„Nauczyciele całej Polski, łączcie się! Ja, Sławomir Broniarz, walczę o wasze etaty i podwyżki” – można by streścić wezwanie ZNP do strajku. Bałamutne to postulaty, bo choćby zapewnienie etatu każdemu nauczycielowi przez pięć lat jest nie tylko mało realne, ale i bezsensowne. I nie z powodu zmiany struktury szkoły, ale niżu demograficznego czy wątpliwej idei gwarantowania nauczycielowi, że przez kilka lat jest „nie do ruszenia”. ZNP domaga się podniesienia wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc. Świetnie! Tylko dlaczego teraz, skoro nauczyciele na podwyżkę czekają już kilka lat, a plan wzrostu wynagrodzeń ma zostać przedstawiony przez resort edukacji lada dzień na początku kwietnia? Bo pewnie, wbrew hasłu „nie dla chaosu w szkole”, chodzi właśnie o jego zwiększenie. A szef ZNP opanował sztukę podkręcania emocji do perfekcji – np. „Wyborczej” żali się, że jest atakowany i zastraszany, także przez policję. I tylko dzieci szkoda i smutno, że jeśli wierzyć zapowiedziom, aż 40 proc. nauczycieli wciąż wierzy, iż ZNP reprezentuje ich interesy, a nie interesy politycznych sojuszników przewodniczącego związku.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#ZNP
#nauczyciele
#Sławomir Broniarz
Leszek Galarowicz