Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Bez wyroku ws. Kurski-„Wyborcza”

Wbrew zapowiedziom w czwartek nie zapadł wyrok w procesie o zniesławienie,jaki europoseł Jacek Kurski wytoczył gdańskim dziennikarzom „Gazety Wyborczej” za kilka artykułów krytycznych wobec po

Wbrew zapowiedziom w czwartek nie zapadł wyrok w procesie o zniesławienie,jaki europoseł Jacek Kurski wytoczył gdańskim dziennikarzom „Gazety Wyborczej” za kilka artykułów krytycznych wobec polityka PiS. Sąd zdecydował o wznowieniu zamkniętego już przewodu.

Jak wyjaśnił sąd, decyzja o wznowieniu postępowania związana jest głównie z wychwyconymi niedawno przez sąd różnicami pomiędzy zarzutami zawartymi w pozwie a tymi, o których strona pozywająca mówiła w czasie procesu (w pozwie była mowa o trzech zniesławiających artykułach, w czasie procesu powód powoływał się na cztery materiały).

Sąd zobowiązał prawników reprezentujących Kurskiego do sprecyzowania swoich zarzutów. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 26 maja.

Sprawa, jaką Kurski wytoczył w sierpniu 2009 roku gdańskim dziennikarzom „Gazety Wyborczej” oraz wydawcy dziennika, dotyczy trzech publikacji autorstwa Marka Wąsa i Marka Sterlingowa (jeden z artykułów napisał samodzielnie Wąs).

Za, jego zdaniem, „nieprawdziwe, szkalujące go stwierdzenia” stwierdzenia zawarte w tekstach opublikowanych na łamach „Gazety Wyborczej” Jacek Kurski w swoim pozwie zażądał przeprosin na łamach tego dziennika.

Zapytany o to, dlaczego dopiero w 2009 roku wniósł pozew w sprawie artykułów, które ukazały się w „GW” przed kilkoma laty, Kurski powiedział, że uznał wówczas, że „jest moda, być może i zlecenie na atakowanie go w sposób bezpardonowy, ale że może to kiedyś w sposób naturalny wygaśnie”. Jacek Kurski podkreślił, że miał nadzieję, że kiedyś może to „zlecenie” wygaśnie, ale w związku z tym, że jego zdaniem tak się nie stało, polityk zdecydował się dochodzić swoich praw na drodze sądowej, choć zaznaczył, że przed wniesieniem pozwu powstrzymywało go także to, że jego brat jest pracownikiem „GW” oraz fakt, że pozwy w Polsce są bardzo drogie.

- Byłem kilkakrotnie pozywany, co mnie też bardzo kosztowało, w tamtych czasach, więc już nie było mnie stać na wytaczanie pozwów przeze mnie - powiedział Kurski. Dodał, że kiedy został  europosłem „łatwiej mu było podejmować pewne decyzje procesowe”.


 



Źródło: