Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niegodne życie

Miało być społeczeństwo obywatelskie. Zamiast niego mamy w Polsce zdesperowanych obywateli walczących o przeżycie swoje i swoich rodzin.

Miało być społeczeństwo obywatelskie. Zamiast niego mamy w Polsce zdesperowanych obywateli walczących o przeżycie swoje i swoich rodzin.

Sprzedam organy
Renata Jankowiak z Szamotuł troszczy się o rodzinę. Nie tylko własną. Gdy jej najmłodszy syn miał 8 miesięcy, zorganizowała pierwszą społeczną akcję, żeby ratować rodziców z dwójką dzieci przed eksmisją. Potem były kwesty dla zagrożonego śmiertelną chorobą dziecka - „Zielony Balonik” i „magiczne kapselki”.

Pani Renata pisze do lokalnej prasy
„Partia rządząca blokuje projekty ustawowe w sprawie polityki społecznej i prorodzinnej od 2009 roku” - czytamy. – „W Polsce kryteria dochodowe uprawniające do uzyskania zasiłku rodzinnego to 504 zł. na osobę. Przypominam, że kryteria te obowiązują od 10 lat, albo i więcej. Pytam: ile razy wzrosły koszty utrzymania, prądu, paliwa, życia. Pytam: jak ma przeżyć czteroosobowa rodzina z kryterium ustalonego przez Instytut Pracy i Spraw Społecznych”?

W 2010 roku wymieniony przez panią Renatę Instytut wyliczył minimum socjalne na 466 zł. na osobę. Dla rodziny składającej się z 4 osób było to 1. 257 zł.
„Polskich rodzin nie stać na wyprawki szkolne, zwłaszcza jeśli w rodzinie pracuje jedna osoba, a dwoje-troje dzieci uczęszcza do szkoły” – pisze Pani Renata w kolejnym artykule - „Problem mają też matki samotnie wychowujące dzieci. Uzyskanie pomocy na wyprawkę ze szkoły obwarowane jest nierealnym i zaniżonym kryterium dochodowym w kwocie 303 zł. miesięcznie na osobę. Rzadko  która rodzina kwalifikuje się do tej formy pomocy Państwa.”

Dla swoich młodszych dzieci pani Renata kupiła wyprawkę na raty. Spłaca je do dzisiaj.  Nie zawahała się też przed prowokacją. W internecie zamieściła ogłoszenie: „Sprzedam organy, żeby kupić wyprawkę do szkoły”.

„Rodzina żebracza”
„Matki Polskich dzieci nie będą żebrakami RP” - z takim transparentem zjawiła się na przedwyborczej debacie w Szamotułach. Usiłowała zainteresować polityków sprawami rodziny. Bezskutecznie. Żaden z obecnych wtedy polityków nie mówił na temat, a tylko w kilku przypadkach rzeczywiście usłyszeliśmy konkretne odpowiedzi na jasno postawione pytanie.
Już w 2007 roku Renata Jankowiak zwróciła się do ówczesnego premiera z prośbą o zainteresowanie się problemami matek samotnie wychowujących dzieci, kwestią niskich alimentów i niskich kryteriów dochodowych. Gdy jednak Platforma Obywatelska przejęła władzę, list pani Renaty pozostał bez odpowiedzi. Tak powstała inicjatywa „PRO Rodzina”, która postuluje m.in. wprowadzenie zasiłków rodzinnych w kwocie 200 zł na każde dziecko w rodzinie, bez ograniczenia kryteriami dochodowymi, wypłacane co roku.

Petycję podpisało ponad 200 osób z Szamotuł, Poznania i Kościana. 22 września 2011 r. szefowa Inicjatywy otrzymała odpowiedź z Kancelarii Premiera. Odpowiedź dość pokrętną: „Do konsultacji społecznej przekazany został projekt założeń do zmiany w ustawie o świadczeniach rodzinnych oraz pomocy społecznej. Przewiduje on wprowadzenie nowych zasad podwyższania kwot dochodowych, od których uzależnione jest otrzymanie tych świadczeń. Proponuję, aby kryterium oraz wysokość świadczeń była automatycznie podwyższana o wskaźnik inflacji łącznie za 3 lata poprzedzające rok, w którym będzie dokonywana inflacja”. Ale czas mija, a na propozycjach się kończy.

Parada bezsilności
Pani Jankowiak pisze w imieniu „PRO Rodzina” list do kancelarii Prezydenta, Premiera, Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka. I otrzymuje odpowiedzi, że zrobienie czegokolwiek, nie leży w ich mocy.

Renata Jankowiak zwróciła się również do Parlamentu europejskiego z prośbą o zainteresowanie się problemem polskich dzieci.

- To jest desperacja, ale konstytucyjnie prawa polskich dzieci są łamane. W założeniach powinny one mieć dostęp do nauki, nie jest jednak  realne, ponieważ rodzice nie mają pieniędzy na książki – wyjaśnia pani Renata.

Za swoją postawę pani Renata drogo zapłaciła. Listonoszkę z 20-letnim stażem pracy zwolniono za walkę o nadgodziny dla pracowników tej branży.

Na szczęście, ówczesny burmistrz Szamotuł Jacek Grabowski zatrudnił ją jako gońca. - Była fachowa, rzeczowa i kompetentna - mów - Swoim społecznym zaangażowaniem po prostu mi imponuje.

Jego następca Włodzimierz Kaczmarek nie podziela tej opinii. 24 stycznia br. pani Renata otrzymała wypowiedzenie.
Pani Renata zarabiała 1 600 zł. Teraz na jej miejsce zatrudniono dwie osoby - każda pobiera pensję 1 400 zł.

 



Źródło: niezalezna.pl

Kaja Bogomilska