Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Echa rozmów pokojowych ws. Ukrainy. "Do tego tanga potrzeba czworga"

W ostatnich dniach z chaosu wokół rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy zaczyna wyłaniać się coś, co można nazwać sygnałem siły i skuteczności amerykańskiej dyplomacji, od niemal roku najbardziej aktywnie zaangażowanej strony w zakończenie wojny za naszą wschodnią granicą. Sama jednak zgoda Waszyngtonu i Kijowa nie wystarczą. Swoje "tak" muszą teraz powiedzieć także Rosja i Europa – wskazuje w rozmowie z portalem Niezależna.pl Tomasz Winiarski, amerykanista.

Stany Zjednoczone poczyniły ogromne postępy w dążeniu do zawarcia porozumienia pokojowego, lecz wciąż jest kilka delikatnych kwestii, które wymagają dalszych rozmów między Ukrainą, Rosją i Stanami Zjednoczonymi – oznajmiła rzecznik Białego Domu Karoline Leavit. 

Do sprawy kilka godzin później odniósł się również prezydent USA Donald Trump. 

Pierwotny 28-punktowy plan pokojowy, opracowany przez Stany Zjednoczone, został dopracowany dzięki dodatkowym konsultacjom z obiema stronami i pozostało tylko kilka punktów spornych. W nadziei na sfinalizowanie tego planu pokojowego, poleciłem mojemu Specjalnemu Wysłannikowi Steve'owi Witkoffowi spotkanie z prezydentem Putinem w Moskwie. Jednocześnie minister sił lądowych Dan Driscoll spotka się z Ukraińcami.

– napisał Trump na swoim portalu Truth Social. 

Dodał, że wkrótce sam spotka się z przywódcami obu krajów. Zastrzegł jednak, że odbędzie się to tylko wtedy, gdy porozumienie kończące wojnę "będzie ostateczne lub w końcowej fazie". 

Z informacji "Financial Timesa”, wynika, że omawiana wersja planu obejmowałaby m.in. redukcję ukraińskich sił zbrojnych w czasie pokoju do 800 tys. żołnierzy. Oryginalny, 28-punktowy dokument, który zakładał redukcję wojska naszych wschodnich sąsiadów do 600 tysięcy, został wcześniej skrócony do 19 punktów po ostatnich konsultacjach w Genewie. Co istotne, pełna treść nowego projektu nadal pozostaje tajemnicą. 

Warto również pamiętać, że do rozmów delegacji USA, Ukrainy i Rosji doszło także w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 

"Kolejny etap negocjacyjnej układanki"

O komentarz do toczących się rozmów pokojowych portal Niezależna.pl poprosił Tomasza Winiarskiego, amerykanistę. 

W ostatnich dniach z chaosu wokół rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy zaczyna wyłaniać się coś, co można nazwać sygnałem siły i skuteczności amerykańskiej dyplomacji, od niemal roku najbardziej aktywnie zaangażowanej strony w zakończenie wojny za naszą wschodnią granicą. Po niemal czterech latach inwazji pojawia się iskra nadziei, choć wciąż tląca się niepewnie.

– uważa ekspert.

Według medialnych doniesień zostało do dopracowania tylko kilka drobnych szczegółów, ale sama zgoda Ukrainy na zarys porozumienia ma być faktem. Moskwa przyjęła te doniesienia z ostrożną rezerwą. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził jedynie, że Rosjanie "nie mają jeszcze nic do powiedzenia".

– dodaje.

Wyraźny ton ostrożności pobrzmiewa także w słowach wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy, Siergieja Kysłycii, który skomentował medialny rozgłos towarzyszący szwajcarskim i emirackim rozmowom w obrazowy sposób: "Nie siedzieliśmy w siedzibie Netflixa, pisząc scenariusze nominowane do Oscara”. To przypomnienie, że dyplomacja, podobnie jak pieniądz, najbardziej lubi ciszę.

– uzupełnia Winiarski.

"Z kolei amerykański odpowiednik Kysłycii, sekretarz stanu Marco Rubio, odnosząc się do pierwotnego 28-punktowego planu, podkreślał, że była to jedynie "mocna podstawa do dalszych rozmów”. Wszystko wskazuje na to, że ten sam opis pasuje również do nowej wersji porozumienia. Mamy więc raczej do czynienia nie z przełomem, lecz z kolejnym etapem negocjacyjnej układanki" – uważa ekspert. 

Bo w końcu – i o tym warto pamiętać, do tego "tanga" potrzeba nie dwojga, lecz trojga, a nawet i czworga. Sama zgoda USA i Ukrainy nie wystarczy. Swoje "tak” muszą powiedzieć teraz także Rosja i Europa. Do tego czasu pozostaje nam obserwować dynamiczną, ale wciąż niepewną grę dyplomatyczną, w której nic nie jest ostatecznie przesądzone. 

– kończy nasz rozmówca.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane