Krakowskie Przedmieście w Warszawie wypełnione po brzegi: od kościoła św. Krzyża do kościoła św. Anny. Tysiące ludzi w centrum Londynu, to samo w Nowym Jorku, Łodzi, Krakowie, w setkach polskich miast i wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy. Jednocześnie zalew rządowej propagandy dziesiątki razy zmniejszającej liczbę obecnych na uroczystościach rocznicy katastrofy w Smoleńsku. Potworne lizusostwo mediów prywatnych i publicznych wobec władzy. Tysiące funkcjonariuszy w bojowych strojach próbujących przerazić uczestników niezależnych manifestacji. Nasze obchody 10 kwietnia – otwarte na ludzi i spontaniczne. Władza zamknięta za kordonami policji, stalowymi barierkami, w grupkach elit siedzących za murami.
Mogą dalej kłamać, udawać, że nic się nie wydarzyło. Mogą zamknąć kolejnych dziennikarzy i poturbować ludzi zapalających znicze. Tylko że to już nic nie da. Wśród dziesiątek tysięcy ludzi widziałem wiele młodych twarzy, dziewcząt i chłopców szukających innej Polski, bez cudów, PR-u i kłamstw.
Polska się budzi, bo rok tego koszmaru nikomu już nie odpowiada. Władza nie ma żadnej propozycji, a Polacy chcą nowej nadziei.
Byliśmy razem w morzu narodowych barw, wzniosłych pieśni i w cichym oporze. Poczuliśmy tę samą siłę i jedność, jaką mieliśmy rok temu. Teraz tak łatwo już się tego nie zniszczy. Ten rok nas zahartował, a oni się po prostu zużyli.
To się nie musiało wydarzyć. Mogliśmy popaść w beznadziejność, poddać się. Mamy wiosnę narodowych uniesień. Zawdzięczamy to wielu ludziom, niektórym szczególnie. Największą zasługę mają oczywiście kluby „Gazety Polskiej”, ogrom pracy wziął na siebie klub warszawski. Jest to też efekt ciężkiej pracy autorek naszych filmów i grupki upartych dziennikarzy.
Chciałbym każdemu z osobna bardzo mocno podziękować. Dziękuję wszystkim, którzy nie będąc z nami związani, włączyli się w pomoc: artystom, służbom porządkowym, ludziom od nagłośnienia. Dziękuję setkom tysięcy Polaków, którzy wykazali inicjatywę i poświęcili swój czas.Zrobiliście coś dobrego dla Polski.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz