Do dość osobliwego zjawiska doszło podczas ostatniej demonstracji w Warszawie. W pewnym momencie odbyła się przysięga nowych… homokomandosów. Tak nazywają się członkowie „Homokomando” – prowadzonej przez działacza LGBT Linusa Lewandowskiego inicjatywy, która w praktyce pełni funkcję tęczowej bojówki.
Nagranie z przysięgi nowych homokomandosów dość szybko pojawiło się na Twitterze. Internauci nie kryją zdumienia.
Mianuje Cię homokomandosem. Płacze xD pic.twitter.com/h9YLdnYoEA
— Maurycy Rogowiecki (@Pozycz_dyche2) October 11, 2021
„Uroczyście przysięgam wejść na drogę samodoskonalenia. Poświecić moje ciało i umysł obronie praw człowieka oraz innych istot czujących, solidarnie z moimi współkompankami i współkompanami homokomando. Ramię w ramię, myśl w myśl, od dziś do zawsze - przysięgam”.
- głosi treść roty przysięgi homokomandosa.
Na nagraniu widzimy, jak nowi adepci klękają, a następnie są mianowani na nową funkcję tęczową flagą.
„Niniejszym mianuję cię homokomandosem”.
- słyszymy, a nagrywające całe zajście osób nie kryją swojego zdziwienia.
Nasze kochane @Homokomando2 🏳️🌈 przyjĘło wczoraj nowych, tĘczowych rycerzy w swoje szeregi. Były przysiĘgi, klĘkanie i błogosławieństwo flagą #LGBT.
— Myślozbir (@myslozbir) October 11, 2021
Pełen szacun! Tylko szkoda, że wyszło bardzo binarnie i osoby gender-fluid zostały pominiĘte #OneLove #miłośćniewyklucza #trans pic.twitter.com/EMwrSht3Ks
„Homokomando” nie jest jednak niczym nowym. To tęczowa bojówka, która „zasłynęła” między innymi starciami z policją i skakaniem po radiowozie podczas demonstracji w obronie aktywisty LGBT Michała Szutowicza posługującego się pseudoniemem „Margot”.
Czym właściwie zajmuje się „Homokomando”?
Wchodzimy z tęczą tam, gdzie jej do tej pory nie było. Zwracamy uwagę na brak podstawowych praw osób LGBT+, i przekonujemy społeczeństwo, że już czas dostrzec, że też jesteśmy ludźmi.
- czytamy w swoistym manifeście grupy.
Jak się jednak okazuje największą bolączką homokomandosów jest… brak pieniędzy.
Nasze działania są pracochłonne i wymagają kosztów, jak choćby koszty przejazdów między miastami, wypożyczenia platform na marsze równości, druk flag i opasek, nagłośnienie. Abyśmy mogli je kontynuować - musimy mieć stałe źródło finansowania.
- apelują w swojej odezwie pod zbiórką pieniędzy.
Jak wynika z deklaracji aktywistów ich działalność do najtańszych nie należy. Z wyliczeń przedstawionych w ramach zbiórki funduszy wynika, że na samą homopropagandę aktywiści LGBT potrzebują 10 tys. zł miesięcznie. Do tego dochodzą koszty „rozwoju i treningów w całej Polsce” – to kolejne 24 tys. zł, a to jeszcze nie wszystko. Najdroższa jest organizacja „obozów szkoleniowych”. Homokomandosi potrzebują na nie 40 tys. zł miesięcznie.
„Chcemy aktywizować społeczność LGBT+ i sojuszniczek_ków w całej Polsce. Tworzyć nowe grupy sportowo-aktywistyczne, organizować Biegi Równości, uczyć samoobrony. Propagować zdrowy styl życia i siać homopropagandę wszędzie tam, gdzie znajdą się chętne osoby”.
- zapowiada „Homokomando”.
To jeszcze nie wszystko. Na obozach sportowo-aktywistycznych, ich uczestnicy mają być szkoleni, jak „organizować i wspierać marsze równości i inne wydarzenia społeczne, jak zarządzać tłumem podczas protestów”.
Jak wygląda trening homokomandosów? W internecie można znaleźć na przykład takie archiwalne nagranie:
Krakowski trening Homokomando 🤣 pic.twitter.com/gAgBNT68hC
— SD (@SamnajT) May 18, 2021