Niezwykle zdziwił się Bronisław Malinowski, badający wiek temu „życie seksualne dzikich” z Wysp Triobriandzkich, gdy dowiedział się, że tubylcy nie widzą związku między seksem a prokreacją. Podobnego zaskoczenia doznajemy my, mieszkańcy gorszej Europy, obserwując wysiłki władz i propagandystów Zachodu, aby przypadkiem społeczeństwa krajów Unii nie powiązały aktów terroru z islamem, a ich sprawców z falą tzw. uchodźców zalewających nasz kontynent.
Co kieruje elitami – strach czy głupota? O ile propagowanie multi-kulti można było nazwać dziejowym błędem, o tyle rozpaczliwe bronienie oczywistej utopii to zbrodnia.
Ale widocznie właściciele Europy bardziej od islamskiej zarazy, od której mają nadzieję się odseparować w enklawach luksusu, boją się własnych społeczeństw, które pewnego dnia mogą im wystawić rachunek za lata kłamstwa i manipulacji.
Stąd niewspółmiernie wielki strach przed węgierską, a obecnie polską „zarazą”, mogącą zagrozić dotychczasowemu kształtowi „ich Europy”.
Stąd wrzaski na temat zagrożonej rzekomo demokracji i wezwania do obrony „europejskich wartości”.
Swoją drogą, mam wiele pytań na temat tych wartości, traktowanych jak niewzruszalny dogmat.
Wiadomo przecież, że nie jest to żaden dekalog dany od Boga ani wynik wielowiekowej tradycji. Raczej wątpliwej jakości kanon ustalony przez lewackie pokolenie dzieci Marksa i coca-coli. Inne przecież były wartości ojców założycieli Zjednoczonej Europy (Adenauera, de Gasperiego, Schumana), inne obecnej eurokracji spod znaku tęczowej flagi i politycznej poprawności. Ale przecież inne mogą zostać ustalone jutro, kiedy do głosu dojdzie większość zwyczajnych Europejczyków, w tym nas, i wreszcie wypowie się o tym, co sądzi o aktualnej utopii.
Ciekaw byłbym bardzo wyniku ogólnoeuropejskich referendów (gdyby do takich doszło) na temat przyjmowania islamskich imigrantów, kary śmierci, roli rodziny będącej związkiem mężczyzny i kobiety... I jestem pewny, że Europa musi kiedyś takie kwestie postawić i rozstrzygnąć.
Tak będzie! Wątpliwości mogą dotyczyć tylko długości drogi do normalności i kosztów, jakie wypadnie ponieść.
Czy będzie to strumyczek krwi? Czy jej ocean?
Źródło: Gazeta Polska
Marcin Wolski