Trwający w Sądzie Najwyższym pat ws. wyłonienia kandydatów na I prezesa SN sprowokował sędziego Kamila Zaradkiewicza do przypomnienia swoich analiz sprzed kilku tygodni. P.o. I prezesa SN ostrzegał w nich, że "nieprzeprowadzenie wyborów zgodnie z Konstytucją oznaczać będzie, że od sierpnia nie będzie głowy państwa, której nikt nie zastąpi". Rozwiał też złudzenie, jakoby - po wygaśnięciu prezydentury Andrzeja Dudy - jego obowiązki mogłaby przejąć marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Sędzia Kamil Zaradkiewicz udostępnił swoje facebookowe wpisy, pierwotnie opublikowane kolejno 9 i 14 marca br.
W pierwszym z nich przestrzegał, że "nieprzeprowadzenie wyborów zgodnie z Konstytucją oznaczać będzie, że od sierpnia nie będzie głowy państwa, której nikt nie zastąpi".
"Wtedy w świetle Konstytucji nie tylko wejście w życie żadnych nowych ustaw czy powołania sędziów, ale nawet zmiana konstytucji ani wprowadzenie stanu wojennego w razie agresji zbrojnej nie będą w ogóle możliwe. Przestrzegam"
- pisał Zaradkiewicz.
W kolejnym wpisie odniósł się do treści artykułu 131 ust. 1 Konstytucji. "W mediach prezentowany jest pogląd, jakoby ten artykuł umożliwiał wykonywanie obowiązków prezydenta RP przez marszałka Sejmu po wygaśnięciu kadencji prezydenta" - przywołał medialne spekulacje dot. zapisu. Tymczasem - jak tłumaczył - "przepis ten nie przewiduje takiej sytuacji - koniec kadencji nie jest bowiem w żadnym wypadku przejściową „niemożnością sprawowania urzędu”, o którym mowa w tym przepisie".
"Gdyby zatem doszło do zakończenia kadencji prezydenta bez wyborów, skutki byłyby bardzo daleko idące dla funkcjonowania całego Państwa, poczynając od niemożności promulgacji ustaw po ich uchwaleniu do czasu przeprowadzenia wyborów (a zatem w istocie paraliżu procesu legislacyjnego)"
- ostrzegał p.o. I prezesa Sądu Najwyższego.
Do tej pory - mimo trzech prób - nie udało się wyłonić komisji skrutacyjnej, która zajmie się liczeniem głosów przy właściwym głosowaniu na kandydatów na I prezesa SN.
W piątek, wybierając członków tej komisji, sędziowie głosowali, oddając głos za albo przeciwko kandydaturze. Zgłoszono po jednej kandydaturze z każdej z izb. Żadna nie uzyskała wymaganego poparcia. W sobotę miały obowiązywać inne zasady głosowania. Z każdej z izb wyłoniono dwóch kandydatów, a zgodnie z założeniem sędziowie mieli wybierać między nimi, nie oddając głosów negatywnych. Część sędziów głosowała jednak w inny sposób.
[polecam:]https://niezalezna.pl/328457-obrady-zgromadzenia-ogolnego-sn-pelne-emocji-sakiewicz-stary-system-traci-kolejne-pozycje]