Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Katarzyna Gójska: Jeśli odpuścimy, możemy nie mieć już wolnych wyborów

Łamanie praw człowieka to nie przelewki. Zgoda na posunięcie się za tę ostatnią w demokracji czerwoną linię ma moc tornada niszczącego praworządność i bezpieczeństwo obywateli.

Donald Tusk
Donald Tusk
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Kwestia stosowania tortur wobec osób zatrzymanych i aresztowanych w tzw. sprawie Funduszu Sprawiedliwości nie może zostać odpuszczona. Temat nie może zniknąć z debaty publicznej, bo dotyczy fundamentów naszej demokracji i winien być wyjaśniony do gołego spodu. Wszystko wygląda niestety fatalnie – widać koordynację tych samych przemocowych i nielegalnych działań wobec wszystkich osób. Ten sam rodzaj stosowanych upokorzeń, identyczny poziom presji nakierowanej na wymuszenie zeznań. To prawda, że znamy dziś dokładnie opis ofiar tego procederu, ale reakcja ze strony instytucji państwa wskazuje na to, że z jakiegoś powodu nie pokazują one opinii publicznej nic ponad okrągłe słowa. Mamy zatem z jednej strony relacje ludzi poddanych represji – konkretne, ulokowane w czasie i miejscach, a z drugiej strony groźby premiera Tuska, zaklęcia ministra Bodnara, iż wszystko jest zgodne ze standardami i bez zarzutu. Ale gdzie są dowody z monitoringu? Skoro wszystko było w porządku – opinia winna otrzymać jednoznaczne i kończące sprawę dowody. Z jakiegoś powodu jednak ich nie dostaje. Łamanie praw człowieka to nie przelewki. Zgoda na posunięcie się za tę ostatnią w demokracji czerwoną linię ma moc tornada niszczącego praworządność i bezpieczeństwo obywateli. Jeśli władza rzeczywiście przeszła ten Rubikon – a niestety, wiele wskazuje na to, iż miało to miejsce – nikt już nie może czuć się bezpieczny. W państwie rządzonym przez Łukaszenkę nie ma masowych aresztowań. Ich oczywiście było bardzo wiele podczas apogeum protestów, ale dziś są liczne i bardziej punktowe. Reżim bierze na cel tych, którzy są realnie groźni, oraz tych, których szykanowanie przyniesie mu korzyści. Ogromna część więźniów, choć są więźniami politycznymi, formalnie ma zupełnie inne zarzuty: malwersacje finansowe, nielegalne pieniądze ukrywane przed służbami podatkowymi czy wzywanie do nienawiści poprzez popularyzowanie faszyzmu. Bo właśnie w taki sposób działa autorytaryzm – wyłapuje swoich wrogów i stara się w oczach współobywateli zrobić z nich złodziei, oszustów czy ludzi opętanych nienawiścią, wręcz działających na rzecz innego państwa. Jeśli w Polsce zaczyna kiełkować ten rodzaj państwa, to trzeba ten zgubny proces przeciąć tak szybko, jak się da. I dlatego tak ważne jest, by minister Bodnar odważył się opublikować materiały pozwalające opinii publicznej ocenić prawdziwy przebieg zdarzeń, które opisują aresztowane osoby. Potrzeba społecznej komisji wspartej przez prezydenta RP oraz Rzecznika Praw Obywatelskich, która w świetle kamer zapozna się z argumentami stron i zaprezentuje Polakom swoje oceny sprawy. Niestety, zarzuty są zbyt poważne i za długo były zbywane przez władzę, by podległe jej instytucje miały w tej kwestii jakąkolwiek zdolność wiarygodnej oceny stawianych zarzutów. Walka partyjna to jedno, ale niszczenie zwykłych ludzi przemocą dla realizacji politycznej zemsty to coś zupełnie innego. Nie możemy czekać na następną kadencję parlamentarną, by zbadać, co wydarzyło się wobec dwóch pań urzędniczek i księdza Olszewskiego. Jeśli odpuścimy, to możemy nie doczekać się wolnych wyborów.


 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska