Wczoraj policja zatrzymała Michała Sz. - "Margot" - który podejrzany jest m.in. o zniszczenie mienia. Sąd zdecydował o jego dwumiesięcznym aresztowaniu. Wywołało to ze strony środowisk LGBT zdecydowane reakcje, które przerodziły się w protesty na warszawskich ulicach. Do sprawy zatrzymania i decyzji o areszcie dla "Margot" odniósł się prezydent Warszawy. "Działanie aresztowanej dziś aktywistki to wyraz bezsilności i krzyk niezgody na akt nienawiści. Dziwi mnie fakt, że w takiej sprawie zastosowano areszt" - napisał w mediach społecznościowych.
W piątek po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla Michała Sz., identyfikującego się jako Małgorzata Sz., "Margot". Chodzi o uszkodzenie w czerwcu furgonetki z hasłami anty-LGBT i atak na jej kierowcę.
Początkowo przed siedzibą KPH na ul. Solec w Warszawie zebrało się kilkudziesięciu aktywistów, którzy protestowali przeciwko aresztowaniu Sz. Na miejscu był również policyjny radiowóz i kilku policjantów. Według relacji rzecznik KSP nadkom. Sylwestera Marczaka policja w obawie o bezpieczeństwo funkcjonariuszy nie zatrzymała Sz. na ul. Solec - choć Sz. się tego domagała - a zrobiła to dopiero później, na Krakowskim Przedmieściu. Po wprowadzeniu Sz. do radiowozu tłum zaatakował radiowóz m.in. skacząc po nim. Policja zatrzymała najbardziej agresywne osoby.
Trwają czynności związane z agresywnym zachowaniem tłumu. Policjanci zatrzymali pierwsze osoby. Używane są środki przymusu bezpośredniego https://t.co/B0tjK4Fd5v. w postaci siły fizycznej. Kierowane są komunikaty o zachowanie zgodne z prawem.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) August 7, 2020
Do tych zatrzymań oraz do kwestii aresztowania Sz. odniósł się późnym wieczorem prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W mediach społecznościowych napisał:
"Działanie aresztowanej dziś aktywistki to wyraz bezsilności i krzyk niezgody na akt nienawiści. Dziwi mnie fakt, że w takiej sprawie zastosowano areszt. Nie wierzę w przypadkowość ostatnich działań władzy i organów ścigania".
Oceniając działania policji podkreślił: "Władza cynicznie dąży do zaognienia sytuacji w Polsce i próbuje nas dzielić i napuszczać na siebie. To, co dzieje się dziś na ulicach mojego miasta przypomina metody znane z poprzedniej epoki. Nie umiem zaakceptować tego, że twardy sprzeciw wobec mowy nienawiści i obrażania ludzi spotyka się z taką reakcją władzy. Prawa trzeba przestrzegać, ale prawo zawsze musi bronić słabszych".
W mojej opinii działanie aresztowanej dziś aktywistki to wyraz bezsilności i krzyk niezgody na akt nienawiści. Dziwi mnie fakt, że w takiej sprawie zastosowano areszt. Nie wierzę w przypadkowość ostatnich działań władzy i organów ścigania. Czytajcie całoś: https://t.co/qXOfaHXatX
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) August 7, 2020
W sprawie zatrzymanych po protestach osób interweniowali również posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy. Posłanka KO, Klaudia Jachira oceniła, że według jej szacunków, zatrzymanych zostało w piątek około 50 osób. Stwierdziła, że są oni w sześciu warszawskich komisariatach. Jak dotąd nie udało się posłom ustalić, gdzie jest umieszczonych około 12 zatrzymanych. Jak wyjaśniła, te informacje zebrali posłowie w nocy na poszczególnych komendach.
Posłanka KO wyjaśniła, że posłowie chcą "monitorować" działania policji wobec zatrzymanych, zbierać informację o nich i udostępniać je ich bliskim i znajomym.
Policjanci, którzy strzegą wejścia do komisariatu pytani przez Polską Agencję Prasową o zatrzymanych odesłali nas do rzecznika stołecznej policji. Rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak zapowiedział, że o liczbie zatrzymanych będzie można mówić po zakończeniu działań. Zapewnił, że policja przedstawi informację w dziś rano.
W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu wobec Michała Sz. "Margot" zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Sz. zarzucono, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia".
Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia w pleców i lewego nadgarstka. "Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - informowała prokuratura.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował o zastosowaniu wobec Michała Sz. dwumiesięcznego aresztu tymczasowego.