Warzecha pilnuje Polski
Nie mamy się czego bać, skoro czuwają nad nami tacy giganci jak Łukasz Warzecha. Ten zawsze czujny publicysta, m.in. Onetu, ostatnio zawędrował aż na warszawski Dworzec Zachodni. Zastał go tam nieprzyjemny widok.
Nie mamy się czego bać, skoro czuwają nad nami tacy giganci jak Łukasz Warzecha. Ten zawsze czujny publicysta, m.in. Onetu, ostatnio zawędrował aż na warszawski Dworzec Zachodni. Zastał go tam nieprzyjemny widok.
Dziś już wyraźnie widać, jaką taktykę przyjęły media na pasku PO w sprawie agenta Rubcowa vel Gonzaleza. Usiłują po prostu „przeczekać” ten trudny dla nich czas.
Od kilku lat biorąc udział w obchodach Powstania Warszawskiego, nie umiem pozbyć się uczucia niesmaku. Chodzi o udział w nich oficjeli Platformy Obywatelskiej i to, co w tych dniach robią związane z nimi „autorytety” oraz media.
To, co zrobiła „postępowa” i „tolerancyjna” Francja z okazji uroczystości rozpoczęcia igrzysk olimpijskich, przejdzie do historii. Urządzona przez władze tego państwa „ceremonia otwarcia” okazała się wyjątkowa nie tylko z powodu wulgarnych ataków na chrześcijaństwo, była też niezwykle toporna i po prostu brzydka.
Dla każdego, kto chociaż trochę rozumie politykę międzynarodową, „antyrosyjska” szopka grana przez aktualny establishment brukselski jest dość jasna.
W mediach PO coraz straszniej i coraz głupiej. Ostatnio namaściły one nowego bojownika walki z PiS-owskim reżimem, a okazała się nim 10-letnia Sara, biegająca z mikrofonem po Sejmie i robiąca tam za „dziennikarkę”. W jaki sposób przyczyniła się ona do walki z Kaczyńskim?
„Uśmiechnięta władza” zdecydowała się usunąć o. Maksymiliana Kolbego, rtm. Pileckiego i rodzinę Ulmów z ekspozycji w Muzeum II Wojny Światowej. Po kilku dniach dyrekcja tej instytucji ugięła się jednak pod naciskiem opinii publicznej. Przywróciła Ulmów i o. Kolbego (co będzie z Pileckim, nie wiadomo).
Uśmiechnięta Polska pożera własne dzieci w sposób ekspresowy. Na celowniku znalazł się Szymon Jadczak, pracownik Wirtualnej Polski. Co się okazało jego winą? Ośmielił się upublicznić zdjęcie niejakiego Tomasza Mraza, byłego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości. Co więcej, Jadczak miał czelność zwrócić uwagę, że owa wunderwaffe Giertycha wciąż pracuje, mimo ciążących na nim zarzutów, w kontrolowanym przez państwo Alior Banku (zauważmy jednak, że nie była to wiedza tajemna). Na reakcję Giertycha nie trzeba było długo czekać.
To, że Platforma kłamie, jest oczywiste. Właściwie nie ma chyba żadnego elementu jej politycznej propagandy, który byłby prawdziwy. Jednak niektóre kłamstwa partii Tuska są wyjątkowe, nawet przy świadomości stopnia zakłamania, który cechuje polityków tego ugrupowania. Jedno z takich „szczytowych osiągnięć” PO w zakresie fałszu szczególnie mocno wybite zostało w czasie ostatniej kampanii do Parlamentu Europejskiego.
Kolejne „przesłuchanie” Kaczyńskiego w wykonaniu polityków PO zasiadających w komisji śledczej zakończyło się tak jak ostatnie. Kompletną kompromitacją funkcjonariuszy partii Tuska. Po raz kolejny okazało się, że ci ludzie, gdy dochodzi do jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji, są zupełnie bezbronni.
Obserwując to, co dzieje się wokół kwestii CPK czy paktu migracyjnego, warto zrewidować swoje wcześniejsze sądy na temat Tuska. Okazuje się, że jeden z najczęstszych zarzutów, jaki wysuwa wobec premiera „uśmiechniętej Polski” prawica, jest błędny. Tusk jednak nie jest kłamcą. Fałsz bowiem wymaga jednej rzeczy, która nie występuje w wypowiedziach szefa rządu.
Ostatni „wyczyn” Staniszkis przejdzie do historii paskudztw III RP. Nie chodzi jednak o Jadwigę Staniszkis, ale o jej córkę (przy okazji członka PO). Potomkini wspaniałej myślicielki uznała za stosowne stwierdzić, że jej matka poparła PiS w 2007 roku, ponieważ zaczęła się wtedy u niej rozwijać choroba Alzheimera
Paweł VI stwierdził, że największym osiągnięciem diabła jest to, że ludzie przestali w niego wierzyć. Maksyma ta trafnie opisuje i świat metafizyczny, i ten materialny. Nasze własne diabły robią, co mogą, żebyśmy przestali w nie wierzyć, lub – jeśli to się nie uda – nie wierzyli w ich działania i wpływy.
Kilka dni temu na platformie X jeden z wyznawców Donalda Tuska zaczepił znanego zwolennika budowy CPK, Marcina Wilka, byłego wiceprezesa LOT, pytając go, czy zastanawiał się nad tym, jaki sens będzie miała ta inicjatywa, skoro Rosja może w każdej chwili zamknąć dla Polski swoją przestrzeń powietrzną. Odpowiedź była krótka – Rosja już to zrobiła, dwa lata temu, dla wszystkich europejskich przewoźników. Nie wpłynęło, jak widać, na masowe bankructwa.
Temat TVP za rządów prawicy wciąż jest „gorący”. Potrafi od czasu do czasu wywołać prawdziwą burzę medialną. Temat ten zresztą na pewno będzie wracał, w końcu jest to jeden z koronnych argumentów PO za swoją „uśmiechniętą władzą”. Tymczasem niezależnie od „gęby”, jaką przyklejono TVP, to, jak wyglądały media publiczne za czasów poprzedniej władzy, jest jednym z największych argumentów przeciw Platformie. Tym bardziej warto zrobić wszystko, by go „odczarować” - pisze Dawid Wildstein w "Gazecie Polskiej".