Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Rzecznik Solidarnej Polski o koledze z klubu: Moskiewski lizus! Czerwona świnia!

- To są moskiewskie lizusy.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
- To są moskiewskie lizusy. Osoby o bardzo niskim potencjale IQ albo jacyś ruscy agenci - tak polskich polityków legitymizujących promoskiewskie władze nazwał rzecznik Solidarnej Polski, Patryk Jaki. Jak ustaliła niezalezna.pl wśród nich jest również... poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek.

Poseł Patryk Jaki, rzecznik Solidarnej Polski, komentując zachowanie polskich polityków przychylnych Rosji, oświadczył, że „Putin zorganizował w Polsce pobór czerwonych świń”. Polityk najwyraźniej zapomniał, że w lutym 2014 r. to właśnie poseł SP Andrzej Romanek przebywał w roli „obserwatora” na terytorium Mołdawii, w Gagauzji – obserwując legalizację dołączenia tego regionu do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Z kolei w zeszłym roku poseł Romanek, wbrew krytycznej opinii obserwatorów OBWE, zalegalizował wybór promoskiewskiego prezydenta Azerbejdżanu [CZYTAJ NA TEN TEMAT].

Jak relacjonuje portal wprost.pl, na antenie „Superstacji” poseł Patryk Jaki ostro potępił polskich polityków bagatelizujących działania Putina:
 
- To są moskiewskie lizusy. Osoby o bardzo niskim potencjale IQ albo jacyś ruscy agenci. Tylko im włożyć czapeczkę z napisem CCCP. Oni kompromitują Polskę i nigdy nie powinni w naszym kraju pełnić żadnych funkcji publicznych – mówił rzecznik Solidarnej Polski. Patryk Jaki sugerował też, że „Putin zorganizował w Polsce pobór czerwonych świń”.

Tymczasem, jak ustalił portal niezalezna.pl, uczestnicy krymskiego „referendum”: Mateusz Piskorski i jego przyjaciel, poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek, byli również w roli „obserwatorów” na terytorium Mołdawii, w Gagauzji. W imieniu promoskiewskiej organizacji "Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych" (ECAG) zalegalizowali oni dołączenie tego regionu do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Na swoim profilu społecznościowym Mateusz Piskorski chwalił się zdjęciem ze spotkania z proputinowskim prezydentem gagauskiej autonomii, Gagauzji Michailem Formuzalem.



- Współpraca z Rosją na szczeblu międzypaństwowym, a także kooperacja między mniejszościami polską i rosyjską w krajach postsowieckich – to priorytety, które we własnym interesie powinny realizowane przez Warszawę, ale i poniekąd przez Moskwę - mówił w Mołdawii poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek.

Co ciekawe, to nie pierwsza taka wyprawa Romanka. W październiku 2013 r. poseł Romanek, razem z działaczem "Samoobrony" (również członkiem ECAG) Konradem Rękasem był obserwatorem prezydenckich wyborów w Azerbejdżanie. W wyjeździe brał udział też inny członek Solidarnej Polski, Tadeusz Woźniak.

Zachodni obserwatorzy z OBWE zwracali uwagę na nieprawidłowości głosowania, w których po raz trzeci wygrał promoskiewski Ilham Alijew. Mimo tych zastrzeżeń, "niezależni obserwatorzy" z Polski, którzy pojechali do Azerbejdżanu z ramienia ECAG - poparli głosowanie.

- Rozmawiając w gronie obserwatorów wyborów prezydenckich w Azerbejdżanie, zgodnie dochodziliśmy do wniosku, że prezydent Alijew wyborów nie fałszował, bo prostu nie musiał 
- oświadczył na portalu konserwatyzm.pl, członek delegacji Rękas. Zatakował przy tym przedstawicieli OBWE: Ich rewelacje oparte głównie na skargach przedstawicieli opozycji z okresu kampanii wyborczej, nie wydają się przekonujące.

Ostatnią obecność posła Solidarnej Polski Andrzeja Romanka na Krymie rzecznik SP Patryk Jaki tłumaczył... chęcią złożenia w siedzibie władz Krymu „pisemnego protestu w sprawie naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję”, a sam polityk wydał oświadczenie, w którym napisał, że „krymskie referendum to jaskrawy przykład naruszenia przez władze Federacji Rosyjskiej elementarnych norm prawa międzynarodowego”. Jednak do dziś żaden z polityków Solidarnej Polski nawet się nie zająknął o wizytach Romanka w Mołdawii i Azerbejdżanie. 

 



Źródło: Superstacja,niezalezna.pl

sp,rz