Wierny poplecznik Putina - Ławrow - stwierdził, jakoby Rosja była "zawsze gotowa rozmawiać z Zachodem o zmniejszeniu napięć”. Warunkiem jest jednak pojawienie się propozycji „opartych na zasadach równości i wzajemnego poszanowania interesów”.
"Zawsze jesteśmy gotowi wysłuchać naszych zachodnich kolegów, jeśli zgłoszą kolejną prośbę o zorganizowanie rozmowy. Mam nadzieję, że oprócz powielania w kontaktach kanałami dyplomatycznymi i innymi kanałami tego, co mówią publicznie w propagandowym ferworze, będą mogli nam zaproponować jakieś poważne podejście, które przyczyni się do rozładowania napięć i w pełni uwzględni interesy Federacji Rosyjskiej i jej bezpieczeństwo"
- mówił.
"W ciągu ostatnich sześciu miesięcy pojawiło się kilka inicjatyw ze strony Amerykanów i kilku innych zachodnich kolegów, którzy poprosili o rozmowy telefoniczne z przywódcą Rosji. Niektórzy ministrowie spraw zagranicznych zwrócili się do mnie z tą samą prośbą. Zawsze się zgadzaliśmy"
- oznajmił Ławrow, cytowany przez rosyjską, państwową agencję Ria Nowosti.
Putin będzie rozmawiał z Bidenem? Nie tak od razu...
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w wywiadzie, jakiego udzielił ostatnio publicznej telewizji Rossija 1, określił warunek ewentualnego dialogu między Władimirem Putinem a amerykańskim prezydentem - Joe Bidenem.
"Chęć USA do wysłuchania naszych obaw"
- zaznaczył.
"To jest właściwie chęć USA do powrotu do sytuacji z grudnia-stycznia i postawienia pytania: to, co proponują Rosjanie, może nam wszystkim nie odpowiadać, ale może jednak powinniśmy usiąść z nimi do stołu negocjacyjnego"
- próbował argumentować Pieskow w rozmowie, której fragmenty cytuje rosyjska, państwowa agencja TASS. Precyzując, dodał, że "ma na myśli projekty dokumentów, które zostały przekazane zarówno do Brukseli, jak i do Waszyngtonu".
Agencja TASS podkreśla jednocześnie, że nieco wcześniej, aczkolwiek nadal w tym samym miesiącu, Putin mówił, że nie widzi potrzeby rozmów z prezydentem USA. Powodem miał być "brak platformy do negocjacji".
A rok temu...
W połowie grudnia ubiegłego roku, Moskwa przedstawiła dwie umowy - jedną z USA, zaś drugą z NATO. Dotyczyły one tego samego - gwarancji bezpieczeństwa, których zażądała od Zachodu.
Kreml przedstawił wówczas kilka postulatów:
- wykluczenie przystąpienia kolejnych państw, w tym Ukrainy, do NATO;
- nierozmieszczanie dodatkowego wojska i broni poza krajami, w których znajdowały się w maju 1997 r. (przed przystąpieniem państw Europy Wschodniej do sojuszu) – z wyjątkiem wyjątkowych przypadków za zgodą Rosji i członków NATO;
- nierozmieszczanie pocisków średniego i krótkiego zasięgu tam na obszarach umożliwiających dotarcia na terytorium drugiej strony; porzucenia wszelkiej działalności wojskowej NATO na Ukrainie, w Europie Wschodniej, na Zakaukaziu, w Azji Środkowej;
- nieprowadzenie ćwiczeń i innych działań, w które będą zaangażowane większe siły niż brygada wojsk w uzgodnionej strefie przygranicznej, oraz regularnej wymienny informacji o ćwiczeniach wojskowych.