Niespójność programowa Koalicji Europejskiej śmieszy i podważa jej wiarygodność. Kojarzone raczej z siermiężnością PSL w sojuszu z awangardą „postępu kulturowego” w postaci Nowoczesnej i Zielonych, sekretarz PZPR Miller obok działacza NSZ Schetyny, antyklerykalna Nowacka pod rękę z katolikiem Sonikiem itd.
Od początku było wiadomo, że jedynym spoiwem jest tu niechęć do PiS i pragnienie, „żeby było tak, jak było”. Wreszcie jednak KE znalazła formułę. Jej nowe hasło brzmi: „Koalicja Europejska: mamy różne pomysły na Polskę, ale jeden pomysł na Europę”. Tyle wymyślił na początek zespół programowy. Tylko że to bezsens. Polska jest przecież nierozerwalną częścią Europy. Jeśli mają inne pomysły na nasz kraj, a inne na Unię, to może będą chcieli nas ani chybi z tej Unii wyprowadzić? Kiedy poseł PSL Piotr Zgorzelski mówi: „Koniec z wywieszaniem białej flagi. Czas, aby Polska opuściła oślą ławkę, na którą wprowadził ją rząd PiS”, a zarazem popiera różne „programy” dla Polski i Europy, to brzmi jak wyznawca materializmu dialektycznego. To tylko w filozofii marksistowskiej ścieranie się przeciwieństw dawało nową jakość.