Kolejny raz głośno jest o organizacji Linusa Lewandowskiego Homokomando - i po raz kolejny w negatywnym kontekście, dotyczącym przemocy seksualnej wewnątrz organizacji. W Sejmie ofiarą molestowania ze strony Lewandowskiego ogłosił się Cyryl Wilczyński-Lewandowski, były działacz Homokomanda. "Homogenerał" Linus Lewandowski odpowiedział na zarzuty na FB zaznaczając, że to on jest ofiarą Wilczyńskiego. Niestety, to nie pierwszy raz, kiedy tego rodzaju oskarżenia wytaczane są wobec oraz przez członków i założycieli tej organizacji. Trudno nie zauważyć również, że w środowisku "tęczowo"-lewicowym raz po raz wybuchają tego rodzaju afery, związane z absolutnie nieakceptowalnym przekraczaniem granic.
Kiedy podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Równouprawnienia Społeczności LGBT+ Cyryl Wilczyński-Lewandowski wyznał, iż był molestowany seksualnie przez obecnego w tym samym pomieszczeniu Linusa Lewandowskiego, stojącego na czele organizacji Homokomando, uciszyć próbowała go sama przewodnicząca komisji, Anna Maria Żukowska z Lewicy.
Personalne sprawy nie na tym zespole
Niedługo po tym zdarzeniu, które szeroko obiegło sieć, Linus Lewandowski opublikował na FB swoją wersję wydarzeń. "Jestem ofiarą molestowania seksualnego" - napisał o sobie Lewandowski, jako agresora wskazując... Wilczyńskiego.
Zdecydowałem się o tym napisać, bo nie zgadzam się na to, by osoba, która była i jest moim prześladowcą, teraz publicznie odwracała sprawę, i robiła z siebie ofiarę, a ze mnie kata. Tak, mówię o Cyrylu Wilczyńskim
Dalej w oświadczeniu Lewandowskiego czytamy o zarzutach "dotykania wbrew woli", "atakowaniu fizycznym, pozornie niegroźnym i zabawowym, jednakże sprawiającym realny dyskomfort", niesłuchaniu komunikatów oraz przytulaniu wbrew zakomunikowanej woli.
Gdy na jednym z wyjazdów służbowych stowarzyszenia mieliśmy wspólny pokój - chciał mi wejść do łóżka. Odmówiłem, i moim podstawowym warunkiem wszystkich kolejnych wyjazdów był osobny pokój
Nadto Wilczyński miał robić sobie z Lewandowskim wspólne zdjęcia i publikować je w social mediach wbrew woli tego ostatniego oraz "rozpowiadał szeroko rzeczy o ich znajomości, w tym również fałszywe". Co więcej, wedle słów Lewandowskiego, Wilczyński miał nim manipulować, szantażować, burzyć granice Lewandowskiego oraz wymuszać dla siebie jego miłość.
Robił to po to, by siłą stworzyć świat, w którym bym go kochał. Żeby pokazać publicznie, że jesteśmy w relacji; żebym ja też uwierzył, że mam wobec niego takie uczucia. (...) A to - robiąc awantury, także publiczne; a to - grożąc, że sobie coś zrobi
Dalej opisał, jak Cyryl Wilczyński miał zabiegać o jego uwagę: miał ponoć wykorzystywać relację służbową w stowarzyszeniu Homokomando "do wymuszania dalszego kontaktu". Wilczyński miał grozić również, że wykorzysta social media Homokomanda (których był redaktorem) do oczernienia Linusa Lewandowskiego. Budzącą dreszcz grozy wisienką na torcie miało być natomiast przyjęcie przez Wilczyńskiego drugiego członku nazwiska - Lewandowski - już po odsunięciu Wilczyńskiego ze stowarzyszenia, któremu szefuje Lewandowski.
Długie oświadczenie Lewandowskiego wraz z wyjaśnieniem, dlaczego dopiero teraz postanowił opowiedzieć swoją wersję tej historii, pojawiło się w sieci niemal dwa miesiące po tym, gdy publicznie o relacji z Lewandowskim zaczął informować Wilczyński.
Po kilku latach współpracy z Homokomando musiałem odejść, gdyż w skutek tej współpracy trafiłem do szpitala
Dalej mężczyzna zarzuca organizacji oraz działającym w niej osobom, że ponoć wmawiano mu chorobę psychiczną i nawet wystawiono mu samozwańczo i pozamedycznie konkretną diagnozę, która miała rzekomo usprawiedliwiać naganne zachowania członków stowarzyszenia wobec Wilczyńskiego. Dodatkowo Wilczyński miał w Homokomandzie doświadczyć porównywania do przestępcy, wyśmiewania jego myśli samobójczych, zarzutów o wymyślanie rzeczywistości, ingerencji w jego relacje prywatne oraz misgenderowania [chodzi o zwracanie się do danej osoby w formach rodzajowych niezgodnych z jej subiektywnym odczuciem i preferencjami; np. gdy mężczyzna czuje się kobietą i preferuje, by mówić doń na "pani", misgenderowanie będzie polegać na zwracaniu się doń per "pan" - red.].
Wilczyński skarżył się również w swoim oświadczeniu, że przestały się do niego odzywać osoby mające zapobiegać mobbingowi. Jak czytamy - obstawił, że za takim obrotem sprawy stał Linus Lewandowski.
Dzięki publikacji Wilczyńskiego na jaw wychodzą kolejne niesmaczne szczegóły wzajemnych pretensji.
I to wszystko Zarząd, jeden z członków którego został wewnętrznie ukarany za naruszenie przestrzeni fizycznej innej osoby w aspekcie seksualnym a drugi członek pisał o tym, że zniesławienie gorsze jest od gwałtu. Pomijam to, że niektórzy członkowie dostali się do HK przez łóżko. Jeżeli to czytasz, to proszę - nie współpracuj z Homokomando. Nie popieraj seksualizacji, na której bazuje ta organizacja
To zresztą nie pierwszy raz, gdy aktywiści i uczestnicy tęczowych i lewackich środowisk decydują się na konfrontację na forum publicznym w związku ze sprawami o charakterze obyczajowym.
Ponad dwa lata temu były już członek Homokomanda, Maciej L., miał dopuścić się gwałtu na znajomym mężczyźnie, grożąc mu w dodatku bronią. Mówiąc kolokwialnie, "sprawa się rypła", gdy napisał o niej obszernie "Duży Format". W związku z tą publikacją Lewandowski opublikował na FB oświadczenie, które samo w sobie jest sugestywną lekturą.
11 września 2022 r., niedziela. Jest 4:21 nad ranem. Dzwoni do mnie Maciej L., mój przyjaciel. Mówi, że "coś zepsuł". Mówi, że umówił się z Rafałem (używam imion z artykułu), z anonimowego konta, na seks w kominiarce, w klimacie BDSM. Że po wejściu do mieszkania podał mu aspirynę, twierdząc że to kokaina. Że po seksie zdjął kominiarkę, przystawił Rafałowi pistolet do głowy, strasząc go że go roz***. I że zrobił to z zemsty
W sierpniu 2020 Michał Sz., znany jako Margot, o molestowanie seksualne oraz o przemoc domową oskarżył Klementynę Suchanow, feministkę oraz działaczkę Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Moje granice są przekraczane raz za razem. Bardzo długo brakło mi odwagi, by zmierzyć się z myślą, że byłam molestowana. Pewnego dnia Klementyna szturmuje drzwi łazienki, w której akurat jestem. Proszę, by chwilę poczekała albo skorzystała z drugiej. Ta rozbawiona uderza w drzwi jeszcze parę razy i udaje złą. Nie bawi mnie to w ogóle, stanowczo oponuję jednak Klementyna wchodzi mimo mojego sprzeciwu i od razu zaczyna się przy mnie rozbierać. Uciekam
W atmosferze skandalu rozpadł się również związek lewicowej aktywistki Hanny Zagulskiej oraz Jasia Kapeli, opowiadającego się poetą i freak fighterem, który ostatnio otrzymał stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na pisanie piosenek do musicalu o aborcji. Zagulskiej raz i dwa wymsknęło się, że była ofiarą tej relacji oraz że doświadczyła w niej przemocy domowej i współuzależnienia od narkotyków.
W ciekawe interakcje "z podtekstem" na X wchodzi również lewicowy aktywista, członek Rady Krajowej Nowej Lewicy i koordynator Tęczowej Lewicy Grzegorz Janiczak. Na swój sposób stał się dzięki nim nawet dość sławny w tym portalu społecznościowym...
Przypominamy, że każdy rodzaj przemocy stanowi poważne naruszenie i nigdy nie powinien mieć miejsca, a wszelkie przejawy przestępczych zachowań, naruszających wolność seksualną czy nietykalność cielesną powinny być bez zwłoki zgłaszane odpowiednim organom.