W dniu polskiego święta narodowego niemiecki dziennik „Die Welt” jako pierwszy, wysokonakładowy dziennik wydawany w Niemczech szeroko skomentował dyskusję na temat zamachu w Smoleńsku. „Czy Rosjanie byli zainteresowani śmiercią Kaczyńskiego?” – zastanawia się niemiecka gazeta.
Jak pisze Die Welt w Polsce
„narastają wątpliwości, czy polskie władze - siłą rzeczy współpracujące z rosyjskimi - są na właściwej drodze”, gdy chodzi o wyjaśnienie katastrofy, a społeczeństwo jest dalekie od zgody, szczególnie od opublikowania tekstu Cezarego Gmyza o materiałach wybuchowych, „który sam wywołał wybuchowy efekt”.
Gazeta zauważa, że szef PiS Jarosław Kaczyński, mówiąc o istnieniu dowodów na zamach,
„tylko jedno pytanie pozostawia otwarte: kto mógłby stać za zamachem”.
- Nie mówię, że zrobił to rząd. To mogły być kliki byłych agentów tajnych służb - cytuje gazeta wypowiedź Kaczyńskiego, który dodaje, że na całym dawnym obszarze wpływów Związku Sowieckiego jest wiele osób, którym „Kaczyński był solą w oku”.
„A zatem siły w Rosji? Ta kwestia nigdy nie będzie otwarcie dyskutowana w Polsce. Faktem jednak jest, że Lech Kaczyński, wówczas najostrzejszy w UE krytyk polityki zagranicznej Władimira Putina, z punktu widzenia Rosji przekroczył czerwoną linię. Gdy w czasie wojny w Gruzji 2008 r. rosyjskie czołgi parły na stolicę tego kraju Tbilisi, Kaczyński skrzyknął prezydentów Estonii, Łotwy, Litwy i Ukrainy i poleciał z nimi swoim Tupolewem na Kaukaz. Tam ta piątka zademonstrowała solidarność z Gruzją. Prezydenci wspólnie ustawili się jako żywe tarcze przeciwko rosyjskim czołgom. To mogło szalenie zdenerwować Putina” - pisze „Die Welt”.
I dodaje:
„Czy to zatem siły w Rosji planowały zamach i - poprzez ryzykowne instrukcje dla dwóch kontrolerów lotów w wieży w Smoleńsku - chciały wprowadzić samolot w turbulencje? Moskiewska dziennikarka Masza Gessen, autorka krytycznej biografii Putina, krótko odpowiedziała na to pytanie: «Putin jest tak cyniczny, że mógł zabić Kaczyńskiego. Ale nie miał motywu. Z punktu widzenia Putina Polska w zasadzie nie istnieje. To dla niego małe, przeszkadzające państwo, które ciągle przypomina o Katyniu, zamiast zapomnieć o sprawie»".
Artykuł w „Die Welt ”jest pierwszym tekstem w prasie niemieckiej, który wyszedł poza schemat relacjonowania argumentów wyłącznie strony rządowej. Do tej pory jedyną osobą w środowisku niemieckich mediów, która na potrzeby niemieckojęzycznego czytelnika bardziej wnikliwie i w poprzek obowiązującej wersji wydarzeń śledziła sprawę katastrofy smoleńskiej był niezależny dziennikarz, Gerhard Wisnewski.
O tym więcej jutro w Gazecie Polskiej Codziennie
Źródło: PAP,Gazeta Polska Codziennie
oa