Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Jego grafiki bawiły miliony Polaków. 20 lat temu odszedł Antoni Chodorowski

Podziwiałem go za niebywały stosunek do ludzi - był bardzo opiekuńczy, miał w sobie człowieczeństwo, którego teraz często brakuje – mówi przyjaciel Antoniego Chodorowskiego, malarz Franciszek Maśluszczak. 20 rocznica śmierci grafika i karykaturzysty wypada w piątek. Antoni Chodorowski publikował m.in. w "Gazecie Polskiej".

Grafika autorstwa Antoniego Chodorowskiego
Grafika autorstwa Antoniego Chodorowskiego

W latach 80. zaliczany był do czołówki współczesnych rysowników satyrycznych i karykaturzystów portretowych w Polsce. Szczególne uznanie przyniosły mu karykatury polityków i znanych osobistości, ale nie ograniczał się tylko do komentowania polityki – nieustannie zaskakiwał formą i tematyką; jego rysunki zdumiewały prostotą i oryginalnością pomysłu, a jednocześnie przekorą i ponadczasowym poczuciem humoru. Sam Chodorowski, nie datował swoich prac, mówiąc: „rysunek z podpisem czy bez – to nie ma znaczenia. Jeśli jest dobry, nawet po jakimś czasie, wyjęty z szuflady, będzie bawił”.

Antoni Chodorowski wypłynął na wysokiej fali polskiego rysunku satyrycznego, tej samej, która wyniosła Andrzeja Dudzińskiego, Andrzeja Krauzego, Jana Sawkę, Andrzeja Mleczkę, Andrzeja Czeczota i kilku innych

 – napisał w katalogu wystawy „Antoni Chodorowski. Rysunki” – zorganizowanej przez stołeczne Muzeum Karykatury w 1989 r. Daniel Passent. Jego zdaniem ten nowy rysunek satyryczny był „anarchistyczny i zbuntowany w formie i wymowie – śmiał się nie z wroga klasowego ani z pani Dulskiej, ale śmiał się z siebie, z autora, z widza, z ustroju, ze wszystkiego i wszystkich”.

Chodorowski szybko odnalazł własny styl i charakter. „Był wirtuozem cienkiej kreski, w podwójnym znaczeniu. Jego rysunki składały się właśnie z tysięcy takich kresek, a żadna nie sprawiała wrażenie przypadkowo postawionej, wszystkie były potrzebne. Kropki zresztą też” – mówi Franciszek Maśluszczak. „Żart, dowcip tych rysunków też był delikatny, bywał złośliwy, ale nigdy chamski czy toporny” - podkreśla.

Zastanawialiśmy się z Lengrenem, jak on robił, te niezliczone kreseczki i kropki. Kiedyś nawet usiłowałem coś w ten sposób narysować, ale tylko rozbolała mnie od tego głowa

— powiedział na wernisażu wystawy otwartej w rok po śmierci Chodorowskiego, artysta plastyk Szymon Kobyliński.

Karykaturując kogoś, Antoni rysował rzeczywistą twarz, nie wykrzywiał jej, nie przerysowywał; zawsze śmiał się, że twarz jest już sama w sobie wystarczającą karykaturą człowieka

– wspomina Zofia Chodorowska, żona artysty. „Wszelkie złośliwości lokował wokół niej, w stroju, jakichś wymyślonych akcesoriach” – wyjaśnia.

Kto by wymyślił Ojca Świętego, jak moczy nogi w miednicy? Przecież w tym się mieści cała opowieść o trudzie Papieża-Pielgrzyma, dla którego podziw zawiera się w rysach twarzy o cechach człowieka zadowolonego, że oto może się bodaj na chwilę pozbyć zatroskania

 – napisał we wspomnieniu o Chodorowskim dziennikarz i sąsiad z Ursynowa Andrzej Ibis-Wróblewski.

W 1990 roku furorę zrobił pastiszem Damy z łasiczką. Damą była Małgorzata Niezabitowska, łasiczką Jacek Kuroń, narysowany zresztą w całej męskiej okazałości

- mówi rysownik, plastyk i leśnik Jacek Frankowski, autor m.in. projektów lalek do popularnego ćwierć wieku temu „Polskiego zoo” w TVP.

Antoni Chodorowski zajmował się również ilustrowaniem książek, grafiką, plakatem, fotografią i malarstwem, które przyniosło mu zresztą pierwsze poważne nagrody i wyróżnienia m.in. na „Famie” w Świnoujściu i w gdańskim „Przetargu’70”. W 1975 r. zdobył Grand Prix Międzynarodowego Konkursu na Plakat Festiwalu Filmów przeciwko dyskryminacji Rasowej w Strasburgu. Jego rysunki, były nagradzane wielokrotnie w konkursach w Nowej Hucie, Rzeszowie, Warszawie, Zielonej Górze i na legnickim Satyrykonie oraz poza granicami kraju, m.in. w Stambule, Tokio i Montrealu. Dwukrotnie, w 1979 i 1983 r. został uhonorowany „Brązową Szpilką”, a w 1984 r. otrzymał „Srebrną Szpilkę” – nagrody tygodnika satyrycznego „Szpilki”. Był również laureatem „Zielonego Złotego”, wyróżnienia nadanego przez Polonię Amerykańską w 1995 r.

Zmarł nagle 15 lutego 1999 r. z powodu tętniaka aorty. Dwa dni wcześniej Jury Międzynarodowej Wystawy Satyrykon’99 w Legnicy przyznało mu II nagrodę „Srebrny Medal” za rysunek pt. „Wesołe miasteczko” przedstawiający wagoniki wypełnione górnikami likwidowanych kopalń węgla kamiennego jadące po torze kolejki górskiej w lunaparku.

Wirtualne Muzeum Antoniego Chodorowskiego jest dostępne pod adresem: http://antonichodorowski.pl/. Od 2000 r. jego imię nosi szkoła podstawowa w Czaczkach Małych (Podlaskie), do której uczęszczał jako dziecko. Od 2011 r. artysta jest patronem jednej z ulic na warszawskim Ursynowie.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

#Antoni Chodorowski #grafika #karykatura

redakcja