„Szlochające kobiety z dziećmi i flagi zwieszone z wielu domów i budynków fabrycznych do połowy masztu… Olbrzymie szeregi miejscowej ludności obchodzą wokół trumnę i wychodzą z sali szlochając. Wielu robotników zwolniło się nawet z zajęć, aby uczestniczyć w uroczystości” – tak robotniczy Luboń żegnał ks. Stanisława Streicha zastrzelonego przez Wawrzyńca Nowaka z Komunistycznej Partii Polski. Luboń, gdzie ludzi zwalniano z fabryk i rosło bezrobocie, był poddany silnej komunistycznej agitacji. Falę tę zatrzymał jeden człowiek – kochany przez robotników, potrafiący rozmawiać z tymi najbiedniejszymi i pogardzanymi, świetny organizator i absolwent filozofii klasycznej – ks. Stanisław Streich.
Lejtnant Wawrzyniec Nowak w kieszeni czarnego płaszcza miał 9-strzałowego browninga kalibru 7,35 mm. Wszedł z nim do kościoła w podpoznańskim Luboniu. Ksiądz Stanisław Streichm wchodząc na ambonę, głaskał główki zebranych przy ołtarzu dzieci. Nowak, wysoko podnosząc rękęm strzelił do niego dwukrotnie. Druga kula utkwiła w ewangeliarzu. Gdy ksiądz upadł, strzelił jeszcze dwa razy w jego plecy.
„Wynoście się z kościoła, to za waszą wolność!”, „Niech żyje komunizm! Dzieci, jesteście wolne” – krzyczał lejtnant Nowak. Dzieci nie poczuły się wolne. Przerażone położyły się warstwami, jedne na drugich, na posadzce świątyni. Inne uciekały w stronę drzwi kościoła. Morderca też próbował uciec, ale trzech mężczyzn powaliło go na ziemię i rozbroiło.
Był 27 lutego 1938 roku. Tłum chciał zlinczować komunistę, ale w końcu zaprowadzono go do dworcowej poczekalni i skutego w kajdanki przewieziono pociągiem do Poznania. Pogrzeb jego ofiary miał stać się głośną na cały świat antykomunistyczną manifestacją, z udziałem dziesiątków tysięcy ludzi.
Przyjaciel zamordowanego, ks. dr Stefan Kaczorowski podkreślił nad jego grobem, że „nieustannie i wytrwale” walczył on z komunizmem i sekciarstwem, a jego śmierć „wstrząsnęła sumieniem narodu”:
„Krew kapłana-męczennika woła wielkim głosem na alarm… Komunizm nie śpi, nie czeka. Nie czekajcie i wy, aż z pod ziemi wypełzną wrogowie, aby siać spustoszenie”.
Po zamordowaniu księdza Streicha prof. Marian Zdziechowski napisał historyczne, prorocze słowa:
„Widmo przyszłości prześladuje mnie i dręczy, we dnie i w nocy. I nie jest to sugestia strachu, ani wytwór rozgorączkowanej, chorej wyobraźni. Nie, widmo, o którym mówię, wyrasta z rzeczywistości, z tego, na co patrzymy własnymi oczami, z mordu, dokonanego na osobie księdza Streicha; chmura czarna, brzemienna piorunami, pędzi na nas od najbliższego nam wschodu, od Mińska i Kijowa, od Smoleńska i Moskwy”.
Zdziechowski pisał dalej o zbrodni w cytowanym eseju „Widmo przyszłości”:
„Pytamy, jak to się stać mogło, gdzie mamy szukać jej źródła? Szukać należy w zgniłej atmosferze, którą oddychamy. Kto tę zgniłą atmosferę stworzył? Wytworzyła ją propaganda sowiecka – przez nas, niestety, głupio lekceważona, a prowadzona przez Sowietów z niezrównaną umiejętnością i zręcznością”.
Faktycznie, morderstwo poprzedziła potężna kampania nienawiści, a niektóre wydarzenia, do których doszło, przypominają te z czasów strajku kobiet.
„W ostatnich 12 miesiącach swojego pasterzowania ks. Stanisław żył w ciągłym napięciu. W kwietniu włamano się do kościoła i uszkodzono tabernakulum. W sierpniu został napadnięty stróż pilnujący kościoła. W październiku nieznani sprawcy obrzucili księdza kamieniami. Przez cały 1937 rok otrzymywał sporo anonimowych listów, w których obelżywymi słowami zapowiadano jego rychłą śmierć”
– mówił abp Stanisław Gądecki w homilii wygłoszonej 25 maja 2024 roku w tym samym kościele św. Jana Bosko, w Luboniu.
Kim był morderca? „Dziennik Poznański” z 22 marca 1938 roku tak relacjonował proces oskarżonego o morderstwo działacza KPP Wawrzyńca Nowaka:
„Sumienie zatwardziałego komunisty i bezbożnika po dokonaniu okropnej zbrodni na osobie śp. ks. proboszcza St. Streicha jest zupełnie głuche” – pisał „Dziennik Poznański”.
Kim był ksiądz Stanisław Streich, który wzbudził tak wielką nienawiść u działacza KPP? Był księdzem wykształconym – studiował filozofię klasyczną na Uniwersytecie Poznańskim. Stanisława Błażejak, jego uczennica, zapamiętała dość nietypowe słowa księdza, jakże inaczej brzmiące po jego męczeńskiej śmierci:
„Ksiądz Streich tłumaczył, że (cytuję) najłatwiej dojść do Świętości będzie ludziom biednym i kalekim, przez los pokrzywdzonym i przez otoczenie odepchniętym. Nie złorzeczącym z tego powodu, tylko w pokorze znoszącym wszelkie przeciwności swego losu i ufającym w Miłosierdzie Boże”.
Ksiądz Stanisław Kostka Streich urodził się 27 sierpnia 1902 roku w Bydgoszczy. Jego rodzicami byli Franciszek Streich oraz Władysława Streich z domu Birzyńska. Stanisław, ich pierwsze dziecko, ochrzczony został 30 września 1902 roku w kościele farnym pw. św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy. Miał dwoje młodszych braci Kazimierza i Czesława.
W 1912 roku, po ukończeniu trzech lat nauki w szkole powszechnej, Stanisław uczęszczał do 8-letniego gimnazjum klasycznego. Maturę zdał już w niepodległej Polsce 15 maja 1920 roku. Miesiąc później wysłał prośbę o przyjęcie do seminarium duchownego w Poznaniu. Został przyjęty na studia.
6 czerwca 1925 roku z rąk ks. arcybiskupa gnieźnieńsko-poznańskiego Edmunda Dalbora otrzymał święcenia kapłańskie. Był wikariuszem w poznańskich parafiach św. Floriana, Bożego Ciała i św. Marcina, a także kapelanem sióstr urszulanek przy ul. Spornej w Poznaniu.
W 1933 roku został proboszczem parafii w podpoznańskim Żabikowie. Parafia św. Jana Bosko w Luboniu była drugą, jaką objął jako proboszcz – w 1935 roku. Zbudował tamtejszy kościół, który 15 maja 1938 roku miał zostać konsekrowany…
Parafia w podpoznańskim Luboniu faktycznie nie była łatwą placówką. Podmiejski Luboń zamieszkiwali głównie robotnicy, wśród których agitacja komunistyczna odnosiła pewne sukcesy. Tym większe były zasługi księdza Streicha, który w ciągu trzech lat zdołał powołać tam szereg stowarzyszeń katolickich: Towarzystwo Robotników Katolickich, Katolickie Stowarzyszenie Kobiet, Stowarzyszenie Ministrantów, liczące z górą 60 chłopców, a także organizacje dziecięce: Krucjatę Eucharystyczną i Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary.
Jak pisał „Dziennik Poznański”, „nie ulega najmniejszej wątpliwości, że osoba tak gorliwego społecznika, jakim okazał się śp. ks. prob. Streich stała na zawadzie tym wszystkim burzycielom ładu społecznego, którzy drogą zmian ustrojowych pragną wprowadzić raj komunistyczny”.
Jaka wynika z relacji Stanisławy Błażejak, ksiądz Streich był „zawadą” także ze względu na to, że cieszył się szacunkiem zwykłych robotników:
„Posiadał wyjątkowy dar miłego podejścia do każdej osoby. Począwszy od niemowlaków, dzieci, ludzi młodych po staruszków. Bez względu na to czy był to człowiek biedny, czy bogaty. Przystojny czy zniedołężniały. Wykształcony czy zwykły prostak”.
Jak doszło do tego, że działacz KPP Wawrzyniec Nowak zainteresował się osobą księdza Stanisława Streicha? Jak pisał redaktor Michał Gryczyński z poznańskiego „Przewodnika Katolickiego”, od lat badający sprawę, Wawrzyniec Nowak przybył do Lubonia w 1936 roku z Wołynia, gdzie skazany był na rok więzienia za pobicie na rynku w Brodach starosty-piłsudczyka.
W jakich okolicznościach zginął ksiądz Stanisław Streich? Wiadomo, że 27 lutego 1938 roku odprawiał o godz. 10 Mszę św. dla dzieci. Po odejściu od ołtarz zdjął ornat i skierował się ku ambonie, aby przeczytać Ewangelię oraz wygłosić kazanie. „Wtem zza pleców dzieci wyskoczył Nowak i dwukrotnie strzelił do księdza: trafił go w twarz, a druga kula utkwiła w niesionym ewangeliarzu. Ksiądz Stanisław padł do tyłu na prawy bok, a morderca zbliżył się i oddał jeszcze dwa strzały w plecy. W kościele wybuchła panika: część dzieci krzyczało, przepychając się w kierunku wyjścia, a inne pokładły się warstwami, jedne na drugich, na posadzce świątyni” – pisze Michał Gryczyński.
Na odgłos strzałów wybiegł z zakrystii kościelny Franciszek Krawczyński i rzucił się w kierunku zabójcy. Chwycił go za prawą rękę uzbrojoną w pistolet i wtedy padły kolejne strzały: kościelny został ranny w prawą skroń i lewy bark, a pociski przeleciały dalej i zraniły 12-letniego Ignacego Pacyńskiego w lewe podudzie, oraz Katarzynę Ciesielską siedzącą w ławce – w prawe ramię.
Pogrzeb księdza Stanisława Streicha, z udziałem Prymasa Augusta Hlonda, był wielką manifestacją. „Szosa prowadząca z Poznania do Lubonia jest dosłownie zawalona samochodami, autobusami… Takiego przepełnienia nie widziały zapewne jeszcze nigdy” – relacjonował „Dziennik Ostrowski”.
Postawa mieszkańców Lubonia stała się symbolem klęski komunistycznej agitacji wśród robotników.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Tymczasem aresztowanego mordercę poddano badaniom psychiatrycznym. „Przypuszczenia i pogłoski, jakoby miało się tu do czynienia z człowiekiem chorym umysłowo, należy odrzucić” – pisał „Dziennik Poznański”. Przed sądem przesłuchano świadków. Świadek Ruciński, lat 56, emeryt z Lubonia, zeznał, że zna Nowaka od kwietnia ubiegłego oku: „To był pierwszy człowiek, którego spotkałem o takich zapatrywaniach co do ustroju państwowego i religii. Wnioskowałem z jego zwierzeń, że musi być skrajnym komunistą” – powiedział.
Według relacji „Kuriera Poznańskiego” po zamknięciu przewodu sądowego głos zabrał podprokurator Pasikowski: „Z wieżyc cichego, niedawno wzniesionego kościoła w Luboniu szedł głos potężny, który niósł całej Polsce wieść okrutną, że zabito najszlachetniejszego z Jej synów. (…) I niejednemu łza z oka popłynęła i niejeden zapytał: za co? Za co zamordowano kapłana, pasterza cichego i gorliwego, który nigdy nic złego nie uczynił?”.
Dalej prokurator objaśniał tło zbrodni:
„Zbrodnia lubońska jest echem walki dwóch światów. Z jednej strony widzimy świat zgody, pracy ofiarnej i miłości, z drugiej – świat anarchii, bezbożnictwa, co w gruzy rozwala to, co zdziałały wieki. Krwią splamione ręce roznoszą bibułę, propagującą zło, bezbożnictwo i nienawiść… Takie strzały jeszcze u nas nigdy nie padały”.
Ostatecznie sąd uznał oskarżonego winnym umyślnego zabójstwa śp. ks. Streicha i usiłowania zabójstwa kościelnego Krawczyńskiego. Za pierwsze przestępstwo Nowak został skazany na karę śmierci, za drugie na 10 lat więzienia. Jako karę łączną sąd wymierzył mu karę śmierci i utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych.
Po budzącym powszechne oburzenie morderstwie w Luboniu wpływy komunistycznych agitatorów mocno osłabły. Ale najbardziej wypróbowani towarzysze działacza KPP nie byli bynajmniej oburzeni. „W związku z morderstwem w Luboniu znaleźli się tacy, którzy pochwalali bestialski czyn Nowaka. Ludzie wywodzący się z mętów społecznych zostali przytrzymani i osadzeni w areszcie politycznym. Przed paru dniami organa śledcze przytrzymały 35-letniego robotnika Józefa Kwaśnego, zamieszkałego w Poznaniu przy ul. Krakowskiej 3a, karanego za kradzież 10-miesięcznym więzieniem oraz 28-letniego Stefana Kalendę, zamieszkałego również przy ul. Krakowskiej w baraku nr 4, karanego 18-miesięcznym więzieniem. Obaj wyżej wymienieni pochwalali zbrodniczy czyn Nowaka, przy czym Kalenda potrafił nawet wkoło siebie zgromadzić 30-osobowe audytorium. (…) Aresztowano również w dniu wczorajszym 35-letniego Stanisława Mocza, notowanego za oszustwa. Mocz w jednej z restauracji głośno pochwalał lubońską zbrodnię. Naturalnie męty społeczne, różnego rodzaju wyrzutki, objęte agitacją czerwonych terrorystów, starają się w jakiś sposób zmniejszyć oburzenie całego prawdziwie polskiego społeczeństwa, tym więcej, że przez czyn Nowaka, nawet wielu cichych zwolenników komunizmu zerwało raz na zawsze z sympatiami dla »raju marksistowskiego«” – pisał „Dziennik Poznański”.
Msza święta beatyfikacyjna ks. Stanisława Streicha odprawiona zostanie 24 maja 2025 roku na placu katedralnym w Poznaniu.
Muszę serdecznie Państwa przeprosić. Nasze dane co do oglądalności koncertu sylwestrowego okazały się nie precyzyjne. Nie oglądało nas 3 mln osób a według samej pracowni Nilsena 4 mln plus około pół miliona na youtube. Nie mamy danych z innych streamingów i z zagranicy. Ale…
— Tomasz Sakiewicz (@TomaszSakiewicz) January 2, 2025