Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Protesty rolników sparaliżowały Brukselę. Romanowski: Mam informację, że niebawem odbędą się w Polsce

Wiem, że centrale związkowe podjęły decyzję, żeby w ciągu kilku najbliższych dni zorganizować kolejny protest w Polsce i wiem, że już jest konkretna data - poinformował w programie "Michał Rachoń. Jedziemy" europoseł Rafał Romanowski. Gość Telewizji Republika wyjaśnił, że ekologiczne zmiany forsowane przez eurokratów tragicznie wpłyną na życie rolników.

Michał Rachoń Jedziemy
Michał Rachoń Jedziemy
screen - Telewizja Republika

Wczoraj w Brukseli odbył się ogromny protest rolników. Do stolicy Belgii wjechało wczoraj co najmniej tysiąc ciągników, a pod Parlamentem Europejskim, zgromadziło się kilka tysięcy osób. Manifestujący sprzeciwili się forsowanym przez eurokratów pomysłom dotyczącym m.in. redukcji emisji CO2. Sprawa była tematem rozmowy w programie "Michał Rachoń. Jedziemy" na antenie Telewizji Republika.

Gość stacji, europoseł Rafał Romanowski wyjaśnił, że "chora transformacja energetyczna" doprowadzi do wzrostu kosztów produkcji i ograniczenia zysków w gospodarstwach rolnych. Poinformował, że ma informacje, iż niebawem sceny z Brukseli mogą być widoczne w Polsce.

"U nas odbył się taki protest ostrzegawczy, ale wiem, że centralne związkowe podjęły decyzję, żeby w ciągu kilku najbliższych dni zorganizować właśnie po raz kolejny protest i wiem, że już jest konkretna data, na początku lutego, żeby też zasygnalizować, że ta Wiosna Ludów, która się budzi w Europie, również uzyskała poparcie przez rolników z naszego kraju" 

– przekazał.

Romanowski wyjaśnił, że przepychane przez PE zmiany dotyczące ograniczenia emisji CO2 skrajnie wpłyną na życie rolników. - Te 90 proc.  ograniczenia CO2 oznacza, że minimum o 35 proc. w każdym gospodarstwie rolnym mamy ograniczyć zużycie energii. Jeżeli ograniczymy to zużycie energii o 35 proc., to z automatu możemy, mniej więcej, prognozować, że minimum mamy ograniczyć swoją produkcję w gospodarstwie o 40 do 45 proc. - powiedział.

Polityk stwierdził, że rzekomy argument do wprowadzenia tych zmian, ograniczenie śladu węglowego, jest bzdurą. Zaznaczył, że nawet jeśli zmniejszona zostanie produkcja rolna w danym kraju, to żywność i tak będzie musiała dotrzeć do ludzi w inny sposób.

"Europejczycy mają jeść żywność niewytworzoną na kontynencie europejskim. Kilka dużych przedsiębiorstw niemieckich, kilka dużych przedsiębiorstw francuskich, chce na tym rynku globalnym zrobić potężne pieniądze, to jest jedyny sens, w którym można szukać drugiego dna, bo w tych ograniczeniach, które są wprowadzane nie ma sensu"

– powiedział.


 



Źródło: niezalezna.pl

#protest rolników #Parlament Europejski