Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Gdy dorzynają dosłownie

To zdarzyło się zaledwie pół roku po katastrofie smoleńskiej, świeżo po wydarzeniach sprzed Pałacu Prezydenckiego, gdzie przez wiele tygodni fizycznie i psychologicznie walczono z Krzyżem Pamięci.

To zdarzyło się zaledwie pół roku po katastrofie smoleńskiej, świeżo po wydarzeniach sprzed Pałacu Prezydenckiego, gdzie przez wiele tygodni fizycznie i psychologicznie walczono z Krzyżem Pamięci. Rozgrzany tamtą palikociarską atmosferą, seansami agresji i chamstwa, zasłuchany w Niesiołowskiego i z wbitym w głowę przesłaniem Sikorskiego o dorzynaniu watah członek PO wpadł do biura PiS. Wystrzelił w człowieka, który zaszedł mu drogę. Marek Rosiak zginął na miejscu. Zabójcy to nie wystarczyło. Drugiego pracownika biura próbował zabić nożem,  podrzynając mu gardło (choć w TVN24 Daukszewicz miał wątpliwości: nie poderżnięcie, tylko dwie rany cięte gardła). Krzyczał, że przyszedł zabić Jarosława Kaczyńskiego.

Minęły dwa lata, próby zohydzania PiS-u i jego lidera trwają w najlepsze. Ordynus z Biłgoraja nie próżnuje („Jarosław Kaczyński był zdolny, by wysłać brata na śmierć do Smoleńska”). Mord polityczny w siedzibie łódzkich parlamentarzystów PiS niczego Platformy i jej medialnych popleczników nie nauczył. W państwie miłości Donalda Tuska przemysł nienawiści rozwija się bez hamulców.



 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Anita Gargas