„Bestia, zwierzę”; „Nie ma już żadnych praw”; „Dobrze, że go gnoją w więzieniu”. Takie opinie powtarza chór także konserwatystów i katolików, odnosząc się do zabójcy 10-letniej Kristiny. I niezależnie jest od tego, jak bardzo potępia się to, co zrobił ów człowiek, jak bardzo niezrozumiałe i okrutne to, co uczynił, to nie sposób się z tym pogodzić. Dlaczego?
Dlatego że zgodnie z dobrą chrześcijańską antropologią (zlaicyzowaną i przejętą przez koncepcję praw człowieka) godność ludzka jest niezbywalna. Niezależnie od tego, co zrobi człowiek, niezależnie od tego, jak okrutne będą jego czyny i działania, niezależnie od tego, jak bardzo naruszy on normy i zasady, a nawet jak bardzo zniszczy swoje człowieczeństwo, godność zawsze będzie mu przysługiwała. To absolutny alfabet europejskiej, judeochrześcijańskiej, ale i oświeceniowej, a nawet postoświeceniowej koncepcji człowieka. Uznanie, że okrutna zbrodnia owej godności pozbawia, to jakieś popłuczyny pogańskiej koncepcji człowieka, która z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego.