To już jest schyłek
Rząd Tuska, niezależnie od tego, jaki ma aktualny kształt osobowy, jest tak naprawdę rządem tymczasowym. Rządem, który służy wyłącznie trwaniu i bezwolnie czeka na nadchodzące wydarzenia.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Rząd Tuska, niezależnie od tego, jaki ma aktualny kształt osobowy, jest tak naprawdę rządem tymczasowym. Rządem, który służy wyłącznie trwaniu i bezwolnie czeka na nadchodzące wydarzenia.
Pojawia się coraz więcej pytań o stan zdrowia Donalda Tuska. Polacy widzą, że z szefem rządu dzieje się coś bardzo dziwnego: drżenie rąk, a nawet całego ciała, zacinanie się przy mówieniu, ewidentne gubienie wątków.
Oglądając przemówienie Tuska z okazji rekonstrukcji jego rządu – jeśli tę zbieraninę bardzo, ekhm, specyficznych osób można w ogóle nazwać rządem – nie słuchałem słów premiera.
Według krążących wśród dziennikarzy pogłosek Donald Tusk ma być wściekły na Szymona Hołownię, ponieważ marszałek Sejmu zdecydował się na zwołanie Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego. Jeśli Tusk faktycznie liczył na to, że Hołownia zrealizuje jakieś chore scenariusze, zakładające blokadę zaprzysiężenia nowego prezydenta, to pojawia się pytanie: jaki jest cel premiera?
We Wrocławiu nastąpiło usunięcie polskiego Orła Białego z uniwersyteckiej auli i zastąpienie go pruskim – „bo kiedyś tak było”.
Przedstawiciele rządu i prorządowych mediów wręcz zapluwają się w atakach na Ruch Obrony Granic. Porównują Polaków zaangażowanych w inicjatywę do „faszystowskich bojówek”, snują opowieści o rzekomych aktach przemocy dokonywanych przez ROG.
Donald Tusk piastuje stanowisko premiera od 18 miesięcy, a już większość ankietowanych Polaków chce, żeby opuścił fotel szefa rządu. Równocześnie cały gabinet Tuska jest najgorzej ocenianym rządem od wielu lat. Trzeba przyznać, że to poniekąd nadzwyczajne osiągnięcie – ale szkoda Polski.
Lewacki rząd Wielkiej Brytanii przestrzega przed „prawicowym terroryzmem”. Według obecnych brytyjskich władz „skrajnie prawicową, terrorystyczną ideologią” jest np. mówienie o zagrożeniach związanych z masową migracją. Ludzie mogą trafiać do więzień, zresztą to już się dzieje, jeśli powiedzą lub napiszą, że zalewanie Wielkiej Brytanii migrantami jest czymś złym.
Na początku ubiegłego tygodnia Donald Tusk zaliczył rajd po mediach, w histerycznym tonie namawiając do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Teraz, gdy wiemy, jaki był wynik wyborów, zachowanie Tuska jest tym bardziej warte analizy.
Komisja Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów amerykańskiego Kongresu zażądała od szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen wyjaśnień w sprawie kampanii internetowej wspierającej Rafała Trzaskowskiego.
Odbyła się pierwsza tura wyborów i rozpoczął się kolejny etap kampanii, ale nie może to oznaczać, że nagle zapomnimy o tym, co działo się w zeszłym tygodniu. Na jaw wyszła wielka afera związana z ingerencją w polską kampanię wyborczą przy pomocy szeroko zakrojonej i finansowanej z nieznanych źródeł akcji agitacji w internecie – agitacji przeciwko kandydatom prawicy, a za Rafałem Trzaskowskim.
Polacy przed każdymi wyborami poddawani są stale tej samej medialnej operacji: przy pomocy odpowiednio przygotowanych sondaży oraz absurdalnych „opinii ekspertów” przekonuje się ich, że istnieje rzeczywistość, której tak naprawdę nie ma.
Sztabowcy Rafała Trzaskowskiego nie przestają zadziwiać. Kiedy wszyscy drwią, że kandydat Koalicji Obywatelskiej ucieka przed debatami, nie chce odpowiadać na trudne pytania dziennikarzy i chowa się przed mediami, co robią ci geniusze? Otóż przeganiają z wieców reporterów, aby tylko ktoś nie zaniepokoił prezydenta Warszawy jakimiś „niepotrzebnymi” pytaniami.
Jak co miesiąc pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej stał się celem prowokacji – akurat z okazji 15. rocznicy katastrofy.
Zmiana Rafała Trzaskowskiego w Bronisława Komorowskiego postępuje bardzo szybko. Słuchając tyrad Trzaskowskiego w rodzaju tej, jak to będzie zajadał się z Trumpem wafelkami Prince Polo, można wręcz zatęsknić do opowieści Komorowskiego na temat „bigosowania”.
Niemieckie media z ekscytacją donoszą, że rząd Donalda Tuska zamierza wycofać się z dotychczasowych kontraktów zbrojeniowych. Niemcy zapewne wiedzą, co piszą.
„Nic tak nie łączy jak wspólny kredyt”. To powiedzenie odnosi się nie tylko do podpisujących finansowe cyrografy młodych małżeństw. Znaczenie wspólnego długu doskonale rozumiał pewien młody, niezwykle utalentowany polityk, obecnie znany głównie za sprawą popularnego musicalu. Był to Alexander Hamilton, człowiek, którego niektórzy historycy uważają za prawdziwego twórcę Stanów Zjednoczonych.
Po wyborczym zwycięstwie PiS w zachodniej (głównie niemieckiej) prasie zaroiło się od artykułów pełnych lamentów nad decyzją Polaków, którzy zagłosowali na rzekomo „nacjonalistyczną” i „radykalną” par
Pojawia się coraz więcej pytań o stan zdrowia Donalda Tuska. Polacy widzą, że z szefem rządu dzieje się coś bardzo dziwnego: drżenie rąk, a nawet całego ciała, zacinanie się przy mówieniu, ewidentne gubienie wątków. Tusk z każdym dniem coraz bardziej sprawia wrażenie człowieka, który nie kontroluje swojego ciała i umysłu.