Ma ona być m.in. przykładem nowego podejścia prezydenta Emmanuela Macrona i jego partii LREM do zjawiska politycznej korupcji i przywrócić zaufanie społeczne do polityków. Tak to już bywa, że nawet zwykłe poczucie przyzwoitości politycy starają się skodyfikować. Może i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że nowa ustawa przemyca wymierzoną w przeciwników politycznych poprawność polityczną.
Przyjęta przez parlament francuski poprawka ma zakazać na 10 lat kandydowania osobom skazanym za propagowanie antysemityzmu, negacjonizmu, ksenofobii, homofobii, podjudzanie do terroryzmu i wszelkiej dyskryminacji. Oznaczałoby to, że biernego prawa wyborczego pozbawiony byłby np. założyciel Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen czy związany z narodową prawicą mer miasta Béziers – Robert Ménard. Temu drugiemu przydarzyła się wypowiedź, że w miejscowych szkołach jest bardzo duża liczba uczniów muzułmanów. Został za to skazany na grzywnę z uzasadnieniem „popierania dyskryminacji”. Tego typu poprawka wrzuca do jednego worka wszystkie „zbrodnie” politycznej poprawności i może być teoretycznie zastosowana np. wobec osoby, która opowie publicznie kawał o sodomitach. Co prawda za „kawały” skazywano w czasach sowieckich, ale nowe formy „demokracji” idą w podobnym kierunku. Zresztą związków z bolszewizmem jest tu więcej…
Za przeforsowaniem poprawki stoi stowarzyszenie LICRA (La Ligue Internationale Contre le Racisme et l’Antisémitisme – Międzynarodowa Liga do walki z Rasizmem i Antysemityzmem). Jej obecny przewodniczący adwokat Alain Jakubowicz wyraził radość ze stanowiska deputowanych i nazwał to „historycznym krokiem”. Początki kierowanej przez niego organizacji związane są tymczasem z tajnymi operacjami sowieckimi.
LICRA powstała na bazie ruchu sprzeciwiającego się skazaniu Samuela (Szlomo) Schwarcbarda, sowieckiego agenta, który z zimną krwią zamordował 25 maja 1926 r. w Dzielnicy Łacińskiej Paryża Symona Petlurę, byłego dowódcę wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej, sojusznika marszałka Józefa Piłsudskiego z wojny polsko-bolszewickiej. Za morderstwem Petlury stał sowiecki wywiad, ale w obronie zabójcy uruchomiono tu cały aparat propagandowy miejscowych komunistów, ambasadę sowiecką, a także środowiska żydowskie (adwokaci oparli obronę na tezie o zemście za pogromy dokonywane na Ukrainie przez Petlurę). W sądzie pojawili się nawet historycy i choć nie udowodniono Petlurze udziału w pogromach, to zaangażowanie polityków Frontu Ludowego, naukowców, pisarzy i innych „użytecznych idiotów” odpowiednio urobiło opinię publiczną i francuski sąd Schwarcbarda uwolnił. W jego obronie występowali m.in. Maksym Gorki, Leon Blum, Albert Einstein, Paul Langevin. Zwolniony z więzienia zabójca wyjechał później do Republiki Południowej Afryki, gdzie zmarł w 1938 r.
Komitet obrony postanowił jednak przybrać formę urzędową i działać dalej. W 1928 r. powstała LICA (La Ligue Internationale Contre l’Antisémitisme – Międzynarodowa Liga do walki z Antysemityzmem). W 1979 r. przemieniła się w LICR-ę, bowiem do nazwy dodano jeszcze „rasizm”. Po II wojnie światowej organizacja ta długo współpracowała z komunistami. W 1999 r. poszerzyła zakres działalności o nowe cele, które mają pomóc w tworzeniu „nowego społeczeństwa”. LICRA zaczęła tropić dyskryminacje w zakładach pracy, zajęła się zjawiskami homofobii, ksenofobii, rasizmem na stadionach i podobnymi wynalazkami „postępu”. Wśród „honorowych członków” LICR-y byli m.in.: wielki mistrz loży Grande Orient de France (Wielki Wschód Francji) – Alain Bauer, Simone Veil (polityk i minister, która wprowadziła we Francji aborcję), Jacques Delors (eurokomisarz i mentor obecnego prezydenta Macrona), byli premierzy – Jacques Chaban-Delmas, Jacques Chirac, Laurent Fabius, Lionel Jospin, Alain Juppé, François Bayrou, Bertrand Delanoë, czy byli ministrowie – Jack Lang, Bernard Kouchner.
LICR-ę wspierali też przedwojenny prezydent Czechosłowacji Tomáš G. Masaryk, aktorka Josephine Baker, socjolog Marek Halter. Organizacja ma ok. 4 tys. członków i pół miliona euro oficjalnych dotacji państwowych rocznie. Lobbing tego stowarzyszenia, sięgającego swoimi korzeniami do akcji bolszewickich, także współcześnie funduje nam utopię „nowego, wspaniałego świata”.
Autor jest publicystą „Głosu Katolickiego” (Voix Catholique) w Paryżu