Na połączonym posiedzeniu sejmowej Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka posłowie zapoznają się z informacją o istotnych problemach wynikających z działalności i
- Nie można zmieniać ustroju państwa poprzez paraliżowanie instytucji, która ma pilnować konstytucji. [...] Wygląda na to, że obecna władza zmierza do tego, aby za pomocą TK legitymizować swoje działania
– lamentował Andrzej Rzepliński.
Ale w prawdziwy szok wprawiły prezesa TK pytania posłanki PiS Krystyny Pawłowicz. Poza kilkoma lakonicznymi odpowiedziami powtarzał on, że... „pytania nie rozumie”.
Posłanka Pawłowicz chciała dowiedzieć się, dlaczego - skoro istnieje zasada domniemania konstytucyjności ustaw - prezes TK wielokrotnie używał sformułowania, że „nie widzi ustawy”.
- Uznanie konstytucyjności miałoby się odbywać wyłącznie po stwierdzeniu konstytucyjności przez pana prezesa lub sędziów TK? To by oznaczało, że mamy w Polsce dyktaturę trybunalską, a nie trójpodział władzy
– mówiła prof. Krystyna Pawłowicz.
Ponadto prof. Pawłowicz spytała, czy Andrzej Rzepliński ma zamiar kandydować w wyborach prezydenckich, a jego obecne działania, które podejmuje, są etapem wstępnym do kampanii wyborczej.
- Dlaczego pan bierze aktywny udział w życiu politycznym? Był pan i jest sędzią we własnej sprawie. I w przypadku ustawy z czerwca i z grudnia, bo ta z grudnia nowelizowała pracę Trybunału
– pytała prof. Pawłowicz.
Z odsieczą prezesowi Trybunału Konstytucyjnego pospieszył Borys Budka z PO. Wygłosił istną tyradę w obronie dobrego samopoczucia zaproszonego na połączone posiedzenie komisji gościa z TK.
- My nie jesteśmy na sali sądowej. Pani poseł nie jest prokuratorem, który ma prawo oskarżać kogokolwiek. Pani poseł pomyliła miejsca. To nie przystoi w świetle trójpodziału władz... formułowanie pytań, które zawierają odpowiedzi. Prosiłbym o to, żebyśmy się zajęli przedmiotem dzisiejszego posiedzenia i nie prowadzili do tego, by zaproszeni goście, w tym prezes TK zostawał w każdym z pytań obrażony przez poseł Pawłowicz. Chciałbym wyrazić sprzeciw wobec takiego sposobu prowadzenia komisji
– mówił Budka.
Spore rozbawienie na sali wywołał również apel poparcia dla prezesa TK wygłoszony przez Eugeniusza Kłopotka z PSL.
- Rozpoczął się sąd nad panem. Niech pan wytrzyma to i nie reaguje na osobiste zaczepki. Jeśli pytanie o to, czy prezes TK przygotowuje się do kandydowania, ma jakikolwiek związek z dzisiejszym tematem, to ja chyba nie jestem w sali sejmowej
– twierdził Eugeniusz Kłopotek z PSL.
Dopiero po długiej wymianie zdań pomiędzy poszczególnymi posłami uczestniczącymi w posiedzeniu połączonych komisji głos zabrał prezes TK Andrzej Rzepliński. Szybko stwierdził jednak, że większości zadanych mu pytań... „nie rozumie”.
- Co do pytań pani poseł Pawłowicz, pierwszego pytania nie rozumiem, a nie rozumiem dlatego, że ustawa uchwalona przez Sejm i podpisana przez prezydenta jest konstytucyjna i żadne domniemanie konstytucyjności jej nie dotyczy...
- przekonywał Rzepliński.
Ciekawe było również uzasadnienie jego aktywności medialnej:
- Wypowiadanie się na zewnątrz to nie przywilej prezesa TK, a obowiązek. Jako prezes Trybunału Konstytucyjnego, w państwie europejskim, prezes się wypowiada na zewnątrz. To jest nie przywilej, to jest obowiązek. Przysięgamy jako sędziowie stać na straży konstytucji. Jako prezes TK stoję na straży jego niezależności i tylko w tym zakresie się wypowiadam. Gdybym się nie wypowiedział na temat tego projektu wówczas jeszcze (ustawy o TK z grudnia 2015 – przyp. red.), to by oznaczało, że nie stoję na straży niezawisłości i niezależności Trybunału Konstytucyjnego. To po co prezes w takim razie?
- zastanawiał się Rzepliński.
Odpowiadając na kolejne niewygodne pytania z sali prezes TK znów bardzo często powtarzał: „nie rozumiem pytania”. Taki brak zrozumienia nie umknął uwadze internautów: