Moskwa „j…e” PiS. Rosyjskie służby w wulgarnej akcji PO » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Biały Dom: Rosja i Ukraina zgodziły się na zapewnienie bezpiecznej żeglugi i powstrzymania się od użycia siły na Morzu Czarnym • • •

Tajemnice właściciela Red is Bad. Kazał torturować pracownicę sklepu, wyszedł na wolność

Paweł Szopa, jeden z głównych podejrzanych w śledztwie Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, pod koniec ubiegłego roku usłyszał zarzuty związane z bezprawnym pozbawieniem wolności okradającej sklep pracownicy. O sprawie nie powiadomił organów ścigania, a kobieta – jak ustalili śledczy – była… torturowana. Przetrzymywano ją przez 10 godzin w kajdankach, bez jedzenia, picia i dostępu do toalety. Mimo że grozi za to nawet do 25 lat więzienia, Szopa wyszedł na wolność.

Paweł S.
Paweł S.
Zbigniew Kaczmarek - Gazeta Polska

Od grudnia 2023 r. Śląski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS), w czasie gdy kierował nią Michał Kuczmierowski (przebywa obecnie w Wielkiej Brytanii, gdzie czeka na decyzję o ewentualnej ekstradycji do Polski). Chodzi m.in. o kontrakty zawierane z podmiotami Pawła Szopy, przedsiębiorcy, twórcy marki Red is Bad. Pod koniec października ubiegłego roku został zatrzymany na Dominikanie i w wyniku ekstradycji przekazany do Polski. Po postawieniu zarzutów trafił do aresztu tymczasowego. Niespełna trzy miesiące później, 4 lutego br., po wpłaceniu miliona złotych kaucji w bitcoinach wyszedł na wolność. Wszystko dzięki współpracy z prokuraturą. To właśnie na podstawie jego zeznań zarzuty korupcji (przyjęcia 3,5 mln zł łapówki za załatwienie kontraktu w RARS) usłyszeli Anna W., była urzędniczka Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, dyrektor biura ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, oraz jej mąż Marek W. Mężczyzna wyszedł na wolność, po czym udzielił wywiadu w TV Republika, w którym przekonywał, że nie było żadnej łapówki, a wraz z żoną jest niewinny. Z kolei cała sprawa ma charakter polityczny i jest wymierzona w Mateusza Morawieckiego. Anna W. cały czas przebywa w areszcie. Może to budzić wątpliwości. Tym bardziej że z ustaleń „GPC” wynika, że Szopa wyszedł na wolność, mimo że ponad miesiąc wcześniej prokuratura postawiła mu zarzut zagrożony karą do 25 lat więzienia. Dotarliśmy do dokumentów w tej sprawie oraz fragmentów protokołu z przesłuchania biznesmena.

 

Jak „pomagał” kolega z policji

Z ustaleń „GPC” wynika, że tuż przed ubiegłorocznymi świętami Bożego Narodzenia, 23 grudnia 2024 r., prokuratura uzupełniła Szopie zarzuty. Było to dwa miesiące przed jego wyjściem na wolność. Według śledczych Szopa nakazał Arturowi Sz., swojemu znajomemu policjantowi, zajęcie się sprawą Darii L., pracownicy sklepu Red is Bad przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Okazało się, że kobieta okradła swojego pracodawcę na ponad 20 tys. zł. Szopa nie zgłosił sprawy organom ścigania, a Sz., działając – jak twierdzą śledczy – na jego polecenie, miał bezprawnie pozbawić kobietę wolności, poddając ją torturom. Do zdarzenia doszło 20 marca 2017 r. „(…) Stosując groźbę bezprawną pozbawienia wolności oraz przemoc w postaci założenia kajdanek na ręce, przetrzymując Darię L. przez okres około 10 godzin, bez umożliwienia skorzystania z toalety oraz bez jedzenia i picia, pozbawiono ją wolności, co łączyło się ze szczególnym udręczeniem, a jednocześnie stosując opisaną wyżej przemoc wobec Darii L. doprowadzono do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 27 tys. zł ojca pokrzywdzonej (…), a także działano w celu uzyskania od Darii L. informacji o danych logowania do jej rachunków bankowych” – czytamy w zarzucie postawionym Szopie. Bezpośrednio tych działań na zlecenie biznesmena miał się dopuścić Artur Sz., któremu towarzyszyła wówczas jego żona Matylda, również policjantka. Prokuratura postawiła więc Szopie zarzuty z art. 282, czyli wymuszenie rozbójnicze, oraz art. 189 k.k. par. 3, który mówi o bezprawnym pozbawieniu wolności ze szczególnym udręczeniem. Za to ostatnie przestępstwo grozi od 5 do 25 lat więzienia. Mimo tego poważnego zarzutu pod koniec lutego 2025 r. Szopa po wpłaceniu kaucji w bitcoinach wyszedł na wolność. Wszystko dzięki współpracy ze śledczymi. Jednak wątpliwości w tej sprawie budzi nie tylko bardzo wysoki wymiar grożącej mu kary, ale również fakt, że Szopa podczas przesłuchania nie pamiętał dokładnie całego zdarzenia. „GPC” dotarła do protokołu z jego przesłuchania z 13 listopada 2024 r., czyli ponad miesiąc przed uzupełnieniem zarzutów.

„Broni nie pamiętam, wydaje mi się, że kajdanki były widoczne”

Szopa zeznał, że Artura Sz. poznał około 2017 r. na zawodach strzeleckich. Konsultował z nim szycie saszetki, nerki dla policjantów. „On nam wtedy znacząco wiele rzeczy podpowiedział. Przyjeżdżał na początku raz, dwa razy w tygodniu i konsultowaliśmy z nim między innymi to szycie. My nie płaciliśmy mu żadnych pieniędzy. Jedynie jak odszyliśmy prototyp użytkowy, to dostał go, żeby przetestować. Po jakimś czasie, jak on często przyjeżdżał, zakolegowaliśmy się, ale nie nazwałbym tego przyjaźnią” – zeznał Szopa. Wówczas opowiedział o tym, jak zwrócił się do Artura Sz. z prośbą o pomoc w sprawie Darii, pracownicy sklepu Red is Bad przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Okazało się, że okradła ona firmę na ponad 20 tys. zł. „Kiedy dowiedziałem się, że jest ta strata finansowa i że ona to zrobiła, a ja chciałem odzyskać te pieniądze, to poprosiłem Artura o pomoc z racji tego, że jest policjantem i ma do czynienia z takimi sytuacjami w pracy” – zeznał Szopa. Przyznał, że miał dowody świadczące o dokonywanej przez nią kradzieży, m.in. nagrania z monitoringu. Jednak ostatecznie nie powiadomił o sprawie organów ścigania. Stwierdził, że nie pamięta, kto wyszedł z taką inicjatywą.

„Obecność Artura miała spowodować załatwienie sprawy polubownie. Mnie tylko zdziwiło, że Artur przyjechał ze swoją żoną Matyldą. To było wieczorem. Nie wiem, czy Artur był wtedy na służbie, czy po służbie (…). Artur miał legitymację, którą na pewno okazał, ale czy wtedy widoczną broń, tego nie pamiętam. Nie pamiętam, czy miał ten cały swój pas, czy miał kajdanki (…). Staram sobie przypomnieć tę sytuację, to było już dawno temu. Broni nie pamiętam, wydaje mi się, że kajdanki były widoczne, mogło być tak, że Artur wyjął je i położył na biurku. Kojarzy się też sytuacja, że Matylda założyła kamizelkę z napisem »Policja«. Sprawa skończyła się tym, że nic nie zostało nigdzie zgłoszone”

– podkreślił. 

Policjant z zarzutami przekroczenia uprawnień

Artur Sz. został zatrzymany pod koniec listopada 2024 r., czyli niespełna miesiąc przed uzupełnieniem Szopie zarzutów w związku z torturami Darii L. Usłyszał wówczas zarzuty przekroczenia uprawnień, bo jako policjant miał pomagać Szopie w przygotowaniach do opuszczenia Polski. To właśnie Sz. eskortował biznesmena, gdy ten wypłacał z rachunków bankowych duże kwoty pieniędzy (od kilkuset do miliona złotych). Przebywa jednak na wolności. Prokuratura zaprzecza, aby to właśnie zeznania Sz. miały posłużyć do uzupełnienia zarzutów Szopie w związku z pozbawieniem wolności ze szczególnym udręczeniem. Co faktycznie powiedział śledczym policjant? Czy zarzuty dotyczące pozbawienia wolności Darii L. w dalszym ciągu ciążą na biznesmenie? I wreszcie dlaczego wyszedł na wolność, skoro grozi mu nawet do 25 lat więzienia? To część pytań jakie „GPC” wysłała do Prokuratury Krajowej. W odpowiedzi jej rzecznik Przemysław Nowak potwierdził nasze ustalenia. Przyznał, że na Szopie ciąży obecnie sześć zarzutów, a „jeden z nich rzeczywiście jest obecnie kwalifikowany z art. 189 par. 3 k.k.”. „Jest to wstępna kwalifikacja, która na dalszym etapie postępowania może być zmieniona” – podkreślił Nowak. Zaznaczył również, że w przypadku Szopy nie był konieczny już areszt tymczasowy. „Wynika to z zaawansowania postępowania dowodowego, zwłaszcza w zakresie ww. czynu, a także z postawy samego podejrzanego, która zmniejszyła obawę bezprawnego utrudniania postępowania do stopnia niewymagającego dalszej izolacji”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Pawel Szopa #Red Is Bad

Piotr Nisztor