Dimitri Skorobutov, były redaktor naczelny rosyjskich „Vesti”, który został zwolniony w niejasnych okolicznościach, opowiedział dziennikarzom NRC Handelsblat, jak w putinowskiej Rosji robi się telewizyjną propagandę.
W wywiadzie dla holenderskiego dziennika NRC Handelsblat, były naczelny „Vesti” ujawnił, w jakich okolicznościach doszło do zwolnienia i jak w rzeczywistości wygląda rosyjska propaganda od kuchni.
Przez prawie 16 lat Dimitri Skorobutov był redaktorem naczelnym popołudniowego wydania „Vesti”, jednego z głównych rosyjskich programów informacyjnych. Został jednak zwolniony w czerwcu, po tym jak zarzucono mu „naruszenie obowiązków pracownika”.
Jednak Skorobutov twierdzi, że
został pobity przez jednego z dyrektorów kanału. Kiedy poskarżył się szefowi „Vesti”, został zwolniony.
Według szefostwa, naruszyłem swoje obowiązki
– opowiadał. Władze stacji zarzuciły mu nierzetelność. Gdy Skorobutov chciał sprawdzić nagranie z kamer przemysłowej, aby udowodnić swoją niewinność, rosyjska służba bezpieczeństwa odmówiła wydania materiału.
Media są pod absolutną kontrolą rządu. Absolutną
– podkreślał. Na spotkanie z Holendrami Skorobutov przyniósł plik dokumentów m.in. tygodniowy grafik redakcji „Vesti”. Żeby pokazać, jak się robi newsy w Rosji.
Na każdej ze stron jest napisane, o czym nie możemy robić materiałów i o jakich osobach mamy milczeć
– ujawnił.
Głównie chodziło o spółkę Jukos, Nadię Sawczenko oraz „boeinga” czyli MH17. Była też lista z nazwiskami „osób lojalnych”. –
Dimitri Rogozin (rosyjski polityk, który zasłynął tym, że chciał… obsikać drzewa wokół siedziby NATO w Brukseli – red.), Filip Kirkorov – wokalista i były mąż Ałły Pugaczowej, czy też rzecznik praw dziecka Paweł Astachow – wyliczał.
Poza tym, na kolegiach redakcyjnych nikt nigdy nie zgłaszał swoich tematów. Wszystko było z góry zaplanowane
– stwierdził. Na pytanie, czy redakcja otrzymywała wskazówki bezpośrednio z Kremla czy od szefa stacji RTR, Skorobutov powiedział, iż „
czasami miał wrażenie, że główna czołówka wydania była planowana z osobistej zemsty”. Nie wyjaśnił jednak czyjej.
fot. skorobutov.wordpress.com
Duże zainteresowanie holenderskich dziennikarzy wzbudziła pensja redaktora naczelnego „Vesti”. Dziennikarze otrzymywali premię za „dobrze wykonanego zadania”. –
Jeśli zrobiłeś coś nie tak, nie otrzymywałeś premii – opowiadał.
Zarabiałem około 59 000 rubli miesięcznie (około 850 euro) plus premia
– ujawnił Skorobutow. Dodał, że dzieciom dygnitarzy i kochankom polityków przyznawano znacznie większe wynagrodzenie. – Tak wygląda rosyjska rzeczywistość – skwitował.
Na pytanie, czy rosyjska telewizja kłamie, Skorobutov odpowiedział wymijająco:
Ja nie kłamałem. Nie byłem odpowiedzialny za wieczorne wiadomości, w których robi się propagandę. Byłem redaktorem naczelnym wydania popołudniowego.
Skorobutov zaskarżył kierownictwo stacji do sądu. –
Pracowałem dla Rosji, ale oni potraktowali mnie jak psa – posumował.
Źródło: niezalezna.pl
#Rosja
#Władimir Putin
#propaganda
#Dimitri Skorobutov
Małgorzata Krakowska