Oni przyjechali i ja się ich pytam, czego tu chcą. A ci mówią, że przyjechali zdjąć flagę „Solidarności”. Ja więc im powiedziałam, że na to nie pozwolę, nigdy nie pozwolę jej zdjąć. Oni jednak zaczęli wyciągać drabinkę, mówili, że „rozkaz to rozkaz”. A ja no to, że dosyć mamy tutaj tego całego Lenina. Wtedy jeden z nich zadzwonił do swojej szefowej, takiej pani Ewy, i powiedział, że „Ale nie pozwala”. Ona na to odpowiedziała, że w takim razie sama nie może decydować i że gdzieś tam musi jeszcze zadzwonić. Tymczasem tamci nadal chcieli wchodzić, ale przestraszyli się, że ja im zrzucę tą drabinę. Trochę się wtedy ze mną poszarpali, ale w końcu zadzwonili jeszcze raz i powiedzieli: „Pani Ala nie pozwoliła, a to ona jest gospodynią na tym placu”.
– O tu, na ścianie, proszę pana, to są wszyscy moi patronowie. Ksiądz Kardynał (Stefan Wyszyński) ma miejsce honorowe. Co to za wielki człowiek był. Modlę się codziennie, by jak najszybciej był błogosławiony. Przed wielu laty komunii świętej mi udzielił na Jasnej Górze. Z jego ręki wraz z braćmi ją otrzymałam. Bo ja w Częstochowie kiedyś mieszkałam. Siedem kilometrów od Jasnej Góry. Rodzina świętej pamięci ojca z Częstochowy jest, a mamusia z Wielkopolski. Później na Wybrzeże los mnie przygnał. Tu ze mną jest ksiądz Jerzy Popiełuszko, dzielny skromny ksiądz. I jest Jan Paweł II, jak przy pomniku stoczniowców był. (...) Widziałam na tym placu wszystkich świętych. Widziałam Ronalda Reagana, pamiętam Thatcher i Busha. Widok naszego Papieża został ze mną na zawsze. Co tu się na tym placu nie działo. Długo by opowiadać.