Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Nagła śmierć Stefana Batorego

Stefan Batory od dziecka był wątłego zdrowia, jednak niewiele osób o tym wiedziało, gdyż skrzętnie ukrywał swój stan ze względów politycznych kreując się na niezmordowanego i nawykłego do trudów żołnierza. Dlatego jego nagła śmierć w wieku 53 lat, tuż przed planowaną drugą wyprawą na Moskwę, była dla poddanych szokiem. Trudno się dziwić, że po kraju zaczęły krążyć pogłoski o rzekomym otruciu, a dwaj nadworni lekarze Simon Simonius i Buccella zaczęli przerzucać się wzajemnie oskarżeniami o złe leczenie i używanie trujących medykamentów.

Portret Stefana Batorego z 1586 roku, mal. Marcin Kober
Portret Stefana Batorego z 1586 roku, mal. Marcin Kober

Jakie choroby i przypadłości toczyły Stefana Batorego?

Najpierw w dzieciństwie pogryzł go pies, co spowodowało powstanie ropiejącej rany na nodze. Niestety medycy nieustannie ją jątrzyli doprowadzając do owrzodzenia nóg. Co roku apteka dostarczała 40 funtów maści i 150 łokci płótna na opatrywanie ropiejących nóg. Potem ropień pojawił się też za uchem. Podobno Batory miewał też ataki epileptyczne. Wiadomo że bał się otrucia, ostrzegano go przed tym, a Olbracht Łaski sprowadził nawet na dwór z Anglii alchemika John Dee i jego medium Edwarda Kelleya. Król wziął udział w seansie spirytystycznym w Niepołomicach, słuchając jak Kelley w transie woła: „Z Zachodu ku wnętrznościom twoim silne wyciągają się dłonie. Bądź więc uległym”.

Wieść gminna niosła, że truciznę jako narzędzie walki politycznej wprowadziła do Polski królowa Bona, ale wiadomo że była to raczej powtarzana przez niechętnych jej rządom, czarna legenda. Pierwsza książka o truciznach w Polsce wydana została przez Sebastjana Sleszkowskiego w roku 1621 pod tytułem „Incomparabilis Thesaurus Alexitericus”, ale już sto lat wcześniej trucicielstwo, zostało opisane jako zbrodnia, a sądzenie za nie należało do sądów grodzkich. Kara dla trucicieli była taka sama, jak dla innych morderców, tylko jak zapisano narzędzia zbrodni były „niezwyczajne do boju”, tak więc byli ćwiartowani, jeśli zabity i zabójca należeli stanu szlacheckiego, gdy zaś szlachcic otruł człowieka stanu niższego, wtedy ucinano mu rękę, musiał też wypłacić jakąś sumkę sierotom, jeśli takowe istniały.

Wracając do Batorego, jego ostatnie dni zrekonstruowała w latach 60. XX wieku Aleksandra Stypułkowska:

4-6 grudnia. Batory poluje w okolicach Grodna. Ubija 20 dzików. Panują wyjątkowo silne mrozy i wichry. Król skarży się lekarzom na ciśnienie w piersi, połączone z dusznością i uczuciem jakby go pchły kąsały.

7 grudnia. Jest niedziela. Mrozy trwają. [Wbrew radom Simoniusa] król jedzie konno na mszę do fary. Wieczorem czuje gorącość w głowie. Nie ma apetytu. Pije jednak dwa kielichy mocnego wina, zagryzając chlebem. Nie może spać. Udaje się dla ochłody do sąsiadującego z sypialnią alkierzyka. Traci przytomność i rani kolano. Po przyjściu do siebie król zabrania rozgłaszać o wypadku.

8 grudnia. Lekarz Bucella, przywołany przez dworzanina Wessely'ego, śpieszy do łoża chorego z majątku, gdzie się udał za królewskim pozwoleniem. Obaj lekarze kłócą się, jakie zastosować leki i jakie zabiegi. Spierają się o wino. Bucella zabrania królowi pić wina. Simonius wino podsuwa. W nocy Batory ma lekką zapaść.

9 grudnia. Z wieczora król dostaje znowu ataku, połączonego z dusznością i drgawkami, które Bucella rozpoznaje jako epilepsję.

10 grudnia. Według niektórych źródeł, odwiedzają króla w tym dniu podkanclerze. Król w ich obecności rychłe rokuje sobie wyzdrowienie. W ciągu dnia i w nocy król ma ataki. Wierny dworzanin węgierski Wessely próbuje cucić króla, targając go za nogi i otwierając szczęki, by ułatwić oddech. Lekarze kłócą się dalej, zwłaszcza o wino. Simonius utrzymuje, że pacjent cierpi na astmę.

11 grudnia. Jeden z lekarzy notuje, że nastąpiło wstrzymanie moczu. Chory pije tylko wodę z przyprawami. I tej nocy król ma atak, lecz słabszy.

12 grudnia. Występuje wyraźne osłabienie. Wbrew protestom Bucelli, Batory pije więcej wina niż kiedykolwiek. Na zamku zjawiają się senatorowie, powiadomieni o krytycznym stanie monarchy. Lekarze zapowiadają rychły zgon króla. Król powiada do Bucelli: „Oddałem się już w ręce Boga” - ale Ostatnie Sakramenty odkłada do jutra. Przychodzą po południu dwa kolejne ataki, chory się dusi. Medycy ratują umierającego, rozcierając ciało. W trakcie drugiego ataku król życie kończy.

Przeprowadzona sekcja wykazała: 

Wszystkie viscera zdrowiutkie, wątroba, także żołądek, śledziona, płuca, jedno było przy sercu, zdrowe, nerki także, tylko lewa naciekła, bo się bardzo był potłukł. Nerki nadzwyczaj jako wołowe były, t.j. garkowate, a nie gładkie, a w człowieku nerki są jak skopie, czego ani Bucella ani ja nie widzieliśmy w żadnym ciele.

Te ogromnie powiększone nerki stały się podstawą do współczesnych hipotez o chorobie zwanej mocznicą, która powoduje, że nerki przestają pracować, a we krwi gromadzą się toksyny. Może więc rzeczywiście przyczyną śmierci była trucizna. Trucizna, którą wytworzył organizm polskiego władcy. 

 



Źródło: niezależna.pl

#truziczna #wyprawa na Moskwę #śmierć Batorego #Stefan Batory

albicla.com@ Magdalena Łysiak