

Piszę te słowa w dziwny dzień Wszystkich Świętych, gdy nie możemy iść na cmentarze. Co roku na moim szlaku na poznańskim Junikowie są, oprócz grobów rodziny, grób Romka Strzałkowskiego, który w 1956 r. niósł transparent „Chcemy religii w szkole”, oraz pomnik Katyński ze smoleńską tabliczką.

Bo w Polsce to także patriotyczne święto – np. we Lwowie pod zaborem austriackim kończyło się ono pochodem pod rosyjski konsulat, gdzie tradycyjnie wybijano szyby. Na decyzję rządu nie pomstuję, natomiast w tych dniach na ulicę wyszli zwolennicy tego, by polskich świąt nie było już nigdy. Tak dzieje się na Zachodzie, gdzie władze boją się ustawić choinki oraz wymienić nazwy „Boże Narodzenie”. Próbą tego samego jest u nas inwazja Halloween – to nie nieszkodliwe walentynki, ale niszczenie niepowtarzalności polskich Zaduszek. Stawką tej walki jest zachowanie zadumy Wielkiego Piątku, radości święta pierwszej komunii i zabawy z polskiego wesela. O to walczymy dziś pod kościołami i na polskich ulicach. To, że w dłuższej perspektywie jest to być albo nie być historycznej Polski, świetnie rozumieją także kibice w kominiarkach, wyzywani przez lewactwo od nazioli. Dla nich również wielkie podziękowanie.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Piotr Lisiewicz