Belg pozostał w Chicago. Po półfinałowej porażce z Rosją ekscentryczny selekcjoner bez zgody Polskiego Związku Piłki Siatkowej opuścił drużynę i wrócił do Zakopanego, by doglądać szykującej się do olimpijskich kwalifikacji pierwszej (przynajmniej na papierze) reprezentacji.
Czy nie mógł poczekać z powrotem 24 godzin? Czy swoim wyjazdem nie dał sygnału, że jest z kadrą tylko wtedy, kiedy ta zwycięża? Czy nieświadomie nie potwierdził podziału na kadrę równą i równiejszą? Heynen na Twitterze nie odniósł się wprost do krytyki, ale napisał, że kocha Polskę. Trener ma prawo do swojej koncepcji prowadzenia drużyny narodowej, ale pozostawianie jej w meczu, którego stawką jest brązowy medal Final Six Ligii Narodów, jest nie fair wobec zawodników, wygląda nieprofesjonalnie, nie mówiąc o wizerunkowym faux pas wobec organizatorów.