W programie „Minęła 20” na antenie TVP Info Michał Rachoń przedstawił niepodważalny dowód stanowiący ostateczny cios w teorię Anodiny i Laska. Po katastrofie wojskowego MiG-29 ekipa telewizyjna na miejsce zdarzenia wysłała drona, który sfilmował cały obszar wokół wraku. Na filmie wyraźnie widać, że spadający samolot skosił wszystkie drzewa, w które uderzył w ostatniej fazie lotu i - co szczególnie istotne - po uderzeniu w ziemię, nadal miał praktycznie nienaruszone skrzydła. Analogia do lansowanej przez Anodinę i zespół Macieja Laska teorii „pancernej brzozy” nasuwa się sama.
O wypadku samolotu MiG-29 informowaliśmy już na łamach portalu niezalezna.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pilot samolotu MiG-29 czuje się dobrze. MON demaskuje kłamstwa o akcji ratunkowej
Do wypadku wojskowego samolotu MiG-29 doszło podczas lotu szkolnego. Około godziny 17:15 podczas podejścia maszyny do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim, utracono z nią łączność. Samolot pilotował 28-letni pilot. Startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować. W poszukiwaniach pilota i maszyny brało udział co najmniej 200 osób: Żandarmeria Wojskowa, a także - zgodnie z procedurami - akcję wspomagały policja i straż pożarna. Pilot w momencie odnalezienia był przytomny, miał połamane kończyny. Został przewieziony do szpitala wojskowego na ul. Szaserów w Warszawie.
W #Minęła20 połamane i ścięte drzewa przez #Mig29 pic.twitter.com/7iI1Mq557o
— michal.rachon (@michalrachon) December 21, 2017
CZYTAJ WIĘCEJ: Wypadek samolotu MiG-29. Pilot przeżył. Trafił do szpitala. Wiceszef MON ujawnia szczegóły zdarzenia
(TVP Info print screen)
Jak widać na ujawnionym przez TVP Info nagraniu, MiG-29 pomimo uderzenia w drzewa ma całe skrzydła. W porównaniu z teorią lansowaną przez Anodinę i Macieja Laska dotyczącą „pancernej brzozy” w Smoleńsku wydaje się to wręcz nieprawdopodobne.
- Nasza redakcja wykonała zdjęcia z drona miejsca zdarzenia. Na tym ostatnim etapie swojej trasy samolot ścinał dziesiątki drzew, łamał je. Jak wynika z informacji podanych przez MON, z samolotu nie katapultował się pilot, jak sugerowano wcześniej. Badaniem przyczyn tego zdarzenia zajmują się specjalistyczne służby i komisje. Każdemu kto ogląda te zdjęcia nasuwa się oczywiste pytanie. Dlaczego ważący ok. 11 ton samolot zdołał wylądować w lesie, jego pilot przeżył i wydostał się z samolotu o własnych siłach, podczas gdy wielokrotnie większy samolot TU-154M, miał rzekomo rozbić się z powodu zahaczenia końcówką skrzydła o jedną brzozę
– mówił Michał Rachoń.
(TVP Info print screen)
Szef MON Antoni Macierewicz na antenie TVP Info podkreśla, że porównanie katastrofy MiG-29 i wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku wydaje się uzasadnione.
- Samolot wielokrotnie lżejszy i mniejszy i słabszy niż TU-154, a który wywrócił nieporównanie więcej drzew, bo nie jedną brzozę, wychodzi z tego względnie cało. Skrzydła nie są oberwane. Pilot jest we względnie dobrym stanie. Tam doszło do ciężkiego uszkodzenia nogi, ale jego życiu i ogólnemu zdrowiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Porównanie tych obu sytuacji jest racjonalne i komisja postanowiła tego porównania dokonać – podkreśla minister Antoni Macierewicz.
- Koncentrujemy się w tej chwili na przyczynach tego zdarzenia. Działa komisja, która ma wyjaśnić przyczynę rozbicia się MiG-29. Samolot był sprawny. Teza o braku paliwa jest nieprawdziwa. Pomoc została uruchomiona natychmiast. Nie można było użyć śmigłowców, gdyż one w tych warunkach, jakie panowały wtedy, nie mogły latać - mówił na antenie TVP Info szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
Teorię Anodiny i Laska wielokrotnie podważał już zespół parlamentarny pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza:
„Pan Maciej Lasek powołuje się na trojakiego rodzaju materiał dowodowy. Po pierwsze przywołuje zapisy czarnej skrzynki, które jakoby odnotowały dźwięk uderzenia w drzewo. Jest to nieprawda. Pan Lasek zapomniał bowiem poinformować opinię publiczną, że tylko odczyt zawarty w raporcie Tatiany Anodiny mówi o uderzeniu w drzewo, nawet odczyt autorstwa CLK KGP i ekspertów Jerzego Millera mówi jedynie o występowaniu odgłosu stuku.
Trzeba też dodać, że oba te odczyty kłamliwie przypisują obecność w kabinie pilotów gen. Błasikowi, a także wydawanie przez niego komend i komentarzy. Fałsz obu tych odczytów został bezsprzecznie wykazany przez Instytut Ekspertyz Sądowych im J. Sehna w Krakowie, który nie stwierdził dźwięku uderzenia w drzewo, a tym bardziej w pancerną brzozę. Przeciwnie: w czasie o 0,3 sekundy wcześniejszym IES odnotował dźwięk przesuwających się przedmiotów, który trwa już do końca katastrofy.
Powtórzmy, IES nie stwierdził dźwięku uderzenia w drzewo. Jedynie doradcy Donalda Tuska wciąż bezpodstawnie upierają się, iż taki dźwięk miał miejsce, równocześnie przypisują gen. Błasikowi obecność w kokpicie oraz słowa, które w istocie wypowiadał drugi pilot”
- czytamy w jednym z komunikatów zespołu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zespół Macierewicza odpowiada Laskowi i miażdży teorię pancernej brzozy
Z kolei najnowsze ustalenia podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej wskazują, że destrukcja lewego skrzydła samolotu, który rozbił się w Smoleńsku, zaczęła się przed zderzeniem z brzozą. Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy wskazuje, że „liczne zniszczenia lewego skrzydła samolotu Tu-154M noszą ślady wybuchu”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nowe fakty ws. katastrofy smoleńskiej - zniszczenia lewego skrzydła Tu-154M "noszą ślady wybuchu"!