Na placu Concorde ze czterdzieści członkiń tej organizacji roznegliżowało się w ramach akcji „oczyszczania ulic ze śmiertelnego wirusa patriarchalnego i odpierania przemocy na tle seksualnym”. W końcu o ich zdrowie musiała zadbać policja. Jednak mogą to być działania o skutkach odwrotnych od pożądanych. Jeśli przypadkowy świadek tym widokiem się rozochocił, to po powrocie do domu może się stać nie przeciwnikiem „przemocy seksualnej”, ale wręcz molestantem. Z kolei jeśli owe panie się przeziębią, to zapewne padnie podejrzenie o koronawirusa i niektóre femenki być może po raz pierwszy realnie odczują społeczny ostracyzm. Dawna, siermiężna lewica „świętowała” jednak rozumniej. W kolebce sowieckiego komunizmu 8 marca był okazją do wielkiego pijaństwa. W czasach koronawirusa takie odkażanie organizmu, zamiast wyziębiania, wydaje się korzystniejsze. Poza tym kaca da się wyleczyć, głupoty nie.