Zwierzątko TVN-u
Dość częsty ostatnio obrazek z de facto już rozpoczętej kampanii wyborczej w Polsce. Kolejny występ niejakiego Kołodziejczaka, szefa marginalnej partyjki AgroUnia.
Dość częsty ostatnio obrazek z de facto już rozpoczętej kampanii wyborczej w Polsce. Kolejny występ niejakiego Kołodziejczaka, szefa marginalnej partyjki AgroUnia.
„Taka jest prawda o polskim premierze” – z dumą oświadczył kilka dni temu Onet. Co się okazało? Otóż jeden z dawnych nauczycieli premiera Mateusza Morawieckiego wypowiedział się o swoim wychowanku niepochlebnie.
To, co wyprawia lewica w USA w kwestii okrutnego mordu dokonanego przez osobę transpłciową na dzieciach uczęszczających do katolickiej szkoły, to jedna z najbardziej obrzydliwych rzeczy, jakie można sobie wyobrazić.
To nie są łatwe dni dla króla Europy. Regularnie przyłapywany jest na kłamstwach podczas swoich spotkań wyborczych, do tego zmuszany jest do odpowiadania na trudne pytania. Jego ukochana telewizja zaliczyła spektakularną „wtopę”, usiłując zohydzić Polakom postać Jana Pawła II.
Czasem Król Europy potrafi rozczulić. Nie są to momenty częste, zwłaszcza przy rzece hejtu i kłamstw, jaką z siebie regularnie wylewa nasz były premier, niemniej się zdarzają. Taka naszła mnie myśl, gdy słuchałem ostatniego wystąpienia Donalda Tuska w Rokietnicy.
Niczego nie uszanują. Nikomu nie „odpuszczą”. Czekają tylko na kolejną śmierć, żeby zrobić z nią to, co potrafią najlepiej. Sprofanować to tragiczne wydarzenie, wykorzystać do najprymitywniejszych gierek partyjnych, z czyjejś tragedii i bólu zrobić amunicję, która ma umożliwić im powrót do władzy. Same ofiary liczą się w tym najmniej.
Europosłanka PO Janina Ochojska znów zaatakowała nasz kraj. Tym razem ów „autorytet”, podczas wywiadu, stwierdził, że obecna Polska jest jak Niemcy w momencie dojścia do władzy hitlerowców.
Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, nie jak zaczyna – ten prymitywny passus, który uwiecznił w polskiej polityce Leszek Miller, bywa jednak czasem zaskakująco trafny.
Okazuje się, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej potrafi być uczciwy. Owszem, nie jest to być może zbyt częsta sytuacja, tym bardziej warto docenić, gdy tak się zachowa.
Hejt, który rozpętała PO w polskiej debacie publicznej, to jedna z największych patologii, jakie dotknęły nasze państwo. Jest to też upiorne dziedzictwo tej amorficznej, pozbawionej programu partii, jedyny jej trwały spadek.
Słuchanie „spotkań z wyborcami”, w których bierze udział Donald Tusk, nie jest zajęciem przyjemnym. Każde z nich bowiem ma tę samą dynamikę i ten sam przekaz.
Gdy miesiąc temu doszło do strzelaniny i masowego morderstwa w klubie LGBT w USA, w polskim internecie zawrzało. Winni zostali natychmiast – przez najrozmaitszych polityków lewicy i związanych z tą opcją ideologiczną „myślicieli” – wskazani i napiętnowani.
Skala ostatniej afery korupcyjnej na samych „szczytach” UE poraża. Okazuje się, że małe, lecz bogate państwo mogło robić, co chciało, z jednymi z najważniejszych polityków Unii.
Co łączy prokurator Ewę Wrzosek ze sprzedażą przez niemiecki dom aukcyjny skradzionego Polsce obrazu Kandinsky’ego? Z pozoru niewiele, ale pozwólcie mi, Szanowni Czytelnicy, się wytłumaczyć.
W trakcie swojego „tournée” po Polsce Tusk co chwilę zaskakuje nas swoim „frywolnym” stosunkiem do prawdy oraz kolejnymi propozycjami „zmian w kraju”. Jednym z jego ulubionych „koników do bicia”, wokół którego organizuje swoje seanse nienawiści, jest TVP.
Można odnieść wrażenie, że im większe agresja i barbarzyństwo ze strony fundamentalistów PO, tym bardziej partia ta epatuje bredniami o tym, że jest ugrupowaniem spokoju, rozwagi, miłości, tolerancji.
Wiele mówi się o tym, jak ważna była wizyta Bidena w Polsce. Co odwiedziny Prezydenta Stanów Zjednoczonych mówią nam o naszym kraju, o jego pozycji, bezpieczeństwie, o roli naszego państwa w przyszłej architekturze bezpieczeństwa Europy. Warto jednak zauważyć, że wizyta Bidena bardzo wiele powiedziała nam też o kondycji totalnej opozycji - pisze w "Gazecie Polskiej" Dawid Wildstein.