Lech Wałęsa od pewnego czasu skarży się na swoją "skromną" emeryturę. Niedawno szukał nawet pracy. Z ogłoszenia, które znalazło się w sieci wynikało, że były prezydent chciałby zarabiać minimum 20 tys. zł. za spotkanie. Sytuację życiową Wałęsy skomentował jego przyjaciel, polityk Platformy Obywatelskiej Jerzy Borowczak. - Niech się nie wygłupia, bo głodny i goły nie chodzi - stwierdził poseł.
W jednym z serwisów ogłoszeniowych pojawiło się ogłoszenie, w którym napisano, że Lech Wałęsa przyjmie zaproszenie na spotkanie motywacyjne w firmie, a nawet w rodzinie. Oferta dotyczy też usług promocyjnych, zdjęć i autografów. Za spotkanie trzeba zapłacić minimum 20 tysięcy złotych.
Kilka miesięcy temu były prezydent stwierdził, że 6 tys. złotych emerytury to za mało, by mógł godnie żyć.
„Nie mogę latać na wykłady, a muszę jakieś pieniądze zarabiać, bo żona wydaje więcej, niż mamy. I nie wiem, jak dalej przeżyję”
- wyznał w rozmowie z "Super Expressem" były prezydent.
Do skarg Wałęsy w rozmowie z "Super Expressem" odniósł się Jerzy Borowczak.
- Niech się nie wygłupia, bo głodny i goły nie chodzi. To jest cały Wałęsa, wrzucił kamyczek do ogródka i patrzy po internecie, jak kto zareaguje na jego sprawę. Czy ja go zatrudnię w biurze poselskim? Nie mamy pieniędzy
- skomentował poseł Platformy Obywatelskiej.
Jego zdaniem Wałęsa przesadza twierdząc, że brakuje mu na życie. Borowczak uważa, że były prezydent ma pieniądze, tylko już nie tak dużo jak w przeszłości.
- Ma 6 tysięcy złotych emerytury, zarabiał na wykładach. Cóż, to jest cały Wałęsa, choć pewnie nie ma tyle kasy, ile miał, to i tak ma dużo
- dodał.