Na naszych oczach rozegra się wielka epicka bitwa o przyszłość świata. Jej początek będzie miał miejsce w USA za 10 dni, kiedy rozstrzygnie się, kto będzie prezydentem USA. Od tego zależy nie tylko los Ameryki, ale też sytuacja w Europie, Azji i na Bliskim Wschodzie, a pewnie i w Ameryce Południowej.
Wygrana Kamali Harris to brak zmian, czyli pogłębiający się marazm ekonomiczny, wzrost znaczenia agresywnych reżimów i rozpalanie się wojen, które wcześniej czy później zamienią się w trzecią wojnę światową.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Wygrana Trumpa oznacza osłabienie znaczenia polityki Niemiec nastawionej na izolację USA w Europie, obniżenie cen gazu i ropy przez odblokowanie produkcji łupkowej, co doprowadzi reżim Putina do bankructwa, oraz zatrzymanie wędrówki ludów z Południa na Północ, która zniszczyłaby naszą cywilizację.
W Polsce zwycięstwo byłego prezydenta USA spowoduje w ciągu kilku miesięcy upadek Tuska i przyspieszone wybory parlamentarne. Taki scenariusz jest dzisiaj moim zdaniem najbardziej prawdopodobny. Świat bez realnego przywództwa Stanów Zjednoczonych to pędzący pojazd bez kierowcy. Wiceprezydent Harris takiego przywództwa nie zapewni. O taką stawkę idą wybory w USA i tę walkę rozstrzygną polscy wyborcy.