W ostatnich latach z niemiecką polityką jest tak, że rząd w Berlinie najpierw coś zapowiada, potem odwraca kota ogonem i twierdzi, że chodziło mu o coś innego, niż to wszyscy zrozumieli, i dopiero przyparty do muru realizuje pierwotne obietnice, jednak często w mocno zmodyfikowanej formie - pisze w komentarzu dla "Gazety Polskiej Codziennie" Konrad Wysocki.
Widać to było m.in. w opieszałości dostaw uzbrojenia dla walczącej Ukrainy. Teraz mamy kolejny przykład. Jeszcze kilka tygodni temu kanclerz Olaf Scholz zapewniał, że kwestia przeznaczania co najmniej 2 proc. niemieckiego PKB na obronność jest wiążąca.
Wygłoszenie takiej deklaracji zajęło Berlinowi wiele lat, bo państwa członkowskie NATO zobowiązały się do tego celu już w 2014 r. Minęło kilkanaście dni, a zapis o tych wydatkach został usunięty z projektu niemieckiego budżetu. Po raz kolejny Niemcy zachowują się tak, aby jak najmniej drażnić Władimira Putina. Wszak to przecież Rosja każdą inicjatywę NATO traktuje jako przygotowania do III wojny światowej. W dobie najwyższych od lat wyzwań geopolitycznych i toczącej się krwawej wojny w Europie Niemcy sami wypisują się z jednego z głównych założeń Sojuszu. Czy można mówić o zaskoczeniu? W przypadku postawy Niemiec – raczej nie.
We wtorkowej #GPC polecamy Państwa uwadze wywiad ze @StKarczewski, senatorem PiS i byłym marszałkiem Senatu https://t.co/7iE9eSWe6W. o zaskoczeniach na listach KO, przygotowaniach do wyborów, programie @pisorgpl.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) August 28, 2023
Więcej od 00:00 na https://t.co/1HYRtWjbz8 pic.twitter.com/Ni6JQLqpEP