Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

85. rocznica sowieckiego ludobójstwa na Polakach. Strzelali jak w Katyniu – w tył głowy. A potem do dołu…

11 sierpnia 1937 roku, z inspiracji i za wiedzą Stalina, ludowy komisarz spraw wewnętrznych Nikołaj Jeżow wydał rozkaz dotyczący rozpoczęcia masowej eksterminacji Polaków zamieszkujących obszar ZSRS. „Operacja polska NKWD”, która w rzeczywistości była skierowaną przeciwko Polakom zbrodnią ludobójstwa, kosztowała życie co najmniej 111 tys. osób, a ok. 140 tys. Polaków zostało „osądzonych” i wysłanych do więzień i łagrów. Bolszewicy nie oszczędzali nawet kobiet i dzieci. Represje w tej przerażającej, masowej skali trwały do listopada 1938 r.

Pierwsza strona rozkazu Jeżowa nr 00485 rozpoczynającego operację polską NKWD, 11 sierpnia 1937 r.
Pierwsza strona rozkazu Jeżowa nr 00485 rozpoczynającego operację polską NKWD, 11 sierpnia 1937 r.

W polskiej zbiorowej pamięci historycznej, dotyczącej relacji z sowiecką (a wcześniej także carską) Rosją głębokim piętnem odcisnęły się trzy zasadnicze kwestie. Pierwsza z nich to zabory i tzw. zsyłki (od XVIII do początku XX w.), które stanowiły represje wobec przeciwników politycznych lub jeńców oraz ich rodzin; druga to wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 r. zwieńczona „cudem nad Wisłą”, oraz trzecia - zbrodnia katyńska, która była następstwem agresji ZSRS 17 września 1939 roku na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Można by do nich dodać także „wyzwolicielski” marsz na Berlin armii czerwonej, która zostawiała za sobą splądrowane i celowo niszczone domostwa, zgwałcone kobiety i trupy żołnierzy polskiego podziemia. Polacy zapewne też pamiętają o stalinowskim terrorze, realizowanym często rękoma przywiezionych na ruskich czołgach polskojęzycznych (choć nie zawsze) towarzyszy, jednak trzy pierwsze zagadnienia, spotkany na ulicy Polak wymieniłby z dość dużym prawdopodobieństwem.

Komunistyczny terror

Mimo że wszystkie wymienione wyżej – nazwijmy to – „zaszłości historyczne” dowodzą permanentnego i często barbarzyńskiego nękania Polski przez wschodniego sąsiada, to jest jeszcze jeden historyczny epizod, którego znaczenie, wymowa i dramat nie ustępują w niczym pozostałym. Mowa o planowej eksterminacji Polaków z przyczyn etnicznych (ale także wyznaniowych), nazywanej niekiedy dla zobrazowania tragizmu sytuacji „Holokaustem Polaków”, czyli tzw. „Operacji polskiej NKWD”, która miała miejsce w latach 1937-1938.

Działania wymierzone w polską ludność zamieszkującą na terenach wcielonych na mocy traktatu ryskiego w 1921 roku do Ukraińskiej oraz Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a także Polaków z Odessy, Kijowa, Moskwy, Leningradu i Syberii, zostały zapoczątkowane na podstawie rozkazu numer 00485 ludowego komisarza spraw wewnętrznych Nikołaja Jeżowa, z 11 sierpnia 1937 r. 

Według badaczy z rosyjskiego Memoriału, „w ciągu niespełna 16 miesięcy aresztowano ponad 143 tys. osób, osądzono prawie 140 tys., w tym na śmierć skazano co najmniej 111 091, co daje gigantyczną liczbę 80 proc. oskarżonych”. Są to jednak dane szacunkowe, ze względu na brak dostępu do rosyjskich i białoruskich archiwów, a niektórzy historycy twierdzą, że na skutek rosyjskiego ludobójstwa, śmierć w tym czasie poniosło nawet ponad 200 tys. Polaków. Według źródeł sowieckich, do łagrów miało trafić ok. 29 tys. osób narodowości polskiej.

- Terror w pierwszej komunistycznej utopii uderzał w różne grupy społeczne i narodowościowe, przetaczając się co jakiś czas falami od Ukrainy i Białorusi po Kamczatkę, od Morza Białego i Oceanu Arktycznego po Mongolię. Celem bolszewików było utrzymanie władzy nad zróżnicowaną etnicznie ludnością, w której Rosjanie nie stanowili nawet połowy (43 proc. populacji), zdobycie pełnej kontroli nad państwem i zbudowanie „nowego społeczeństwa”, m.in. przez eksterminację wielkich grup ludności, postrzeganych jako nie dość lojalne, m.in. duchowieństwo prawosławne i katolickie, chłopów, inteligencję, właścicieli przedsiębiorstw, przedstawicieli mniejszości, stanowiących przecież „większość”

– czytamy w publikacji IPN „Operacja polska NKWD 1937-1938”, autorstwa Anny Zechenter.

Próbowali Polaków "obłaskawić" 

Zanim doszło w latach 1937-1938 do „Wielkiego Terroru”, władze ZSRS wiązały pewne nadzieje na asymilację Polaków w komunistycznej rzeczywistości poprzez stworzenie dwóch rejonów autonomicznych, tzw. „Marchlewszczyzny” (Polskiego Rejonu Narodowego im. Juliana Marchlewskiego na Ukrainie w 1925) oraz „Dzierżyńszczyzny” (Polskiego Rejonu Narodowego im. Feliksa Dzierżyńskiego na Białorusi w 1932 r.). Ten zabieg jednak nie zdał z ich punktu widzenia egzaminu, więc przeciwni przymusowej kolektywizacji i co równie istotne – przeciwni ateizacji katolicy, Polacy przez sowiecki reżim traktowani byli ostatecznie jako „wrogowie ludu”. 

„(…) Władze zakończyły polski „eksperyment narodowy” ze szczególną gorliwością, bo mieszkańcy obu okręgów czuli się związani z własną tradycją narodową i katolicyzmem. Nieudane próby zakładania kołchozów, których powstało dramatycznie mniej niż w innych autonomiach, uświadomiły bolszewikom, że ich zamiary chybiły”.

W efekcie w 1935 r. rozwiązano „Marchlewszczyznę”, trzy lata później „Dzierżyńszczyznę”, a Polaków zaczęto masowo deportować do Kazachstanu, północnej Karelii oraz Białoruskiej i Ukraińskiej SRS. Według cytowanych w materiale IPN sprawozdań NKWD „dwie największe deportacje do Kazachstanu z 1936 r. objęły około 100 tys. Polaków”. Mimo że na zsyłki trafiali już od połowy lat trzydziestych, to ich los przypieczętowała właśnie tzw. operacja polska NKWD.

Ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej

W rozkazie nr 00485 ludowego komisarza spraw wewnętrznych Nikołaja Jeżowa, z 11 sierpnia 1937 r. uznano Polaków za „szpiegów na usługach warszawskiego wywiadu”.

Aresztowani Polacy mieli być dzieleni na grupy: „Pierwsza kategoria, do której należą wszystkie szpiegowskie, dywersyjne, szkodnicze i powstańcze kadry wywiadu, podlega rozstrzelaniu; druga kategoria, mniej aktywna od nich, podlega osadzeniu w więzieniach i łagrach z wyrokiem od 5 do 10 lat”. Koniec operacji zaplanowano na 20 listopada 1937 r. 

Jednym z pretekstów do represji na Polakach miała być rzekoma przynależność do nieistniejącej (od 1921 r.) Polskiej Organizacji Wojskowej, a „wyroki” podejmowały „dwójki” enkawudzistów. - Rodzaj przewinienia określano zwięźle: „polski kontrrewolucjonista”, „wróg Związku Sowieckiego”, „polski kułak”, „piłsudczyk”, „aktywny działacz katolicki” czy „członek polskiej kontrrewolucyjnej organizacji POW”. Nie dbano o pozory, nie fabrykowano dowodów.

Na podstawie takiej kwalifikacji, dokumenty, które nazywano albumami, były przedstawiane do akceptacji przez „centralną dwójkę”, czyli Jeżowa i prokuratora generalnego ZSRS Andrieja Wyszynskiego, ale była to już czysta formalność.

– Bardzo dobrze! Wykopujcie dalej i usuwajcie ten polski brud – napisał Stalin na marginesie raportu Jeżowa po niespełna trzech tygodniach represji, z którego dowiedział się, że aresztowano już ponad 23 tys. Polaków.

Enkawudziści bardzo spieszyli i często zabijali Polaków (większość strzałem w tył głowy), zanim dokumenty tzw. „dwójek” docierały na Łubiankę do akceptacji. Ślady zbrodni zacierano, wrzucając ciała zamordowanych ludzi do dołów zlokalizowanych w lasach, m.in. w Bykowni i Kuropatach, ale ich bezimienne mogiły znajdują się także w innych miejscach dawnego ZSRS.

Kogo nie zabili, wysłali do łagru

Cztery dni po wydaniu pierwszego rozkazu, Jeżow wydał dyspozycję, określającą postępowanie wobec rodzin (głównie kobiet, a także dzieci) aresztowanych. W rozkazie 00486 zalecił, aby „skazywać je na 5-8 lat pod zarzutem wiedzy o działalności kontrrewolucyjnej bliskich” i to bez względu na stan zdrowia.

Dzieci (także niemowlęta) kierowano do państwowych placówek, które miały wychować je na „dobrych” komunistów. Dbano przy tym, aby nie umieszczać rodzeństw w tych samych placówkach. Kobiety i 15-latków traktowano jako „niebezpiecznych społecznie i zdolnych do antysowieckiej działalności” i karano pobytem w łagrze lub w koloniach pracy.

 

Oprac. na podst. tekstu Anny Zechenter: „Operacja polska NKWD 1937-1938” / Instytut Pamięci Narodowej.

 



Źródło: niezalezna.pl, ipn.gov.pl

Przemysław Obłuski