- Gdy realizowano umowy okrągłego stołu byłem w Londynie na zaproszenie pana prezydenta Kazimierza Sabbata. Rozmawiałem z nim w dniu, w którym w sejmie kontraktowym zatwierdzono prezydentem PRL-bis Jaruzelskiego. Gdy prezydent Sabbat dowiedział się, że to stało się naprawdę, dostał zawału i zmarł. To pokazuje, jak ci ludzie żyli myślą niepodległościową, jak byli niezłomni – mówi Antoni Macierewicz w długiej rozmowie z Piotrem Lisiewiczem w świąteczno-noworocznym numerze Gazety Polskiej. Jest ona poświęcona w całości dorobkowi emigracji niepodległościowej i temu, dlaczego nie chciała jej przywrócić Polska Kiszczaka i Michnika. Numer jest dostępny w kioskach do 3 stycznia.
Po II wojnie światowej Polacy przestali być ludźmi wolnymi. Ale nie wszyscy. Na emigracji ukazywały się tysiące polskich książek, dziesiątki gazet, tworzyli pisarze, poeci, malarze. Naukowcy dokonywali odkryć. Aktorzy i kabareciarze występowali na scenie. Po 1989 r. cały ten ogromny dorobek powinien wrócić do świadomości Polaków. Tymczasem nie wróciło prawie nic, a dokładniej tylko tyle, ile pozwolił przywrócić Adam Michnik, czyli drobny fragmencik dorobku paryskiej „Kultury” - taką tezę stawia na początku wywiadu Piotr Lisiewicz.
- Przypisuje pan Adamowi Michnikowi nadmierną rolę. On był tylko realizatorem, autorami tej koncepcji byli Jaruzelski i Kiszczak. Koncepcja PRL-bis polegała na tym, żeby wziąć z tradycji obozu niepodległościowego pewne obrazki, ale nie przekazać istoty – odpowiada Antoni Macierewicz.
Przychyla się on do tezy, że Jaruzelski i Kiszczak obsesyjnie obawiali się powrotu dorobku emigracji. Kiszczak zaczynał wszak swą bezpieczniacką karierę od rozpracowywania żołnierzy Andersa. Z czego wynikał ten strach? - Oni wiedzieli, że na emigracji powstawały książki tej rangi, co dzieła historyczne Oskara Haleckiego. Co książki Aleksandra Bregmana, demaskujące, jak doszło do IV rozbioru Polski. Co najgorsze, kontynuowana była tradycja wojskowa, wroga Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, którą reprezentowali wybitni generałowie polscy, jak generał Anders, generał Sosnkowski, generał Bór-Komorowski, generał Maczek, generał Rudnicki.
Lisiewicz stawia tezę, że zadanie przywrócenia dorobku emigracji jest dziś jak najbardziej aktualne, co więcej, powrót Emigracji Niezłomnej mógłby być niemniej ważny, jak powrót pamięci o Żołnierzach Niezłomnych. I mamy tego początki w rapie, gdzie obok wyklętych pojawiają się już wygnańcy. Zespół Gan rapuje o generale Maczku, Dempsey o Andersie i jego żołnierzach.
- Mamy to w rapie, mamy w oprawach kibiców, mamy w Wojskach Obrony Terytorialnej, które Żołnierzy Wyklętych przyjmują za patronów. Ale nie mamy w podręcznikach historii, nie mamy w głowach wielu polityków, którzy chętniej sięgają do niewolniczego dorobku PRL, do skarlałej myśli sowieckiej – odpowiada Macierewicz.
Dlaczego mogłoby to mieć przełomowe znaczenie dla duchowej kondycji Polaków? - Zastanawiam się, czy można powiedzieć w jednym zdaniu, na czym polegała ta kontynuacja polskiej myśli, która budzi taki opór, gdy powraca. Otóż było w niej głębokie przekonanie, fundowane na chrześcijaństwie, o wartości misji i roli narodu polskiego. Ale także siły, która w nim tkwi, dzięki trwaniu przy chrześcijaństwie. Z kolei tradycja PRL to jest słabość, niewolnictwo, brak odwagi, determinacji, podporządkowanie się siłom zewnętrznym i gotowość do służalstwa. Brak wiary w polskość, jako nasz wkład do ładu międzynarodowego. Każdy naród ma swoją misję i swoją rolę. Nasza związana jest z naszym miejscem między Rosją a Niemcami. Póki nie zatrzymamy imperializmu rosyjskiego i odradzających się w myśli niemieckiej chęci związania się z Rosją, póty nie będzie bezpiecznej Europy – mówi Macierewicz.
Lisiewicz pyta: „Pamięć o Żołnierzach Wyklętych poszła przez stadiony. Zbigniew Herbert w pewnym sensie przewidział, że ona pójdzie przez łobuzów, a nie inteligencję, gdy pisał >>Nie nam żałować, gryzipiórkom, i gładzić ich zmierzwioną sierść<<. Wydaje się, że pamięć o emigracyjnej inteligencji analogicznie mogłaby zmienić te miejsca, gdzie jest w Polsce najgorzej, czyli wyprzeć peerelowską mentalność z uniwersytetów. Może dlatego postkomuna na uczelniach boi się delegitymizacji własnej pozycji?”.
- Dlatego woli się zajmować LGBT – odpowiada Macierewicz. I wskazuje, że z dorobku intelektualnego Emigracji udało się dotąd realnie wcielić w życie tylko jeden jej postulat:
- Dominowała w myśli politycznej emigracji świadomość, że należy znaleźć takie rozwiązanie, które wyrwie Polskę z dylematu, który sprawiał, że polskie niepodległościowe stronnictwa były albo antyrosyjskie i proniemieckie, albo antyniemieckie i prorosyjskie. No i oczywiście tym kierunkiem – tu prezydent Edward Raczyński miał olbrzymi dorobek – była myśl o Międzymorzu. O sojuszu państw Europy Środkowej w związku ze Stanami Zjednoczonymi. To była myśl, którą realizowali tacy ludzie, jak prof. Edward Rożek czy Jerzy Lerski, którzy w porozumieniu ze środowiskami niepodległościowymi w Polsce odbudowywali polską myśl niepodległościową. Dzisiaj o Międzymorzu czy Trójmorzu mówimy jako o rzeczywistości politycznej. To jest na razie jedyny dorobek emigracji, który udało się nam przekształcić w rzeczywistość polityczną.