Los Angeles Lakers po trzymającym w napięciu do ostatnich chwil meczu pokonali 103:100 Golden State Warriors. Mistrzowie NBA dzięki wygranej zapewnili sobie awans do play-off, a kluczowy dla losów spotkania był rzut LeBrona Jamesa. "Po tym jak zostałem uderzony w oko widziałem trzy obręcze, więc postanowiłem rzucać do środkowej" - powiedział bohater wieczoru.
Miały być wielkie emocje i były - tak w skrócie można podsumować spotkanie w Los Angeles. Lepiej zaczęli Warriors i po pierwszej połowie prowadzili różnicą 13 punktów. Po przerwie gospodarze zaczęli niwelować stratę, a na pierwsze w meczu prowadzenie wyszli na początku czwartej kwarty. Do końca trwała walka kosz za kosz, a kluczowe okazało się trafienie Jamesa z dziesięciu metrów na 58,2 s przed ostatnią syreną. Po nim Lakers prowadzili 103:100 i wynik nie uległ już zmianie.
Po tym jak zostałem uderzony w oko widziałem trzy obręcze, więc postanowiłem rzucać do środkowej
- powiedział LeBron. W oko przypadkiem został trafiony minutę wcześniej przez Draymonda Greena.
James zanotował triple-double, na które złożyło się 22 punkty, 11 zbiórek i 10 asyst. Lakers w pierwszej rundzie play-off będą rywalizowali do czterech zwycięstw z Phoenix Suns.
W ekipie Warriors tradycyjnie prym wiódł Stephen Curry. Najlepszy strzelec sezonu zasadniczego na swoim koncie zapisał 37 pkt.
To dla nas gorzka pigułka do przełknięcia. W koszykówce nie ma jednak większego wyzwania niż próba pokonania LeBrona. Jest nie tylko jednym z najlepszych zawodników w historii, ale także jednym z najbystrzejszych
- podkreślił trener "Wojowników" Steve Kerr.
Jego podopieczni w meczu ostatniej szansy w piątek zmierzą się z Grizzlies. Zwycięzca tego spotkania w play-off stanie naprzeciw najlepszej drużynie sezonu zasadniczego - Utah Jazz.