Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Mucha: Farma trolli Giertycha. W realnie działającej demokracji wyjaśniałaby to komisja śledcza

O tym, że Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej, zarządza siejącymi nienawiść i dezinformację fermami internetowych trolli, mówiło się od dawna. Dopiero jednak teraz, po śledztwie internauty, poznaliśmy kulisy działania grupy, która pod kierownictwem znanego polityka od wielu miesięcy manipuluje nastrojami w sieciach społecznościowych. Pojawia się także niewielka szansa, by działalność tę wreszcie ukrócić. Wszystko dzięki „Profesorowi Pingwinowi”.

Roman Giertych
Roman Giertych
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Nieznającym reguł, jakimi rządzi się serwis X (dawniej Twitter), warto wytłumaczyć, że istnieją na nim tzw. trendy. W dużym skrócie oznacza to listę najpopularniejszych w danym dniu tematów, na jakie rozmawiają użytkownicy. Gdy coś staje się popularne (np. wydarzenie, śmierć znanej osoby, kontrowersja), taki temat pojawia się wśród trendów widocznych dla innych, tak by mogli oni zorientować się, „co jest na topie”, i włączyć do dyskusji. 

Przez wiele tygodni dało się zauważyć, że w polskojęzycznym obszarze serwisu X ta funkcja jest poddana manipulacji. W zasadzie codziennie „trendowały” hasła atakujące obóz Zjednoczonej Prawicy i jej wyborców, ale także prezydenta Andrzeja Dudę. Z drugiej strony nie brakowało haseł wychwalających rząd Donalda Tuska i pokazujących samego premiera jako męża stanu. Te sztucznie kreowane i podkręcane tematy miały na celu wywarcie wrażenia, że Polacy rozmawiają właśnie na ten temat. Wszystko po to, by kierować dyskusję w pozytywną dla koalicji 13 grudnia stronę. 

Gołym okiem widać było, że za ten nietypowy ruch w serwisie odpowiedzialni są użytkownicy skupieni wokół grupy „Sieć na wybory”, jak sami prezentują się w serwisie X (dodają takie hasło obok swoich pseudonimów). Zresztą już przed wyborami, których rocznica właśnie minęła, to właśnie oni byli szczególnie agresywni wobec prawicy. Agresja i hejt lały się strumieniami do tego stopnia, że niektórzy wprost mówili, że paraliżuje im to pracę, a nawet wpędza w depresję. Nic dziwnego – otrzymywanie każdego dnia kilkuset nienawistnych komunikatów nie jest niczym przyjemnym. Co jednak istotne, tego typu działania dotyczyły także „zwykłych” użytkowników, którzy chcieli po prostu wziąć udział w internetowej dyskusji. 

Pingwin przenika do sieci

„Profesor Pingwin” to jeden ze znanych użytkowników portalu X. W serwisie publikuje żartobliwe komentarze i przeprowadza ankiety, w tym ostatnią, w której inni użytkownicy wybierali najbardziej sfanatyzowanego zwolennika koalicji 13 grudnia (po zaciętej walce został nim Tomasz Lis). Wszystko jednak w zabawnej formie, nieocierającej się ani o hejt, ani o poniżanie przeciwników. 

Ale to nie wszystko. Znając mechanizmy rządzące serwisem, „Pingwin” zdołał przeniknąć do zamkniętej grupy manipulatorów spod znaku „Sieci na wybory” i zdobyć dowody na to, że nie są oni „zwyczajnymi” sympatykami Tuska i jego ekipy, a politycznie sterowaną gromadą trolli. Jak napisał:

„Jestem incognito w trzech grupkach/czatach stworzonych w ramach Sieci Na Wybory przez (Romana) Giertycha i powiem Wam, że to, co tam się odbywa, to jest jakieś szaleństwo. Każdy z jego koordynatorów (co najmniej kilku, ale jest ich chyba więcej) ogarnia po kilkadziesiąt (!) oddzielnych grupowych czatów, w których są zgrupowani ludzie (po kilkadziesiąt/set osób na jednym) zaprzęgnięci do promowania jego codziennych hasztagów. Czaty mają nadane numerki, jak w jakimś obozie pracy”.

Z relacji „Pingwina” wyłania się obraz podobny do np. rosyjskich farm trolli, które na całym świecie starały się szerzyć dezinformację choćby w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. To tym bardziej skandaliczne, że sprawą ma kierować czynny polityk władzy: „Presja jest tam ogromna, od rana jest jak na zmianie w fabryce: koordynator wrzuca grafikę z hasztagiem (hasłem – przyp. red.) dnia i się zaczyna” – ujawnił schemat działania trolli Giertycha internauta. 

Jako przykład podał celowo animowaną kampanię nienawiści wobec Zbigniewa Ziobry, któremu choroba w tamtym dniu uniemożliwiła stawiennictwo przed komisją śledczą: „Dosłownie przed chwilą było pisane, że hasztag »FujaraZiobro« słabo idzie i trzeba podbijać. Efekt? Już jest najpopularniejszy” – oznacza to, że wielki serwis został tym samym zalany obraźliwymi wobec chorego polityka treściami. Warto dodać, że każdy pod z hasłem „Fujara Ziobro” zawierał najczęściej oprócz samego hasła także obraźliwe grafiki czy nienawistne i wulgarne hasła.

„[Giertych] stworzył taką machinę propagandową, że aż ciarki przechodzą: tak, on stworzył realne farmy trolli idące w tysiące osób” – napisał internauta „Pingwin”.

Co najbardziej bulwersujące, całej sprawie nie zaprzeczył sam Roman Giertych, przyznając wręcz, że istotnie stworzył on „sieć”. Sieć, której ofiarami padali – przypomnijmy – politycy, dziennikarze, ale przede wszystkim zwykli ludzie i opinia publiczna, dostająca dzięki działalności posła KO i jego trolli wykrzywiony obraz sytuacji. Na dziennikarzach wywierano efekt mrożący, a zwykłych ludzi zniechęcano do wyrażania opinii. 

Pozytywem tej sprawy jest fakt, że „śledztwo »Pingwina«” pozwoliło sprawie zatoczyć szerszy krąg. Wcześniej szczególnie media prawicowe (np. „Codzienna” czy Telewizja Republika) opisywały działalność takich fabryk nienawiści, jak np. Sok z Buraka, ale wgląd w mechanikę działania grupy „Sieć na Wybory” mamy dopiero teraz. Tym samym rodzi się szansa, by rozprawić się z dezinformacją spod znaku Giertycha i spółki. Tego typu niemal zautomatyzowana działalność jest formalnie zabroniona przez serwis X. Ten należy do miliardera Elona Muska.

I z tego powodu do Muska napisał poseł PiS Sebastian Łukaszewicz. Żąda on rozprawienia się przez władze serwisu z „maszyną propagandową Giertycha”.

„Głównym celem ich działalności jest promowanie danego hasztagu, spamowanie i repostowanie postów zarówno liberalnych polityków, jak i siebie nawzajem. Główną osobą zarządzającą siecią jest Roman Giertych – poseł na Sejm reprezentujący rządzącą polską partię liberalną, Koalicję Obywatelską” – pisze w liście do miliardera polityk i kreśli sylwetkę znanego polityka. „Giertych jest obecnie podejrzany o przywłaszczenie 18 milionów dolarów z prywatnej firmy. Znany jest również z krytyki Donalda Trumpa. Giertych niedawno oświadczył również, że przejęcie Twittera nastąpiło w imieniu Władimira Putina. Maszyna propagandowa stworzona przez Giertycha aktywnie promuje teraz hasztag #FujaraZiobro, atakując byłego ministra sprawiedliwości, który obecnie choruje na raka, co szybko sprawiło, że hasztag ten stał się najpopularniejszym w Polsce. Opisany problem jest szczególnie poważny i niepokojący. Dlatego proszę o weryfikację sytuacji i rozważenie możliwości istnienia ogromnej fabryki trolli kształtującej publiczną dyskusję na platformie X wśród użytkowników polskojęzycznych”.

Oficjalnie Roman Giertych wydaje się niewzruszony śledztwem internauty. Wraz jednak z tym, gdy na jaw wychodzą kolejne skandaliczne informacje, a co za tym idzie kolportowana propaganda przestaje być wiarygodna, można mieć nadzieję, że jeśli nawet nie uda się skłonić do działania Elona Muska, to działalność „Sieci na Wybory” odbije się czkawką samym jej twórcom. 

W każdym cywilizowanym kraju fakt zarządzania przez parlamentarzystę maszyną dezinformacji byłby wystarczającym powodem do kilku dymisji, a być może i komisji śledczej, mającej zbadać rzeczywisty wpływ na wybory właśnie, ale na razie nie należy się tego spodziewać. Ważne jednak, by nagłośnić zdemaskowanie siatki na usługach Giertycha (i przy raczej oczywistym przyzwoleniu Tuska) i pokazać Polakom, jak manipulują nimi kadry „uśmiechniętej Polski”.

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Roman Giertych #bezprawie Tuska #Sieć na wybory

Wojciech Mucha