Uroczyste wydarzenie upamiętniające 150. rocznicę urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego zorganizowali wspólnie Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie oraz Muzeum Lubelskie. W siedzibie Instytutu otworzono wystawę „Józef Piłsudski w Lublinie” oraz ekspozycję plakatów, a także oryginalnych zabytków z epoki. Były mini wykłady Tomasza Łysiaka i Grzegorza Sztali, film Bogny Bender-Motyki, wspólne śpiewanie pieśni legionowych, urodzinowy tort i wspomnienia.
Dyrektor Biura Edukacji lubelskiego IPN Tomasz Panfil przywitał szczególnie ciepło młodzież, która wzięła udział w konkursach poświęconych Józefowi Piłsudskiemu. Przypomniał, iż Marszałek nie cierpiał podobnych ceremonii, więc zamiast przemówień zaprezentował słynne nagranie głosu Józefa Piłsudskiego z 1924 roku, w którym mówił on o tym, jak będzie śmiesznie, kiedy jego głos będzie sprzedawany na jarmarkach po 3 grosze.
Po odsłuchaniu nagrania, głos zabrał szef działu historia GP – Tomasz Łysiak. W wystąpieniu „Orzeł skowany – Piłsudski na zesłaniu” przypomniał wszystkim liczne książki wydawane przed wojną i okładki tychże publikacji, w których często postać Komendanta wpisana była w białego orła, ponieważ Józef Piłsudski był i jest symbolem walki o Niepodległość.
„Miał w sobie ogień, miał niesamowitą charyzmę, był to gigant ducha – i wszyscy to czuli” – mówił Łysiak.
Jest jakaś tajemnica w nim samym, w tym jak potrafił zarazić entuzjazmem młodzież i powieść do walki; i to w momencie kiedy większość narodu już nie wierzyła w możliwość odzyskania Niepodległości, „spała” po nieudanych powstaniach. Skąd Piłsudski miał w sobie ten ogień?
– pytał dziennikarz.
Tomasz Łysiak powiedział, że kiedy zastanawiał się nad odpowiedzią na to pytanie, to sięgnął w czasy zesłania przyszłego Komendanta na Syberię; kiedy jako niemal dzieciak jeszcze, 19-letni młodzieniec, bez żadnej winy został zesłany na pięć lat; kiedy zszedł do piekła polskich patriotów.
Przeszedł drogę, którą wcześniej szły setki, tysiące polskich skazańców. Spał na tych samych pryczach, czytał napisy, które wyryli na nich poprzednicy. Spotkał zesłanych powstańców styczniowych m.in. Bronisława Szwarcego, z którym odbył liczne rozmowy. Kiedy wrócił był gotowy, żeby przekazać dalej dziedzictwo powstańców styczniowych. Wychował wspaniałe pokolenie młodych żołnierzy, którzy walczyli o Polskę i mimo ciężkich doświadczeń nie poddali się. Dzięki nim dziś możemy dziękować Bożej Opatrzności, że ktoś taki, jak Józef Piłsudski przydarzył się Polsce. Bogu niech będą dzięki, że mieliśmy go wtedy, i że mamy go dziś.
zakończył swoje wystąpienie Tomasz Łysiak.
Z kolei wojewoda lubelski Przemysław Czarnek podkreślił, że trzeba pamiętać, jak ważne w dziele odzyskania Niepodległości były starania dyplomatów.
Ojcowie Niepodległości, choć różnili się między sobą, to potrafili mimo wszystko razem współpracować na rzecz niepodległej.
– powiedział.
Dodał też, że wykonując obowiązki wojewody lubelskiego będzie miał zaszczyt niedługo zdekomunizować w Lublinie ostatnie cztery ulice i dwie z nich będą poniekąd związane z Józefem Piłsudskim – to ulice, które otrzymają miano Żołnierzy Niepodległej i Zesłańców Sybiru.
Dyrektor Oddziału Marcin Krzysztofik podziękował Muzeum Lubelskiemu za pomoc w organizacji wystawy i zaprosił na prapremierę filmu dokumentalnego „Piłsudski na Syberii” Bogny Bender-Motyki, w ramach comiesięcznego cyklu „Kino w IPN”.
W tym roku oddział lubelski Telewizji Polskiej odwiedził z kamerą Syberię i Irkuck. Zobaczyliśmy więzienie, w którym był więziony Komendant. Ono nadal funkcjonuje, jest pilnie strzeżone, więc do środka wejść nie można. Szukaliśmy w Irkucku śladów polskich, których praktycznie już tam nie ma, choć co dziesiąty mieszkaniec tego miasta ma polskie korzenie.
– mówiła reżyser filmu Bogna Bender-Motyka.
Prof. Tomasz Panfil przypomniał, że Józef Piłsudski bywał w Lublinie. O lubelskich przyjaciołach Marszałka – lekarzach Marii i Pawle Jankowskich – opowiedział Grzegorz Sztal z lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy.
Po raz pierwszy Piłsudski zawitał do Lublina w 1901 roku, gdy uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Petersburgu. Potem często nocował w mieszkaniu dr. Pawła Jankowskiego, lubelskiego społecznika. Po bitwie pod Jastkowem w sierpniu 1915 roku lublinianie witają Komendanta jak bohatera, wydają bankiet na jego cześć. Naczelnik w imieniu żołnierzy powiedział wówczas:
Dopiero w Lublinie odczuliśmy, że Ojczyzna jest w nas i koło nas i dlatego składam wam, lublinianie, podziękowanie...
Kolejnym punktem programu było wręczenie nagród w konkursie plastycznym dla młodzieży szkolnej „Józef Piłsudski – patriota, żołnierz, człowiek”. Wzięło w nim udział 99 uczestników.
Z przedstawieniem słowno-muzycznym wystąpiła młodzież z Gimnazjum im. Piłsudskiego w Mełgwi.
Niespodzianką przygotowaną przez IPN była opowieść mjr. Bogdan Walasa (ur. 11.09.1924), syna legionisty i funkcjonariusza Policji Państwowej, który jako dziecko spotkał Józefa Piłsudskiego. Major po śmierci ojca był wychowankiem Domu Dzieci Rodziny Policyjnej w Skolimowie pod Warszawą, a potem Bursy Stowarzyszenia Rodzina Policyjna w Stanisławowie. Od czerwca 1939 roku do chwili obecnej mieszka w Lublinie. Żołnierz Armii Krajowej, po akcji zw. akcją 12 karabinów aresztowany przez Gestapo, był więźniem Zamku Lubelskiego, niemieckiego obozu karnego i KL Majdanek.
Byłem na ostatnich imieninach Marszałka na dziedzińcu belwederskim. Dziadek wyszedł do nas, dzieci, w mundurze bez żadnych oznaczeń i z gołą głową. Mówiłem wówczas jako 10-latek wiersz „Brygadier Piłsudski”. Komendant pogłaskał mnie po głowie i powiedział „Dzielny chłopak”.
– opowiadał major.
Na imprezie urodzinowej nie mogło zabraknąć tortu, a do zabawy porwała zebranych Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody, z którą śpiewano wspólnie pieśni i piosenki legionowe.