Wyrok 2 lat pozbawienia wolności dla stalinowskiego kata Jerzego K. utrzymany w mocy. Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił apelację obrońcy krwawego śledczego w procesie o popełnienie zbrodni komunistycznej - zbrodni przeciwko ludzkości.
Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił apelację obrony b. śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Dotyczy to wyroku z grudnia 2013 r. skazującego K. na dwa więzienia za zbrodnie komunistyczne.
Prokurator IPN udowodnił w toku sprawy, że w 1950 r. K. jako kierownik sekcji w departamencie śledczym MBP znęcał się fizycznie i psychicznie nad więźniem systemu komunistycznego Józefem Kwasiborskim. Torturując przesłuchiwanego członka Stronnictwa Pracy,
zmuszał go do składnia samoobciążających zeznań prowadzenia działalności antykomunistycznej.
K. to znany śledczy
znany ze stosowania bestialskich metod, skazany prawomocnie w innym procesie o zbrodnie komunistyczne będące także zbrodnią przeciwko ludzkości i jest z tego powodu w trakcie odbywania kary 3 lat więźnia.
Przed blisko dwoma tygodniami informowaliśmy o plakatach dotyczących zbrodni komunistycznych Jerzego K. , które pojawiły się na warszawskim Bródnie. Były one stylizowane na listy gończe za funkcjonariuszem UB.
„Wyjątkowy sadysta! Torturował i znęcał się podczas śledztwa, w więzieniu na ul. Rakowieckiej, nad legendarnym dowódcą AK oraz WiN na Lubelszczyźnie, cichociemnym dowódcą mjr. Hieronimem Dekutowskim „Zaporą”, a także nad prezesem II Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN - Franciszkiem Niepokólczyckim” - głosił tekst rozwieszonych plakatów. Z plakatu możemy również dowiedzieć się gdzie mieszka funkcjonariusz UB.
Przed ogłoszeniem wyroku zadzwoniliśmy na numer domowy b. funkcjonariusza UB. Odebrała jego żona, która butnym tonem odnosiła się do ofiar represji K.
- To żołnierze przeklęci, to oni mordowali nas - huczała do słuchawki - odnosząc się do bohaterów walk o polską niepodległość.
- Ci którzy go nękają teraz nie znają historii. Liczę na łaskawość prezydenta Bronisława Komorowskiego. W ub.r. skierowałam do niego pismo z prośbą o ułaskawienie męża - dodała żona kata z UB.
K. był pracownikiem MBP od maja 1945 r. Do 1947 r. walczył z żołnierzami podziemia antykomunistycznego także z bronią w ręku. Następnie został skierowany do dwuletniej Szkoły Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi. Stamtąd trafił do Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
Oprócz pracy w Areszcie Śledczym na Mokotowie K. od 1948 r. także w tajnej komórce - Grupie Specjalnej MBP. Działała ona w tajnym więzieniu bezpieki o kryptonimie „Spacer”, w Miedzeszynie pod Warszawą. Grupę tę przekształcono później w X Departament, która zajmowała się „czystości” szeregów PZPR.
- To dobry wyrok, ale mam wątpliwość, czy Kędziora w rzeczywistości odbywa wcześniej już zasądzoną karę więzienia - stwierdził w rozmowie z portalem niezalezna.pl historyk Tadeusz M. Płużański.
- Przy okazji akcji plakatowej na Bródnie okazało się, że Kędziora skazany już wcześniej prawomocnym wyrokiem, widywany był w swoim miejscu zamieszkania. Ważne jest, aby takie wyroki, jak ten dzisiejszy, były później realizowane - podkreślił historyk.
OBEJRZYJ NAGRANIE
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
Maciej Marosz