– Na tym etapie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej nie można wykluczyć żadnej hipotezy – ocenił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, pytany, czy postawienie przez prokuraturę zarzutów trzem Rosjanom wyklucza hipotezę o wybuchu na pokładzie Tu-154. Z kolei MSZ Rosji oznajmiło dziś, że dochodzenie po katastrofie smoleńskiej pokazało, iż rosyjscy kontrolerzy lotów nie mają związku z tym wydarzeniem.
Dwaj rosyjscy kontrolerzy z wieży w Smoleńsku są podejrzani o „umyślne sprowadzenie katastrofy” z 10 kwietnia 2010 r. Ujawniła to w poniedziałek Prokuratura Krajowa, która chce, by kontrolerzy zostali w Rosji przesłuchani jako podejrzani z udziałem polskich prokuratorów. Zarzut pomocnictwa w sprowadzeniu katastrofy miałby usłyszeć trzeci Rosjanin.
Czytaj też: Prokuratorzy mówią o różnych szczątkach w trumnach, a TVN24 pyta ich o... pensje!
Sformułowano już i wyekspediowano z Prokuratury Krajowej wniosek do Rosji o udzielenie pomocy prawnej - przedstawienie kontrolerom zarzutów wraz z wnioskiem o ich przesłuchanie z udziałem polskich prokuratorów. W lutym 2016 roku Rosja odmówiła Polsce wykonania tych czynności jako „niepodlegających wykonaniu”.
Trochę to rozczarowuje, ale nie dziwi, postawa rosyjska jest taka sama od początku katastrofy
– mówił w TVP Info szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.
Konferencja prasowa w Prokuraturze Krajowej:
Pytany, czy postawienie zarzutów Rosjanom wyklucza hipotezę o wybuchu na pokładzie samolotu, czy to są równolegle hipotezy, szef BBN odpowiedział:
Żadnej hipotezy na tym etapie nie można wykluczyć. To oczywiste, bo nie mamy zebranych wszystkich materiałów i wyjaśnienia wszystkich spraw.
Wyjaśnił, że chodzi m.in. o to, że Rosjanie wciąż nie wydali wraku Tu-154M.
(Polskie władze - PAP) nie mogą odzyskać własności państwa polskiego
– dodał Paweł Soloch.
Tymczasem MSZ Rosji zarzuciło dziś władzom Polski, że „próbują bezpodstawnie przypisać rosyjskim specjalistom jakiś zły zamiar”.
Rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa oświadczyła:
Dla nas w istocie nie zabrzmiało (w nich) nic zasadniczo nowego. Chodzi jedynie o zaostrzenie znanej linii władz polskich, które od początku starały się choćby częściowo obarczyć rosyjskich specjalistów odpowiedzialnością za tragedię.
Prawdziwe przyczyny katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem zostały ustalone i odzwierciedlone w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) z 12 stycznia 2011 roku w rezultacie skrupulatnie przeprowadzonego badania. Pokazało ono, że rosyjscy kontrolerzy lotów nie mają związku z tym, co się wydarzyło i w Warszawie jest to dobrze wiadome
– oświadczyła Zacharowa, cytowana na stronie internetowej MSZ Rosji.
Mimo całej przejrzystości sytuacji władze polskie nadal wykorzystują tragedię w celu politycznych rozliczeń we własnym kraju
– dodała.
Oznajmiła także, że chodzi o „nowe mechanizmy pseudośledztwa”, którego wyniki – według niej – „albo nie są widoczne, albo są sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem”.
Uważamy tę taktykę za pozbawioną perspektyw i przynoszącą szkodę stosunkom polsko-rosyjskim, które i bez tego znajdują się w nie najlepszym stanie
– podkreśliła.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. pułku. 4 kwietnia 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego „czarnych skrzynek”.
Źródło: PAP,niezalezna.pl
#Smoleńsk #Katastrofa smoleńska #Rosja
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pb