Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Nie tylko na Krymie. Poseł Solidarnej Polski legalizował też inne prorosyjskie „referenda”

Zapędy Rosji nie kończą się na Ukrainie. Kolejnym krajem na celowniku Kremla jest Mołdawia.

facebook.com
Zapędy Rosji nie kończą się na Ukrainie. Kolejnym krajem na celowniku Kremla jest Mołdawia. Jak ustalił portal niezalezna.pl uczestnicy krymskiego "referendum": Mateusz Piskorski i poseł Solidarnej Polski, Andrzej Romanek byli również w roli "obserwatorów" na terytorium Mołdawii, w Gagauzji. Razem zalegalizowali dołączenie tego regionu do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem.

Polskie media od kilku dni żyją wyjazdem proputinowskiego polityka "Samoobrony" Mateusza Piskorskiego na Krym, gdzie jako obserwator nielegalnego referendum legitymizował aneksję tego regionu do Rosji.

"Państwo ukraińskie zupełnie nie funkcjonuje. To państwo upadłe. Po tym jak Zachód, w tym Polska, wsparły na Ukrainie zwolenników Bandery, w kraju zapanował chaos. Putin wyciągnął tylko korzyści z puszki Pandory, którą otworzył Zachód" - mówił dziś rano na antenie RMF Mateusz Piskorski, były poseł "Samoobrony", szef kontrowersyjnej grupy "niezależnych" obserwatorów referendum na Krymie. Jak pisaliśmy na portalu niezalezna.pl na Krymie był z nim również jego przyjaciel, poseł Solidarnej Polski, Andrzej Romanek. Jego obecność na Krymie, rzecznik SP, Patryk Jaki tłumaczył... chęcią złożenia w siedzibie władz Krymu "pisemnego protestu w sprawie naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję", a sam polityk wydał oświadczenie, w którym pisze, że "krymskie referendum to jaskrawy przykład naruszenia przez władze Federacji Rosyjskiej elementarnych norm prawa międzynarodowego".

Polityk Solidarnej Polski nie chwali się jednak wyjazdem na inne prorosyjskie "referendum", które jako obserwator legitymizował. Jak udało nam się ustalić, w lutym 2014 r. razem z Piskorskim byli obserwatorami innego plebiscytu pod dyktando Moskwy. Tam poseł Romanek wzywał też do "kooperacji między mniejszościami polską i rosyjską w krajach postsowieckich".

Politycy znają się od wielu lat, razem tworzą prorosyjską organizację "Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych" (ECAG). To właśnie jako przedstawiciele tego centrum, w lutym 2014 r. Piskorski z Romankiem pojechali do Gagauzji. Tam pełnili rolę obserwatorów "referendum", którego skutkiem była integracja tego obszaru z Unią Celną (Białorusi, Rosji i Kazachstanu). Na swoim profilu społecznościowym Mateusz Piskorski chwali się zdjęciem ze spotkania z proputinowskim prezydentem gagauskiej autonomii, Gagauzji Michailem Formuzalem.



Międzynarodowi obserwatorzy uznali, że referendum w gagauskiej autonomii odbyło się zgodnie z obowiązującym w Mołdawii prawem. (...) Plebiscyt w Gagauzji odbywał się pod okiem niezależnych obserwatorów z Belgii, Polski, Bułgarii i Węgier. Tymczasem obserwatorzy z rosyjskiej organizacji pozarządowej CIS-EMO, która obserwuje wybory i referenda w państwach byłego ZSRR, nie zostali wpuszczeni na teren Mołdawii - relacjonował 3 lutego Rusłan Szoszyn na stronie rp.pl.

Jak widać na powyższym zdjęciu, prorosyjskie władze Gagauzji nie miały problemu z obserwatorami Piskorskim i Romankiem, którzy również byli na ostatnim referendum krymskim, które doprowadziło do aneksji tego terytorium przez Władimira Putina. O wnioskach z tego wyjazdu, na prorosyjskim portalu konserwatyzm.pl pisał inny członek "Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych", działacz "Samoobrony" Konrad Rękas. W swoim tekście "Mądrość mniejszości" cytuje posła Andrzeja Romanka:

Współpraca z Rosją na szczeblu międzypaństwowym, a także kooperacja między mniejszościami polską i rosyjską w krajach postsowieckich – to priorytety, które we własnym interesie powinny realizowane przez Warszawę, ale i poniekąd przez Moskwę

Rękas nie kryje zachwytu prorosyjską postawą polityka Solidarnej Polski. - Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak szczerego, a jednocześnie poukładanego, logicznego i po prostu rozsądnego wystąpienia parlamentarzysty, jak właśnie te kilkanaście zdań sformułowanych przez posła Romanka w sali szkolnej polskiej klasy mołdawskiego liceum w Komracie - zachwyca się członek ECAG, Konrad Rękas



O aktywności Rosji na terytorium Mołdawii i skutkach tej działalności pisał niemiecki "Der Spiegel". - Podczas gdy cały świat patrzy w tej chwili na Ukrainę, Rosja wzmaga wysiłki, by odciągnąć od Europy ostatnie proeuropejskie kraje znajdujące się w jej strefie wpływów. Najbardziej zależy jej w tej chwili na Mołdawii, niewielkiej republice otoczonej niemal całkowicie przez Ukrainę. I robi to skutecznie – alarmuje niemiecki tygodnik.


Razem z posłem Romankiem, Rękas był również jako obserwator prezydenckich wyborów w Azerbejdżanie. W wyjeździe brał udział też inny członek Solidarnej Polski, Tadeusz Woźniak.

Zachodni obserwatorzy zwracali uwagę na nieprawidłowości głosowania, w których po raz trzeci wygrał promoskiewski Ilham Alijew. Polityk, za którego rządów żadne dotychczasowe wybory nie zostały uznane za uczciwe. Największym skandalem, o którym pisały zachodnie media, był fakt, że wyniki ostatnich wyborów podano... przed rozpoczęciem głosowania.

Na liście zastrzeżeń OBWE znalazły się między innymi: „nierówne szanse kandydatów” i „naruszanie wolności słowa i zgromadzeń”. Obserwatorzy OBWE wskazali również na braki w pracy komisji wyborczych oraz urzędników, którzy „nie zadbali w wystarczający sposób o uczciwość procesu wyborczego”. Mimo tych krytycznych sygnałów, "niezależni obserwatorzy" z Polski, którzy pojechali do Azerbejdżanu z ramienia ECAG - poparli głosowanie.

Rozmawiając w gronie obserwatorów wyborów prezydenckich w Azerbejdżanie zgodnie dochodziliśmy do wniosku, że prezydent Alijew wyborów nie fałszował, bo prostu nie musiał - relacjonował na portalu konserwatyzm.pl, członek delegacji Rękas. Zatakował przy tym przedstawicieli OBWE. - Obserwatorzy docierali do losowo wybranych komisji, zatrzymywali się przy przypadkowych lokalach i bez przeszkód opuszczali stolicę kraju, z góry podejrzewaną o lepsze przygotowanie elekcji. W tej sytuacji np. rewelacje OBWE, oparte głównie na skargach przedstawicieli opozycji z okresu kampanii wyborczej, nie wydają się przekonujące - czytamy w relacji Rękasa.


Konrad Rękas, w przeciwieństwie do kolegów z Solidarnej Polski nie ukrywa swoich promoskiewskich sympatii. W ostatni wtorek, na portalu konserwatyzm.pl zażądał "śledztwa w sprawie banderowskich obozów w Polsce".

- Prezydent Federacji Rosyjskiej Władymir Putin poinformował publicznie, że na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej prowadzone były szkolenia dla organizacji o charakterze zbrojnym, biorących udział w krwawych zajściach w Kijowie. Naszym zdaniem to wystarczająca przesłanka dla przeprowadzenia wnikliwego postępowania wyjaśniającego w tej sprawie - czytamy w oświadczeniu.

 



Źródło: niezalezna.pl,rp.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Samuel Pereira
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo